Dariusz Anderwald: W Polsce powszechna świadomość jest taka, że to „grzech” strzelić do orła

Czytaj dalej
Fot. FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
Anita Czupryn

Dariusz Anderwald: W Polsce powszechna świadomość jest taka, że to „grzech” strzelić do orła

Anita Czupryn

Bielik w świadomości społeczeństwa jest utożsamiany z symbolem, do którego strzelanie jest nieetyczne. Jestem przekonany, że to efekt działań edukacyjnych, takich jak te prowadzone przez Komitet Ochrony Orłów. Od wielu lat nie notujemy przypadków strzelania do bielików – mówi ornitolog Dariusz Anderwald, prezes Komitetu Ochrony Orłów

Kto z nas nie recytował wierszyka Władysława Bełzy: „Kto ty jesteś” Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały”. Ale skąd wiadomo, że polskie godło symbolizuje orła bielika?

Dariusz Anderwald: W Polsce powszechna świadomość jest taka, że to „grzech” strzelić do orła
Materiały prasowe Dariusz Anderwald, prezes Komitetu Ochrony Orłów, jednej z najstarszych polskich organizacji pozarządowych. Pracownik SGGW Leśnego Zakładu Doświadczalnego w Rogowie. Autor kilkudziesięciu opracowań redakcyjnych, ponad 60 prac popularno-naukowych i ponad 20 prac naukowych, w większości poświęconych badaniom i ochronie ptaków. Kierownik i wykonawca wielu projektów ochroniarskich i edukacyjnych, m.in.: BUBOBORY (finalista nagrody Komisji Europejskiej Natura 2000 AWARD w kategorii komunikacja), BOCIANIMY (POIiŚ), Ochrona rybołowa na obszarach Natura 2000 (LIFE), transmisji online z gniazd bielików, rybołowów, puszczyków i bocianów czarnych. Członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody w latach 2015-2016.

Zgodnie z legendą Lech, brat Czecha i Rusa z którymi wędrował, podczas jednego z postojów ujrzał gniazdo, a w nim orła białego na tle zachodzącego na czerwono słońca. Lech zachwycił się tym widokiem i postanowił tu właśnie założyć gród, który na pamiątkę, od słowa gniazdo nazwał Gniezdnem, bo taka była pierwsza nazwa dzisiejszego Gniezna. O tym, że założyciel państwa Polan zobaczył dorosłego bielika mówią następujące fakty: śnieżnobiały ogon i rozjaśniona głowa, żółty – a można też powiedzieć, że złoty – dziób i żółte oczy. Takie cechy osiąga bielik dopiero w piątym roku życia. Nie mógł to więc być ani młody bielik, który jest szaro-brązowy, ani tym bardziej orzeł przedni, który też nie ma takich kolorów. To tyle, jeśli chodzi o legendę. Prześledzono też heraldykę począwszy od pierwszych Piastów, kiedy to wizerunek orła używany był w herbie, na chorągwiach czy nawet monetach. I znów, o tym, że to był bielik, a nie orzeł przedni mówi nam ich sposób zdobywania pożywienia. Otóż orzeł przedni poluje w większości na ptaki i na ssaki. Nie łapie ryb, czyli nie moczy nóg w wodzie. W związku z tym natura wyposażyła go w potężne szpony oraz opierzone skoki – czyli nogi. Natomiast orzeł bielik choć czasem również łapie mniejsze ptaki, a czasami ssaki, to w większości, bo w 70 procentach w sezonie lęgowym składnik jego pokarmu stanowią ryby. W związku z tym, bielik na drodze ewolucji pozbawił swoich skoków opierzenia – jego skoki są gołe. To zrozumiałe, że gdyby złapał w wodzie ponad kilogramową czy nawet dwukilogramową rybę, i jeszcze miałby namoczone wodą opierzenie na skokach, byłby za ciężki, aby unieść się z rybą nad wodę. Kiedy więc spojrzy się na te wszystkie herby od Piastów począwszy, to skoki orłów nie mają opierzenia, są po prostu gołe. A zatem pierwowzorem nie mógł być orzeł przedni tylko właśnie bielik. W heraldyce zachodniej Europy łatwo zauważyć, że wizerunki orłów z tamtych czasów mają opierzone skoki, a zatem dla krajów kręgu kultury zachodniej pierwowzorem godła był orzeł cesarski albo orzeł przedni.

W Polsce powszechnie uważa się bielika za króla ptaków. Dlaczego?

