Donald Tusk zasugerował, że myśli o powrocie do polskiej polityki. Czy to możliwe, na jakie miejsce i komu jest potrzebne - pytamy w PO
- Jestem gotów zrobić wszystko, żeby Platforma nie przeszła do historii - powiedział Donald Tusk w ostatnim wywiadzie. Zasugerował tym samym, że myśli o powrocie do polskiej polityki. Jego słowa rozgrzały scenę polityczną. I odnowiły pytania: czy taki powrót jest możliwy, na jakie miejsce i komu jest potrzebny?
Były premier przed kilkoma dniami znowu zaskoczył. W rozmowie z Agatą Adamek w TVN24 wyraźnie zasugerował, że myśli o powrocie do aktywnej roli w polskiej polityce. Z jego słów można było wywnioskować, że widzi siebie nie tylko w roli ratownika spadającej w sondażach Platformy, ale też jako patrona ściślejszej współpracy po stronie opozycyjnej.
A jeszcze rok temu, podczas kampanii prezydenckiej, były premier sprawiał wrażenie jakby szykował się do roli politycznego emeryta. Na Twitterze pisał wtedy m.in: „Chodźmy Jarosławie na wspólny, długi spacer, pogadamy o dawnych czasach. To dobra chwila, by uwolnić Andrzeja i Rafała od naszych sporów i emocji”.
Teraz, sądząc po ostatnim wywiadzie, przeszła mu już ochota na polityczną emeryturę. I miałby ochotę trochę w polskiej polityce zamieszać.
Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki. Janusz Lewandowski: Należy wykluczyć funkcję czysto partyjną
W pomorskiej Platformie, mateczniku byłego premiera, na pytanie o jego powrót niektórym politykom wyrywa się: "O, Jezu"... znowu ten temat. Niektórzy politycy przyznają, że są zmęczeni tym hamletyzowaniem: - Wróci, nie wróci.
- Donald Tusk czeka, ale Platforma też... na jego konkretną zapowiedź - słyszę.
Inni ostrożnie tłumaczą, że w kwestii tego powrotu na dwoje babka wróżyła.
- Donald Tusk sam pisze własne scenariusze. I z nikim niczego nie konsultuje, a jeśli już, to najwyżej z rodziną - mówi europoseł Janusz Lewandowski.
- Widać w nim jednak rosnącą determinację, żeby w jakiś sposób pomóc opozycji w wygraniu wyborów z Prawem i Sprawiedliwością. I ma dwie motywacje: po pierwsze widzi słabość opozycji, a po drugie jako ojciec i dziadek widzi, że europejska przyszłość jego dzieci i wnuków jest obecnie zagrożona. Za to ze strony bezradnej opozycji słychać tylko wołanie: - Unio Europejska, ratuj. Tylko, że Unia Europejska nie jest od tego, żeby wyręczać narody w obronie ich własnej demokracji. Nie ma po temu narzędzi. Nie była na taką sytuację przygotowana. Donald Tusk widzi to z perspektywy swoich rozmów w Brukseli - tłumaczy Lewandowski.
Tę determinację Tuska, jak mówi europoseł, wyczuwa w każdej rozmowie i każdej reakcji byłego premiera.
- I już na pewno nie wystarczy mu satysfakcjonowanie się tweetami czy rola wujka "dobra rada". Chyba szykuje się do bardziej bezpośredniego uczestnictwa. Ale sposób ponownego wejścia do polityki wybierze sam. Jednak, moim zdaniem, należy wykluczyć funkcję czysto partyjną.
[polecany]21685697[/polecany]
Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki. Jarosław Wałęsa: Na razie tylko hamletyzowanie
Poseł Jarosław Wałęsa podchodzi do powrotu Donalda Tuska z pewną rezerwą, bo - jak twierdzi - od dwóch lat nie usłyszał od byłego premiera niczego poza hamletyzowaniem w stylu: - Wrócę, nie wrócę.
- Od dwóch lat wielu polityków i komentatorów próbuje znaleźć jakąś funkcję dla Donalda Tuska w Polsce. Rzecz w tym, że on sam się nie deklaruje. Mówi, że nie chce przeszkadzać, ale jeśli ktoś chce, to on służy pomocą i można go jakoś zagospodarować. To jednak nie pora na gdybanie. Tu już trzeba byłoby się określić. Bo jeśli miałby wrócić do polityki, to w jakiej roli? Przecież nie rycerza na białym koniu. Czy chce znowu być przewodniczącym partii czy może prezesem Rady Ministrów? Jaką rolę sam dla siebie widzi? Nie wiemy, bo Donald Tusk się nie deklaruje - mówi Jarosław Wałęsa.
