Czas wakacyjny sprzyja wędrówkom, odkrywaniu nowych zakamarków, miejsc ciekawych z różnych względów, także ubogaconych zabytkami historycznymi. Dobra to również okazja do spotkań z mieszkańcami, wśród których jest więcej miłośników stron rodzinnych, niż to się nam wydaje. I przy tym wcale nie trzeba wybierać się za siódme morze. Pomny tych nauk, nie taję, że i pod wpływem zachęty pana Andrzeja, ruszyłem swoją fiestą, by przejechać po raz pierwszy z Białegostoku przez Tykocin do Zawad. Ale nie pierwszorzędnymi szosami, lecz starymi szlakami i na tyle wolno, by rozglądać się na boki.
Przez Złotorię do Tykocina
Tak prowadziła szosa białostocka nim ją „wyprostowano” w latach trzydziestych XIX stulecia. Wtedy to, po zbudowaniu nowego mostu przez Narew pod Żółtkami, jadący z Białegostoku do Warszawy omijali Tykocin i prosto przez Jeżewo brali kurs na Zambrów - Ostrów - Wyszków. Po stłumieniu powstania listopadowego, a dokładniej po wygranej wojnie 1831 roku, car Mikołaj I zarządził represje wobec Królestwa Polskiego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień