Komendant Miejsko-Gminnego OSP, Jarosław Steinborn, jest strażakiem ponad 40 lat. Wciąż wyjeżdża do pożaru, gdzie dowodzi akcją.
Mieszkał na osiedlu 700-lecia. Postawiono tam 40 lat temu nową remizę. Jako 12-latek zapisał się więc z kolegami do pobliskiej jednostki OSP. Został do dziś.
- Okazało się, że mam to we krwi - mówi Steinborn. Raz zostawił dziewczynę na randce, bo usłyszał dźwięk syreny alarmowej.
- Klęczałem też w konfesjonale przy przedślubnej spowiedzi. Zabrzmiała syrena i wybiegłem z kościoła - śmieje się druh. Nigdy przez głowę nie przeszła mu myśl, że mógłby zostawić straż.
Mimo że teraz jednostką administruje jako komendant, to wciąż może pochwalić się największą liczbą wyjazdów w jednostce. Ostatnio brał udział w pożarze bloku, do którego doszło w Nowem w październiku. - Dowodziłem akcją do czasu pojawienia się druhów ze straży państwowej.
Srebrny Krzyż Zasługi dostał za dokonania dla ochrony przeciwpożarowej i na polu działalności społecznej.