Bielik jest po prostu naszym największym ptakiem szponiastym. Rozpiętość skrzydeł u samicy - ponieważ u bielików mamy do czynienia z tak zwanym odwróconym dymorfizmem płciowym, co oznacza, że samice są większe od samców – dochodzi nawet do dwóch i pół metra, a masa ciała nawet do 6 kg. To rzeczywiście jest potężny, silny, majestatyczny ptak i większego w Polsce nie ma. Sępy u nas nie występują, choć czasami do Polski zalatują. Jako że bielik jest największy, wobec tego uznaje się go za króla ptaków dziennych. Jego odpowiednikiem w nocy jest puchacz – ogromna sowa, o której można powiedzieć, że jest królem ptaków nocnych. Ale jeśli spojrzymy na charaktery, to bardziej zadziornym i agresywnym ptakiem jest orzeł przedni. Mimo, że jest mniejszy od bielika, potrafi odgonić go od pokarmu, dajmy na to padliny, którą w pewnym okresie bielik również się żywi.

Wrócę jeszcze do legendy: kiedy Lech ujrzał gniazdo orła bielika, mógł uznać, że jeśli jest ono bezpieczne dla piskląt, to również będzie to dobre miejsce i do zakładania rodu, plemienia?

Ma pani rację; rzeczywiście gniazda bielików są jednymi z największych w polskich lasach konstrukcji nadrzewnych. Duże są gniazda bocianów białych czy czarnych, ale jednak mniejsze od gniazd bielików. Prawdopodobnie Lech zobaczył bardzo stare gniazdo bielików. Orły bieliki, które żyją około 30 lat, gnieżdżą się w bezpiecznych miejscach przez całe dziesięciolecia. Gniazda umiejscowione w atrakcyjnych dla nich siedliskach są wykorzystywane przez kolejne pokolenia bielików i osiągają imponujące rozmiary. Dochodzą do 5 metrów wysokości i nawet do 3 metrów średnicy. Stare potężne drzewa, jak na przykład ponad 140-letnia sosna, która ma już parasolowatą koronę, jest w stanie utrzymać takie gniazdo. Legendarny Lech, widząc tego typu potężną, jak forteca konstrukcję mógł stwierdzić, że to dobry znak. Skoro orły budują w tym miejscu tak piękne i potężne gniazda, to mógł potraktować to jako wskazówkę, aby założyć tu gród. Zdaniem niektórych naukowców, nasza legenda ma swoje korzenie w podaniu o założeniu Rzymu przez Remusa i Romulusa, którzy wybór miejsca wnioskowali z lotu dwóch orłów, co oznaczać miało aprobatę bogów. Ale to nie dziwi, w końcu wywodzimy się z kręgu kultury śródziemnomorskiej.

Czego w powszechnej świadomości o orle bieliku nie wiemy?

Zaskoczę panią. Powszechnie trudno to sobie wyobrazić, ale orzeł bielik to w istocie panikarz o bojaźliwym charakterze. Boi się fotopułapek przy gniazdach, lęka się różnych innych urządzeń. To dlatego w latach 90, a nieformalnie istniało to już wcześniej – wprowadziliśmy ochronę strefową wokół ich gniazd. Pod wpływem działań Komitetu Ochrony Orłów, w 1992 roku wydane zostało rozporządzenie, mające na celu ochronę strefową najrzadszych gatunków ptaków, ze szczególnym naciskiem na bielika. W niektórych nadleśnictwach na Pomorzu już w latach 80. istniały strefy ochronne dla bielika, wyznaczane w promieniu kilkuset metrów od gniazda. W tych obszarach zabronione było prowadzenie pozyskiwania drewna oraz wykonywanie jakichkolwiek prac gospodarczych. Wszystko to w celu zapewnienia tym ptakom spokoju i zachowania ich środowiska naturalnego, szczególnie podczas długotrwałego okresu rozrodczego, trwającego niemal przez pół roku. Zakłócenie tego procesu miałoby poważne konsekwencje, uniemożliwiając ptakom sukces w lęgach. Ochrona strefowa znacząco poprawiła warunki lęgowe bielików, co z kolei przyczyniło się do wzrostu liczby młodych ptaków w gniazdach.

Te strefy ochronne powstały też z tego powodu, że zauważono iż populacja bielików się zmniejsza?

No, tak, oczywiście. W chwili, gdy zaczęły pojawiać się strefy ochronne, szacowaliśmy w latach 80-tych, że bielików istnieje zaledwie około 100 par. Na przykład, bocian biały, uznawany w Europie za gatunek rzadki, u nas liczył się w liczbie 50 tysięcy par, więc – w porównaniu z bocianami – bieliki miały dramatycznie niską liczebność. Wspomniana ochrona strefowa była jednym z czynników wpływających na tę sytuację, ale istniało również wiele innych czynników jak poprawa jakości wód w wyniku ekokonwersji, zaprzestanie strzelania i stosowania DDT w rolnictwie, plastyczność ekologiczna gatunku. Kluczowy jednak był wzrost produktywności lęgów bielików. Dzięki ochronie strefowej oraz zwiększeniu liczby par przystępujących do rozrodu, produkcja piskląt znacząco wzrosła. Obecnie w Polsce mamy około 1500 do 1800 par bielików.

Nie jest to oszałamiająca liczba.

Ale zapewnia przetrwanie tego gatunku w skali naszego kraju. Bielik jest tzw. drapieżnikiem szczytowym, co oznacza, że jego liczebność nigdy nie będzie ogromna. Jednak liczba bielików w Polsce stanowi imponujące 15-20 procent całej populacji europejskiej tego gatunku. To z pewnością buduje optymizm i pozwala spojrzeć z nadzieją na dalszy rozwój tej populacji w Polsce.

Ile piskląt wykluwa się w gnieździe?

Bieliki często składają nawet trzy jaja w gnieździe, ale nie zaglądamy im do gniazd podczas okresu lęgowego. Obserwacje i badania, w tym obrączkowanie, przeprowadzamy, kiedy pisklęta osiągną odpowiednią wielkość, zazwyczaj między czwartym a ósmym tygodniem ich życia. W gnieździe bielików obserwuje się zjawisko kainizmu, w którym starsze pisklę może prześladować swoje młodsze rodzeństwo. To efekt wrodzonej konkurencji pokarmowej, co czasem można dostrzec podczas prowadzonych bezpośrednio z gniazd transmisji online na kanale YT Komitetu Ochrony Orłów. Niestety, często trzecie pisklę w gnieździe nie ma realnych szans na przeżycie, ponieważ starsze rodzeństwo je wypiera. Niemniej w ostatnich latach w Polsce odnotowujemy wzrost liczby przypadków trójki piskląt w jednym gnieździe tam, gdzie jest bogata baza pokarmowa.

Obrączkowanie bielików nie powoduje, że mogą poczuć się niebezpiecznie i nie będą chciały wracać do swojego gniazda?

Gdyby orły w jakikolwiek sposób negatywnie odbierały obrączkowanie, to byśmy ich oczywiście nie obrączkowali. Rocznie obrączkujemy około 300 młodych w gniazdach, robimy to od lat i nigdy nie zdarzyło się, żeby bielik zaatakował człowieka przy gnieździe, jak też nigdy nie zdarzyło się żeby porzucił młode pod wpływem obrączkowania. Jest to dokładnie zaplanowany i krótki proces, wykonywany przez upoważnionych specjalistów z licencjami obrączkarskimi. Dzięki temu bieliki zachowują spokój, a obrączkowanie pozwala nam gromadzić cenne informacje o tych ptakach. Obrączkowanie odbywa się w oparciu o odpowiednie zgody i wytyczne regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. Proces jest krótki i niepłoszący, a polega na tym, że zespół obrączkarski wchodzi w strefę ochronną, dając dorosłym orłom szansę na oddalenie się z gniazda. Pisklęta są delikatnie zabierane na dół, gdzie zostają zmierzone, zbadane i zaobrączkowane, po czym wracają do gniazda. Zespół oddala się, pozostawiając dorosłym ptakom wolną przestrzeń. Ta procedura nie zakłóca znacząco życia ptaków. Obrączkowanie bielików jest nie tylko narzędziem badawczym, ale także sposobem na nadanie im tożsamości. Bez obrączki ptak byłby bezimienny, a my nie mielibyśmy wiedzy o jego pochodzeniu. Przykładowo w tym roku na Białorusi odczytano obrączki bielika zaobrączkowanego w Polsce na Lubelszczyźnie w 1997 roku!

Czy to znaczy, że w Polsce wszystkie bieliki są zaobrączkowane?

Oczywiście nie. Nie jest to konieczne ani możliwe. Obrączkowanie nie obejmuje wszystkich bielików w Polsce ze względu na ograniczenia ludzkie i trudności z tym związane, głównie dotarcie do drzew gniazdowych ze sprzętem w terenie, wejście na bardzo wysokie drzewa i dostanie się ornitologów do ogromnych gniazd. W naszym kraju jest zaledwie około 10 zespołów obrączkarskich potrafiących to przeprowadzić. Poza tym czas, w którym można to bezpiecznie dla ptaków przeprowadzić to zaledwie kilka tygodni od połowy maja do początku czerwca. No i jest to praca całkowicie społeczna, nikt nam nie płaci za benzynę i poświęcony czas. Mimo to w ostatnich latach nawet około 30 procent młodych bielików jest poddawanych tej procedurze, co daje nam całkiem niezłe rozeznanie o przemieszczeniach i przeżywalności młodych.

Gdzie znajdują się najważniejsze obszary lęgowe bielika w Polsce?

Trudno wskazać dokładne granice tych obszarów, ponieważ bieliki obecnie występują praktycznie na terenie całego kraju. Nawet zaczynają się pojawiać w górach. Niemniej jednak, przez wiele lat największa koncentracja tych ptaków była zauważalna na terenach nadmorskich północnej Polski, takich jak Pomorze Zachodnie, Pomorze Środkowe oraz nad wielkimi jeziorami na Warmii i Mazurach. To właśnie tam bieliki znalazły swoje schronienie i przetrwały okres, gdy były intensywnie prześladowane. W XIX wieku, podobnie jak wiele innych drapieżników, były one niemalże wytępione. Refugium tych ptaków, czyli miejsce, w którym przetrwały, to rozległe obszary tych regionów, zwłaszcza w niezagospodarowanych lasach i w pobliżu wód. Poprawę sytuacji bielików, jak mówiłem, przyniosła ochrona strefowa, wprowadzona w latach 80., oraz poprawa jakości środowiska naturalnego. Pod koniec lat 90., kiedy poprawiły się warunki ochrony i ekologii, bieliki zaczęły powracać do terenów lęgowych. Kiedyś rzeki w Polsce były znacznie bardziej zanieczyszczone, a wiele polskich miast nie miało oczyszczalni ścieków. Poprawa jakości wody i rekultywacja rzek sprawiły, że bieliki mogły kolonizować nowe obszary, zwłaszcza wzdłuż dolin rzecznych, przy stawach hodowlanych i innych terenach.

Jakie dzisiaj są główne zagrożenia dla Bielika w Polsce?

Oprócz zagrożeń wynikających z utraty siedlisk, bielik jest gatunkiem wyjątkowo plastycznym ekologicznie. To znaczy, że potrafił się dostosować do obecności człowieka. Dziś obserwujemy, jak w Polsce wykształca się ekotyp tej populacji bielików, która coraz bardziej przystosowuje się do życia w naszym otoczeniu. Występuje tu cała grupa ptaków, które można by określić jako antropogeniczne – nie unikają ludzi, latają nad autostradami, zakładają gniazda w pobliżu naszych zabudowań. Właściwie sobie radzą w środowisku stworzonym przez człowieka, co jest fascynującym zjawiskiem. Jednak wśród zagrożeń dla bielika w Polsce wciąż istnieją poważne problemy. Jednym z nich jest przypadkowe zatrucie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, kiedy bielik żywi się padliną. Jest to gatunek, który wykorzystuje różnego rodzaju martwe zwierzęta jako źródło pożywienia. Niestety, zdarzają się przypadki, kiedy osoby chcące pozbyć się lisów, szczególnie zdarza się to na Lubelszczyźnie i w Małopolsce, często nieświadomie trują również te ptaki drapieżne, które żywią się taką padliną. Innym zagrożeniem są linie energetyczne. Bieliki czasem nie zauważają tych linii, zwłaszcza w mglistych warunkach. Uderzają w nie, łamiąc sobie skrzydła, bądź ponosząc śmierć. Podobnie problematyczne są wiatraki na farmach wiatrowych, które dla bielików stanowią poważne zagrożenie. Turbiny obracające się w czasie pracy mogą stanowić śmiertelne przeszkody, szczególnie dla młodych bielików, które dopiero uczą się latać. To kwestia, która wymaga naszej uwagi i działań, aby minimalizować ryzyko kolizji z tymi obiektami.

Jakie kroki się podejmuje, żeby zabezpieczyć linie energetyczne i w ogóle zmniejszyć liczbę kolizji ptaków z tymi przeszkodami?