Poseł przyznaje, że dobrze byłoby wykorzystać potencjał byłego premiera, bo to zawodnik wagi ciężkiej, który wielokrotnie udowadniał, że potrafi sprawować różne funkcje państwowe i europejskie. Ale przede wszystkim wiele razy pokazał jak się wygrywa z Jarosławem Kaczyńskim.
- Dlatego większy niepokój o powrót Donalda Tuska do polskiej polityki powinien wykazywać Jarosław Kaczyński.
I już wykazuje. Co widać choćby w telewizji narodowej, która wzmożyła ostatnio kąsanie Donalda Tuska.
Poseł Jerzy Borowczak ma nadzieję, że były premier mógłby pobudzić struktury w regionach. Bo one są teraz nieco ospałe, także po covidzie.
- Przydałoby się tak podładować energetycznie tych naszych prezydentów, wójtów, burmistrzów, radnych, których mamy w Polsce tysiące. To poważny kapitał, ostatnio trochę zapomniany. Obudzenie tych struktur może przynieść pewną świeżość, energię - tłumaczy Borowczak.
W jaki sposób Donald Tusk miałby ich doenergetyzować? - pytam.
- Nasz były przewodniczący i premier ze swoim dorobkiem i autorytetem mógłby z tymi ludźmi rozmawiać i przekonać ich do tego, że osiem lat naszych rządów nie było złe. Że Polska w czasach, kiedy Platforma rządziła, nie była, na przykład, zadłużona i miała świetne stosunki z sąsiadami. A dzisiaj co? Przed nami widmo 5 milionów euro dziennie kary dla Czechów, naszych przyjaciół z Grupy Wyszehradzkiej. I tak można wyliczać, a nawet trzeba - dodaje Borowczak.
Przyznaje, że rola takiego politycznego guru, jeżdżącego po Polsce i zagrzewającego do politycznej walki, taka promocja partii i jej programu, bardzo pomogłaby Platformie.
- Bo wiele osób ciągle mówi: A wy nic nie robicie, ciągle śpicie. Z tą promocją mógłby się przebić właśnie Donald Tusk. Bo jak on coś powie, to od razu wszystkie media to podchwytują. Jego słowa mają większy oddźwięk, niż słowa, na przykład, Borysa Budki. Były premier mógłby nam pomóc w przebiciu się do świadomości społecznej. Ale o tym musi sam zdecydować - twierdzi poseł.
I dodaje, że nikt tak dobrze nie zna PiS-u jak Donald Tusk.
- Nikomu jeszcze nie udało się wygrać tyle razy z tą partią. I to Donald wie, jak rozgryźć Kaczyńskiego. Kiedy był premierem i liderem partii, przewidywał jego dwa ruchy do przodu. Wiedział, co Kaczyński zrobi i mówił nam często o tym, a to co mówił, potem się sprawdzało - puentuje Jerzy Borowczak.
[polecany]21679797[/polecany]
Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki. Piotr Adamowicz: Mniej emocji, więcej analiz i kalkulacji
Poseł Piotr Adamowicz, bezpartyjny, ale należący do klubu Koalicji Obywatelskiej, też patrzy z pewną rezerwą na powrót Donalda Tuska.
- Mniej emocji, a więcej analiz i kalkulacji, to generalna zasada - tłumaczy. - Emocje występują w czasach rewolucji. Ostatni raz przeżywaliśmy je w Sierpniu 80. A teraz na horyzoncie na razie nie widać jakiegoś wielkiego, społecznego wzmożenia, które potrzebuje nowego wodza - tłumaczy.
- Sytuacja w opozycji, oprócz KO, lewicy i PSL, wygląda tak: z jednej strony mamy Szymona Hołownię, który buduje swoje ugrupowanie, z drugiej Rafała Trzaskowskiego, który też zaczyna budować coś nowego. Czy w dłuższej perspektywie będą to politycznie stabilne byty, czy tylko polityczne meteory - z odpowiedzią musimy poczekać. I Donald Tusk to również bierze pod uwagę - mówi poseł.
Adamowicz dodaje, że włączać się do polityki można wtedy, kiedy mamy mniej więcej zapewnioną diagnozę niedalekiej przyszłości politycznej. A na razie wszystko jest niedookreślone. Jeszcze nie wiemy, na ile stabilny jest spadek notowań KO, czy można odbudować poparcie do około 25 proc., na ile stabilny jest wzrost ugrupowania Hołowni. Dopiero podczas wyborów będzie można powiedzieć jak w pokerze: - Sprawdzam.
