Dlaczego kupowanie sobie kabrioletu to nie jest dobry pomysł. Felieton Tadeusza Płatka

Czytaj dalej
Tadeusz Płatek

Dlaczego kupowanie sobie kabrioletu to nie jest dobry pomysł. Felieton Tadeusza Płatka

Tadeusz Płatek

Przyjdzie dzień, kiedy zapomnisz złożyć dachu, nagle zerwie się burza i deszcz napada do środka. Ten dzień z pewnością nastąpi, bo kabriolet służy do rozrywki, a jedną z największych przyjemności jest parkowanie bez dachu.

Jeżeli kiedykolwiek zdarzyło Ci się zapomnieć, gdzie zostawiłeś auto, to uwaga - kabriolet też jest autem i zapomina się o nim równie łatwo, zwłaszcza gdy masz szalony dzień z mnóstwem spraw do załatwienia. Najczęściej jednak zalanie ma miejsce podczas majówek, bo trudno sobie wyobrazić coś równie romantycznego i fajnego niż piknik bez dachu. A wiadomo - podczas pikniku kierowca pije wino i oddaje kluczyki niepijącej ofierze z rodziny. Kierowca, słowem, przestaje pełnić swoją funkcję i wraz z upływem promili ceduje swoją funkcje na kogo innego, ten się tylko smuci w trzeźwości, wie, że będzie musiał prowadzić, natomiast wypiera wszelkie pozostałe obowiązki, w tym czuwanie nad dachem.

Zalanie krótkotrwałe nie niesie ze sobą poważniejszych skutków, jeżeli jednak towarzystwo całkiem zapomni o biednym aucie, i namakać ono będzie przez całą noc, to mogą się w nim zadomowić roztocza, pleśń i inne tego typu okropieństwa, które nawet nie wiedzą, jak fajny jest ich nowy dom, niemniej z niewzruszonym spokojem będą penetrować każdy fragment tapicerki i fotele.

Wydaje ci się, że kabriolet jest wymarzoną furą na lato? Nieprawda. Znakomicie jeździ się nim od kwietnia do maja, oraz od września do października. Lipiec i sierpień bez dachu gwarantuje udar słoneczny. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, po co w kabrioletach klimatyzacja, to już wiesz. Jeżeli kiedykolwiek poparzyłeś sobie ręce o kierownicę w 30 stopniowym upale, to teraz będziesz parzyć sobie ramiona i łydki, po kontakcie z rozgrzanym do czerwoności fotelem.

Dach musi gdzieś się złożyć, niezależnie od tego, z czego jest zrobiony. I on, uwaga, składa się do bagażnika, zajmując ponad połowę jego objętości. Jeżeli jedziesz kabrioletem na wakacje, dajmy na to, we wrześniu, to i tak z „czapką”, złożysz ją sobie dopiero na miejscu, jak się wypakujesz.

Powyżej 60 km/h bez dachu robi się nie do zniesienia. Jasne - możesz sobie pomknąć 140, ale wytrzymasz minutę. Teoretycznie najlepszym więc miejscem użytkowania jest miasto. Szkoda tylko że poza wiatrem i słońcem w mieście będą cię owiewać spaliny, i to nawet nie innych użytkowników ruchu drogowego. Sam będziesz się truł. Tak to bowiem jest już w kabrioletach, że to, co z tyłu - leci do przodu. Masz więc, Romeo, gwarantowany ból głowy. No i się zgubisz, bo od słońca nic nie widać na komórce, gdzie masz gpsa.

Najgorsza jest reakcja ludzi. Wydaje Ci się, że ludzie Cię polubią, będą machać i w ogóle. Nie. Będą cię lekceważyć i nazywać słowami na literę „d”. No, chyba że otworzysz dach w zimie, przy minus 20. Wtedy, i tylko wtedy, pomyślą, że jesteś fajny, szalony i warto by z Tobą spędzić resztę życia.

Tadeusz Płatek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.