Jestem zaskoczony decyzją sądu, który utajnił proces irydologa, zasłaniając się tajemnicą lekarską. Uważam, że to jedna z takich spraw, które opinia publiczna powinna poznać w szczegółach. Aby niektórym otworzyły się oczy, do czego prowadzi lekceważenie medycyny. A takich osób jest całkiem sporo.
Kilka dni temu przed sądem rejonowym w Szczecinie ruszył długo oczekiwany proces Krzysztofa Ż. Mężczyzna od kilku lat przekonywał, że z oka można nie tylko odczytać choroby organizmu, ale też podjąć skuteczne leczenie. Swoją wiedzą nabytą m.in. na kilkutygodniowym kursie w Azji, chętnie dzielił się w telewizjach śniadaniowych. Do czasu, gdy do szczecińskiego szpitala trafiła jego pacjentka z pękniętą piersią. To był rak w zaawansowanym stanie. Gdy lekarze to zobaczyli powiedzieli kobiecie „on panią zabił”. I zawiadomili prokuraturę o działaniach znachora.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Z aktu oskarżenia:
- Bez uprawnień udzielał świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób i stawianiu diagnozy w oparciu o wygląd tęczówki oka pacjentów oraz leczeniu tak rozpoznanych chorób, dokonując błędnej oceny stanu zdrowia pokrzywdzonej . Wprowadził ją tym samym w błąd. Następnie utwierdził ją w przekonaniu o trafności diagnoz i braku konieczności leczenia konwencjonalnego oraz wystarczającym sposobie leczenia w sposób przez niego zalecony. Tym naraził pokrzywdzoną na bezpośrednie niebezpieczeństwo utarty życia wynikające z rozwoju choroby nowotworowej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień