Dominik Nowak: Uważam, że można było zrobić więcej
Trener Wigier Suwałki Dominik Nowak mówi o ostatnich porażkach oraz całym sezonie.
Po dwóch przegranych z Zagłębiem Sosnowiec i Chrobrym Głogów suwalskie Wigry praktycznie straciły szansę na zajęcie drugiego miejsca dającego awans do ekstraklasy.
Czy jeszcze wierzy Pana w awans Wigier?
Dominik Nowak: Nadzieja podobno umiera ostatnia i ją można mieć do końca. Ale musiałby być wręcz niewiarygodny splot zdarzeń. Niestety dwa przegrane mecze przekreśliły nasze szanse. Patrzę na tą sytuację realnie.
Czego właśnie zabrakło w tych dwóch przegranych ostatnich meczach?
Mecz z Zagłębiem chyba był najsłabszym jaki rozegraliśmy w tej rundzie. Może determinacji nie brakowało, bo zespół w każdym spotkaniu walczył. Zabrakło wyrachowanej gry, spokoju, indywidualnej zdolności oceny sytuacji boiskowej. Rzut karny oraz sytuacje, gdy straciliśmy dwie następne bramki z Zagłębiem sprawiły, że zawiedliśmy jako zespół. Patrząc także na nasze potyczki z Grudziądzem, czy Zabrzem zabrakło tego co najważniejsze, czyli skuteczności. Mając takie sytuacje i walcząc o awans trzeba je wykorzystywać.
Czyli ten mecz z Zagłębiem chyba pokazał, że jednak nie zasługujecie na to drugie miejsce.
Ja bym tak nie generalizował. Trzeba zrobić dogłębną analizę całego sezonu, a na to przyjdzie jeszcze czas. Musimy popatrzeć dokładnie na poszczególne nasze okresy w tym sezonie i wtedy będziemy wiedzieli więcej. Co można było lepiej zrobić, a może już nic nie można było zrobić. Ale chyba nie powiedziałbym, że byliśmy zespołem, który nie zasługiwał na awans. W tej lidze było wiele drużyn, które mogły się znaleźć na miejscu Zagłębia Sosnowiec, czy Olimpii Grudziądz. My z Olimpią zremisowaliśmy, ale byliśmy zespołem lepszym i to nie jest tylko moja opinia, ale także postronnych obserwatorów. Zresztą podobnie było w meczu w Głogowie, gdzie Kamil Adamek nie wykorzystał dwóch bardzo dobrych sytuacji bramkowych. Decydowała być może słabsza dyspozycja zawodnika. Ale ja jestem bardzo zadowolony, że chłopcy zrobili postęp. Trzeba przypomnieć, że przez długi czas godziliśmy walkę o finał Pucharu Polski i o ekstraklasę. To rzadko się zdarza. Był to fajny sezon, ale też na pewno z niedosytem. W tych najważniejszych meczach spotkał nas zawód. Uważam, że można było więcej zrobić.
Zostały jeszcze dwa mecze. W niedzielę u siebie z Chojniczanką Chojnice i na koniec na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. Czy zmiennicy dostaną więcej szans na grę?
Myślę, że zespół pomimo takiego ciosu mentalnego będzie w stanie podnieść się i powalczyć. No i przede wszystkim chcemy zająć jak najwyższe miejsce, bo to jest ważne. Ponadto chcemy na koniec dobrze pokazać się przed własną publicznością. Normalnie będziemy analizowali rywala i będę się starał wybrać optymalny skład.
Czy już może Pan chociaż wstępnie powiedzieć jaki zmiany czekają drużynę po sezonie?
Jeszcze jest za wcześnie na deklaracje. Na pewno już wiemy, że Damian Kądzior przejdzie do klubu z ekstraklasy. Moim zdaniem także powinien grać wyżej, a ja tylko się cieszę, że mogłem z nim współpracować.
Co Pan sądzi o obecnym sezonie, gdzie padało wiele zaskakujących wyników.
Awans Sandecji jest niespodzianką. Niespodzianką jest to, że takie zespoły jak GKS Katowice, Podbeskidzie raczej także nie mają szans na awans. W tym roku można było zaliczyć kilka porażek z rzędu i dalej walczyć o ekstraklasę. W poprzednim sezonie było to niemożliwe, bo Arka Gdynia i Wisła Płock było poza zasięgiem. Kluby z dużymi budżetami zawiodły, a inne pokazały, że dobrą drużynę można zbudować bez wielkich pieniędzy. Także finanse są istotne, ale także liczy się praca i dobór zawodników.