W latach 60. i 70. minionego wieku dwa duże zakłady wulkanizacyjne Wacławskich przy Dworzysku i Ruttara przy Garbarskiej w Gorlicach były punktami charakterystycznymi na mapie miasta. Tutaj zajeżdżały samochody i rowery, ale firmy odwiedzali również rolnicy, których wozy miały koła na przykład z... żuka.
Mariusz z ulicy Kopernika jeździł na kolarzówce z wąskimi oponami i zakręconą do dołu kierownicą. Wzbudzał tym pojazdem powszechną zazdrość rówieśników. To cudo techniki nazywało się Huragan i miało tylną przerzutkę z sześcioma zębatkami. Nowość i konkurencja do popularnych rowerów o nazwie Ukraina.
Jak wyglądało życie wulkanizatorów w dawnych czasach, kto był "mistrzem fachu", jakie auta były najbardziej pechowe? O tym w dalszej części tekstu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień