PŁOCIE. 6-letni Emil przepada za szkołą, ale droga, którą codziennie musi pokonywać z rodzicami tam i z powrotem, jest koszmarna.
Płocie to niewielka miejscowość w gminie Ostrowice. Zaledwie 13 gospodarstw, w których mieszkają 54 osoby. We wsi nie ma zwartej zabudowy.
Każdy z domów stoi osobno, a odległości pomiędzy nimi są znaczne. W jednym z takich domów, pod lasem, mieszka rodzina Milczarków. Głowa rodziny Jarosław Milczarek mieszka tu od urodzenia. Jego rodzice już nie żyją. Mama zmarła na wiosnę. Jarosław nie ma stałej pracy. Utrzymuje rodzinę chwytając się różnych dorywczych zajęć.
Jego 31-letnia żona Kamila walczy z nowotworem. Ma czerniaka. Starszy syn Milczarków Emil skończył 6 lat i od września chodzi do zerówki w Nowym Worowie. Drugi syn Szymek skończył niedawno roczek. W rodzinnym domu Milczarków mieszka również brat Jarosława, który jest rencistą.
Niby nie jest daleko, ale...
Zadbany czysty dom i ogród z pięknymi roślinami stoi w zupełnej głuszy pod lasem. Po gminnej drodze został tylko ślad na mapie - od 15 lat jest nieprzejezdna. Żeby z domu Milczarków dostać się do szkoły w Nowym Worowie, to najpierw trzeba jakoś dojść na przystanek autobusowy w Chlebowie. Szkolny autobus wyrusza stąd o godz. 6.40. Do przystanku jest 1,8 km. Ktoś, kto tej trasy nie widział, mógłby powiedzieć, że to niedaleko.
W praktyce mieszkańcy domu pod lasem muszą przedzierać się przez nieczynną żwirownię i przez błoto. Przejść przez ścieżkę rowerową Złocieniec - Połczyn Zdrój i dopiero stąd gminną drogą do Chlebowa. Milczarkowie nie mają własnego auta. Jeżeli pozwalają na to warunki atmosferyczne i nie ma zbyt wielkiego błota, to pokonują tę trasę rowerem. Najczęściej jednak idą pieszo.
- Problem zaczął się we wrześniu, gdy Emil poszedł do zerówki. Są dni, kiedy muszę jechać rano do pracy. Żona zajmuje się Szymkiem i z tego powodu, jak również ze względu na chorobę, nie jest w stanie odprowadzić Emila na przystanek. Teraz dni są krótkie. Rano jest jeszcze ciemno. Na całej długości drogi nie ma ani jednej lampy - powiedział nam Jarosław Milczarek.
Gdyby gminna droga prowadząca przez bagno (ta, po której został jedynie ślad na mapie) była czynna, Milczarkom łatwiej byłoby dostać się na przystanek w Cieminku.
- Chodzi o odcinek drogi o długości 500 metrów, później ta droga łączy się z inną gminną drogą Chlebowo-Cieminko, która jest przejezdna i o wiele lepiej utrzymana - wyjaśniła nam Anna Opala, sołtys sołectwa Płocie.
Piękna okolica, fatalne drogi
Pani Anna sprowadziła się tutaj z rodziną spod Wrocławia. Urzekła ją piękna okolica.
- Okolica rzeczywiście jest piękna, ale stan dróg jest poniżej krytyki. Wielokrotnie zgłaszałam wójtowi Micewskiemu tę sprawę. Przecież już rok temu wiadomo było, że Emil pójdzie do zerówki i będą problemy z dowiezieniem go do szkoły. Chłopiec polubił szkołę od razu. Aż się rwie, żeby tam chodzić, uczyć się literek. Rodzice robią co mogą, żeby nie opuszczał zajęć, ale są dni, kiedy nie da się dojechać na przystanek - powiedziała nam pani sołtys. Gdyby droga na przystanek była dłuższa niż dwa kilometry, wtedy obowiązek dowozu Emila spod domu do szkoły spadłby na gminę, a tak, rodzice muszą radzić sobie sami.
- Na zebraniach wiejskich wójt obiecywał, że sprawą się zajmie. Nic jednak nie robił. Postanowiłam napisać do gminy pismo. Odpowiedź przyszła taka, że gmina wyremontuje drogę, jak będzie miała pieniądze. To było jakiś czas temu. Teraz wójta już nie ma. Został zawieszony w obowiązkach. Ale problem dojazdu pozostał - uważa Anna Opala.
Czy zadłużona po uszy gmina jest w stanie wyremontować drogę, która od 15 lat nie była użytkowana, i która prowadzi przez bagna? Wprawdzie chodzi jedynie o 500 metrów drogi, ale koszt remontu w tak trudnym terenie na pewno byłby spory. Na szczęście nie jest to jedyne możliwe rozwiązanie.
- Jesteśmy w stanie doprowadzić syna przez pole do drogi Chlebowo - Cieminko, żeby tylko go ktoś stamtąd odebrał samochodem na przystanek - mówi zdesperowany ojciec.
O sprawie wie już komisarz Marek Kukie, który zastępuje teraz zawieszonego w obowiązkach wójta i Radę Gminy.
- Rozmawiałem na ten temat z panią sołtys. W najbliższych dniach siądziemy i spróbujemy znaleźć rozwiązanie problemu. W taki sposób, by chłopiec mógł codziennie chodzić do szkoły, i by nie wiązało się to z takimi uciążliwościami, jak do tej pory - powiedział nam Marek Kukie.
***Tydzień temu odwiedziłem rodzinę Milczarków. Pan Jarosław był w domu. Razem pojechaliśmy do jego żony i dzieci, którzy przebywali u rodziców Kamili. Oba gospodarstwa dzieli 1,5 km. W rzeczywistości, najkrótsza droga była nieprzejezdna i trzeba było pokonać kilkanaście kilometrów. Ale warto było chociażby po to, by poznać dzielną mamę i jej synów. W czasie rozmowy Emil potwierdził,że bardzo lubi chodzić do szkoły.