Moda na pokoje ucieczek trafiła do Świecia. Chętnych nie brakuje.
Zasady zabawy są proste: płacisz za zamknięcie się w ciemnym pokoju, do którego wprowadzą Cię z workiem na głowie. Potem masz godzinę, żeby się stamtąd wydostać. Możesz wziąć kolegów, którzy Ci pomogą.
Pokoje ucieczek, z angielskiego zwane „escape roomami”, nawiązują swym pomysłem do starych gier komputerowych, gdzie sterując bohaterem rozwiązywało się poszczególne zagadki. W efekcie postać przenosiła się do kolejnej lokacji. Moda w Polsce panuje na nie od ponad roku. W Bydgoszczy jest ich już kilkanaście, a od kilku tygodni pierwszy działa w Świeciu.
Do domostwa przy ulicy Chopina 3 zaprasza Krzysztof Wojtania, właściciel firmy „Skaut”, słynącej dotychczas z organizacji wypoczynku dla dzieci i młodzieży oraz festynów z dmuchanymi zabawami dla najmłodszych.
- Joachim Ligierski, z którym współpracuję, był w takim pokoju z dziewczyną i rzucił hasło, że może warto, żeby taką rozrywkę zorganizować w Świeciu - opowiada Wojtania. - Postanowiliśmy spróbować. Przez kilka tygodni remontowaliśmy pokój i gromadziliśmy odpowiednie wyposażenie, które upodobniło je do PRL-owskiego aresztu.
Jest więc słomianka ze zdjęciami milicjantów, nad nią godło z piastowskim orłem. Na stole leżą gazety sprzed lat. Jedna osoba zamknięta jest w celi i wraz z towarzyszami ma godzinę, żeby wydostać się na zewnątrz. - Mamy ich na podsłuchu i na widoku - zdradza właściciel. - W razie czego możemy rzucić im wskazówkę. Większość wychodzi kilka minut przed czasem, ale są też tacy, co nie poradzili sobie z zadaniem.
Cechą tej rozrywki jest jej niepowtarzalność. Nikt drugi raz nie skorzysta z tego samego pokoju, bo wie już, jak z niego uciec. Dlatego w przyszłym tygodniu przy ul. Chopina pojawi się kolejne pomieszczenie - Mordor. - Będą tam efekty świetlne i dźwiękowe, również dym. Ale poziom już będzie trudniejszy.
W planach jest jeszcze upiorny pokój i dwuosobowa skrytka tylko dla pełnoletnich. - A jak to się znudzi, to przemodelujemy nasze pomieszczenia, żeby na nowo przyciągnąć chętnych.
Wojtania podkreśla też, że „escape roomy” nie stanowią dla siebie konkurencji. - Uzupełniają ofertę. Kto raz połknie tego bakcyla, ten będzie szukał kolejnych pokoi.