Dom „maklerski” i kolejni klienci, którzy czują się naciągnięci. Trwa śledztwo w kierunku oszustwa

Czytaj dalej
Fot. Mikolaj Suchan
Maciej Czerniak

Dom „maklerski” i kolejni klienci, którzy czują się naciągnięci. Trwa śledztwo w kierunku oszustwa

Maciej Czerniak

Dotarliśmy do kolejnych osób, które zainwestowały w akcje spółek skarbu państwa za pośrednictwem Polskiego Domu Finansowego i nie odzyskały pieniędzy. Sprawę bada włocławska prokuratura.

- Zainwestowałem 20 tysięcy w akcje spółki Bumar Łabędy S.A. Umowa obowiązywała na dwa lata. Ten czas minął w styczniu tego roku. Chciałem wycofać swój kapitał i odebrać pieniądze, które miałem nadzieję zarobić na tej inwestycji - mówi jeden z byłych klientów Piotra P. - Byłem przekonany, że umowa nas obowiązuje i coś znaczy. Zwłaszcza, że świadkiem jej zawarcia była moja żona. Pan P. zapowiadał, że odkupi ode mnie akcje spółki. Teraz zamiast tego, proponował mi kupno jeszcze kolejnych aktywów. Obecnie nie mam z nim kontaktu.

Dom „maklerski” i kolejni klienci, którzy czują się naciągnięci. Trwa śledztwo w kierunku oszustwa
Wojciech Gargała Swoim klientom Piotr P. oferował, m.in. akcje spółki Bumar Łabędy S.A. (na zdj. hala produkcyjno-remontowa firmy)

Po wyroku, jaki zapadł w grudniu ubiegłego roku w Sądzie Rejonowym w Poznaniu, którym Piotr P. został skazany na zapłatę grzywny w wysokości 35 tys. zł (stroną poszkodowaną była w tej sprawie Komisja Nadzoru Finansowego) klienci twierdzą, że dom „maklerski”, który P. prowadził w Poznaniu, nie działa. Z szefem nie ma kontaktu.

Czytaj także: Pan P. w akcji, czyli jak łowił chętnych na szybki zysk ze spółek

- Pierwotnie chciałem zainwestować u tego pana jeszcze więcej pieniędzy, ale szczęśliwie dla mnie - z powodu prowadzonej inwestycji budowlanej - nie miałem wtedy większych środków. Teraz cieszę się, że „włożyłem” do tego interesu tylko te 20 tysięcy.
W sprawie jest jeszcze co najmniej jedna osoba, która czuje się poszkodowana działalnością P. Nie chce na razie rozmawiać.
Na prośby o kontakt nie odpowiada też sam Piotr P. Z kolei jego adwokat, Michał Babicz z poznańskiej kancelarii prawnej na pytanie o zarzuty dotyczące jednego z poszkodowanych odpowiada ucinając: - Nie udzielam informacji na temat spraw prowadzonych przez moją kancelarię.

Wcześniej pisaliśmy o dwóch innych osobach, które formułują zarzuty wprowadzenie w błąd przez Piotra P. Jedną z nich jest mieszkaniec Włocławka. Poszkodowany dowiedział się z internetu o przedsiębiorstwie oferującym pośrednictwo w obrocie akcjami spółek, m.in. Polfy Tarchomin S.A. i Bumaru Łabędy S.A.

- Zainwestowałem w te akcje oszczędności mojego życia plus pieniądze, które zgromadziła moja siostra. Mieliśmy zapewnić sobie godne emerytury na stare lata, bo na lokatach bankowych, na których wcześniej lokowaliśmy oszczędności, spadało oprocentowanie. trzymanie tam pieniędzy nie było opłacalne. A nasze późniejsze inwestycje w fundusze emerytalne przyniosły ponad 50 tys. zł strat- wylicza nasz Czytelnik.

Do spotkania z Piotrem P., reprezentującym Polski Dom Finansowy, doszło wiosną ubiegłego roku w jednej z włocławskich restauracji. Od kwietnia do czerw-ca ubiegłego roku włocławianin podpisał z firmą PDF cztery umowy na kupno akcji Bumaru i Polfy. Największa transakcja opiewała na prawie 360 tys. zł, najniższa na niecały tysiąc. Łącznie nasz Czytelnik zapłacił 805 tys. zł. Dopiero później zorientował się, że faktycznie kupił aktywa po cenie „4-5 razy wyższej od rynkowej”. Próbował odzyskać pieniądze, ale bezskutecznie.

Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej we Włocławku.

- Prowadzimy postępowanie o czyn z artykułu 286 kodeksu karnego [oszustwa, red.] - mówi prokurator Arkadiusz Arkuszewski, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej we Włocławku. - Sprawa jest skomplikowana, prowadzi ją nasz najbardziej doświadczony w tej materii prokurator - zapewnia śledczy.

W ubiegłym roku na stronie Komisji Nadzoru Finansowego znalazło się ostrzeżenie dotyczące działalności dwóch spółek prowadzonych przez Piotra P. Odnosiło się do Polskiej Grupy Inwestycyjnej, z siedzibą w Poznaniu - działającej "z wykorzystaniem strony internetowej pginwest.pl (w adnotacji znalazła się informacja, że podmiot jest "nieuwidoczniony w Krajowym Rejestrze Sądowym oraz w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej") oraz do Polskiego Domu Finansowego Piotra P. z siedzibą w Poznaniu.

Informacja KNF-u dotycząca tego alertu brzmiała: "Zawiadomienie z art. 178 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. W odniesieniu do działalności prowadzonej pod nazwą wskazaną w pkt 1 zawiadomienie zostało skierowane przez UKNF. Prokurator Okręgowy na podstawie art. 6b ust. 6 ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym zawiadomił KNF o objęciu tym postępowaniem także działalności prowadzonej pod nazwą wskazaną w pkt 2. Przewodniczący KNF korzysta w tym postępowaniu z uprawnień pokrzywdzonego."

Piotrowi P. postawiono zarzut w związku z art. 178 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi (dotyczył działalności Polskiej Grupy Inwestycyjnej). Przepis stanowi: „Kto bez wymaganego zezwolenia lub upoważnienia zawartego w odrębnych przepisach albo nie będąc do tego uprawnionym w inny sposób określony w ustawie, prowadzi działalność w zakresie obrotu instrumentami finansowymi, podlega grzywnie do 5.000.000 zł”. Wyrokiem z grudnia 2019 roku Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto wymierzył Piotrowi P. do zapłaty grzywnę 35 tys. zł.

Maciej Czerniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.