Istnieją odpowiednie metody; w przypadku linii energetycznych zakłady energetyczne zawieszają specjalne czerwone kule, zwłaszcza w obszarach dolin rzecznych. Te kule pełnią funkcję odstraszacza. Dodatkowo na słupach energetycznych, na których ptaki często siadają, instaluje się urządzenia, które pomagają utrzymać ptaki z dala od przewodów. W niektórych miejscach na świecie rozważa się przenoszenie linii energetycznych z powietrza na naziemne, ale jest to ogromne przedsięwzięcie i w Polsce takie przypadki są nieliczne. Kluczowym elementem naszej strategii w ochronie ptaków jest edukacja społeczeństwa.

Jeśli pan już o tym wspomniał, to jakie znaczenie mają transmisje online z gniazd bielika? Czy przyczyniają się one do wzrostu społecznej świadomości na temat ochrony bielika?

Oczywiście, transmisje z gniazd bielika wpływają na wzrost naszej świadomości i wiedzy na temat tych ptaków. W przeszłości, jeszcze 20 lat temu, mieliśmy do czynienia z przypadkami nielegalnego polowania na bieliki. Jednak widzę, że ten proceder ustał. Teraz obserwujemy bieliki w różnych miejscach, również w okolicach stawów hodowlanych w Polsce. Stawy te, gdzie hoduje się karpie – naszą narodową potrawę wigilijną – często były miejscem, gdzie te ptaki „częstowano” ołowiem. Dziś powszechna świadomość jest taka, że to „grzech” strzelić do orła. Inaczej mówiąc, bielik w świadomości społeczeństwa jest utożsamiany z symbolem, do którego strzelanie jest nieetyczne. Jestem przekonany, że to efekt działań edukacyjnych, takich jak te prowadzone przez Komitet Ochrony Orłów. Od wielu lat nie notujemy przypadków strzelania do bielików. Transmisje online są ważnym narzędziem edukacyjnym. Od 10 lat prowadzimy transmisje z gniazd bielika, które przyciągają uwagę społeczności wirtualnej. Ludzie spędzają godziny na obserwowaniu tych ptaków. Tworzą specjalne czaty, gdzie wymieniają spostrzeżenia, komentują wydarzenia. W kluczowych momentach, jak wylęg piskląt czy inne zdarzenia w gnieździe, tysiące ludzi jednocześnie obserwuje to, co się tam dzieje. Ludzie nadają imiona ptakom, co jeszcze bardziej przyciąga uwagę. To jest lekcja przyrody na żywo, która w bezpośredni sposób kształtuje postawy ludzi. Oglądając te transmisje, nie tylko zdobywają wiedzę na temat biologii tych ptaków, ale także zyskują większą świadomość w zakresie ochrony przyrody. Zaczynają interesować się, czy ptaki są odpowiednio chronione i zwracają uwagę na istotną rolę lasów i innych obszarów ważnych dla bielika, i jak wygląda – obecnie dobra–współpraca z Lasami Państwowymi, jeśli chodzi o ochronę strefową bielika.

Czy mógłby się Pan podzielić ciekawostkami z obserwacji bielika w Polsce?

Nie ma sezonu, by nie pojawiały się fascynujące historie. Na przykład, dwa lata temu mieliśmy do czynienia z niesamowitą sytuacją, gdy bieliki przynosiły myszołowy do swojego gniazda. Zazwyczaj pisklęta myszołowa były martwe, ponieważ bielik chwyta je pazurami i zabija, zanim przyniesie do gniazda. Jednak w 2022 roku podczas jednej z naszych transmisji bieliki przyniosły aż 12 żywych myszołowów! To wydarzenie wzbudziło ogromne zainteresowanie na całym świecie, ponieważ nasze transmisje są oglądane przez ludzi z różnych zakątków globu. Ludzie czekali w napięciu, aby zobaczyć, czy te żywe myszołowy przetrwają, czy zostaną zabite i zjedzone przez bieliki. Jedno z nich miało szansę na przeżycie, ale niestety zmarło z głodu z powodu konkurencji o pożywienie. Zdarza się także, że podczas obrączkowania znajdujemy gniazda, w których obok bielików są żywe myszołowy. Są one często wykarmiane przez dorosłe bieliki i traktowane przez nie jak własne pisklęta. A raz znaleźliśmy w gnieździe but. Śmialiśmy się, że bieliki musiały zjeść ornitologa, albo leśnika, po którym tylko but pozostał.

Anita Czupryn

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.