Poseł Adamowicz przyznaje, że dla Donalda Tuska, z jego bogatym doświadczeniem, inteligencją i intuicją polityczną na pewno jest miejsce w polskiej polityce. W dodatku oczekiwania wielu osób w Platformie wobec byłego premiera są wielkie, a ludzie pytają z nadzieją: - Co Donald Tusk zrobi?
- Nadzieja jest bardzo ważna, bo motywuje do życia i działania, ale trzeba się opierać na realiach. A one są takie, że były premier nadal pełni w Europie ważną funkcję.
Dlatego plotki rozpuszczane przez niektórych polityków i komentatorów, na przykład, o kandydowaniu Tuska do Senatu z Olsztyna, a potem ewentualna zamiana na stanowisku marszałka Senatu, to pomysł z gatunku fantastyki politycznej, a nie polityki realnej. Ale wystarczyło, że taka political fiction się pojawia i nasza scena polityczna żyje przez kilkanaście dni tym, że jest jakiś tajemny plan w związku z Tuskiem - mówi poseł.
[polecane]5424726[/polecane]
Zdaniem Piotra Adamowicza, były premier deklaruje nie wprost, że jeśli miałby coś wzmacniać, to nie tylko samą Platformę, tylko współtworzyć coś szerszego.
- Jego koncepcja dotyczy budowania docelowo szerokiego bloku opozycyjnego. A Platforma musi zapomnieć o tym, że osiągnie wynik taki jak w pierwszych czy drugich, zwycięskich wyborach. "To se ne vrati". Poparcia rzędu 40 proc. już nie będzie. I jeżeli część działaczy KO zrozumie, że potrzebna jest rzeczywista rozmowa o szerokiej koalicji, to pewnie Donald Tusk wesprze taki wariant.
Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki. Sławomir Neumann: będzie potrzebny całej opozycji jako ten, który integruje
Dla posła Sławomira Neumanna mówienie o powrocie Donalda Tuska do polityki jest bezzasadne.
- Po pierwsze, Donald Tusk z polityki nie odszedł i nie musi do niej wracać. Przypomnę, że jest nadal członkiem Platformy i honorowym przewodniczącym naszej partii. To Platforma wskazała go na szefa EPP. Jego związki z Platformą są nierozerwalne. Po drugie, nie wydaje mi się, żeby dzisiaj przy jego obowiązkach szefa EPP, po pandemii, kiedy trzeba będzie te osobiste relacje w Europie znowu nawiązywać, chciał się włączyć realnie w jakąś formalną stronę polityki w Polsce - odpowiada Sławomir Neumann.
Na stwierdzenie, że Donald Tusk sugerował powrót nie po to, żeby ratować pikujące sondaże PO, tylko żeby patronować szerszemu bytowi politycznemu, poseł odparł: - A w to jestem w stanie uwierzyć. Tylko, że taka akcja będzie możliwa dopiero za półtora roku, a nie teraz. To bardzo prawdopodobne, że Donald będzie potrzebny całej opozycji jako ten, który integruje. Że będzie autorytetem, który pomoże w integracji kilku list wyborczych na opozycji. Bo na razie mam takie poczucie, że szykuje się nam podział przez pączkowanie. I idziemy w wariant wczesnowęgierski z kilkoma listami do wyborów. Donald Tusk mógłby pomóc to poskładać. Ale taka aktywność będzie możliwa, kiedy nie udadzą się tym ugrupowaniom wcześniejsze próby integracji.
Zdaniem posła Neumanna, dzisiaj w przypadku Donalda w grę wchodzi raczej doradztwo.
- Bo nikt tak jak Donald nie zna Platformy. I przy tych trudnościach, które przeżywa dzisiaj PO, jego rada też jest cenna. On może pokazać, jak zlepić te wszystkie frakcje i dać im przez to dodatkową energię, ale zrobić musimy to my. Bo nikt za nas tego nie zrobi. Donald nie może być dla nas alibi w stylu - czekamy na Tuska, a sami nie musimy nic robić. Bo to byłoby złudne, kompletnie nieprawdziwe i nawet zabójcze dla nas na koniec. To może więc być doradztwo, ale nie kierowanie z tylnego fotela. Bo tak się nie da zrobić. Zresztą nie wierzę w to, że Donald Tusk chciałby dzisiaj zostać, na przykład, szefem Platformy. To nie jego rola - puentuje.
[polecany]20045461[/polecany]