Damian Skała, obrońca Stali Rzeszów, nie traci wiary w awans do 2 ligi
- Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a tych nie brakowało - mówił po przegranym 0:2 meczu z Motorem Lublin Damian Skała, obrońca Stali Rzeszów.
Z Motorem Lublin zagraliście niezłe spotkanie, ale wynik się nie zgadza...
Uważam, że gra mogła się podobać. Szkoda jednak, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, których nie brakowało. Mogliśmy strzelić przynajmniej dwie bramki. Sami je jednak straciliśmy, a u siebie tylu goli tracić nie można.
W pierwszej połowie rywale was zaskoczyli wysokim pressingiem?
Trochę tak, ale i tak stworzyliśmy swoje okazje i to my pierwsi mogliśmy zdobyć gola. Gra była otwarta z obu stron.
Trener Bławacki mówił, że o końcowym wyniku mogą zadecydować indywidualności i wychodzi na to, że miał rację...
Trener uczulał nas, że Motor ma groźnych piłkarzy i to może być decydujące. Niestety, to właśnie oni nas załatwili.
Pan miał sporo pracy z Kamilem Stachyrą?
To dobry zawodnik i trzeba było sporo zdrowia zostawić. Do tego często zmieniali się pozycjami i cały czas trzeba było być czujnym. Motor ma bardzo dobry zespół.
Po meczu mieliście spore pretensje do sędziów...
Sędziowanie pozostawię bez komentarza.
Wierzycie jeszcze w awans?
Oczywiście, że tak. Zawsze wychodzimy na boisko z wiarą w wygraną. W innym wypadku nie byłoby sensu przychodzić na trening czy mecz. Grania jeszcze jest sporo i w tych pozostałych meczach musimy zdobyć komplet punktów.
W weekend jedziecie do Daleszyc. Cel jest więc oczywisty...
Interesują nas tylko i wyłącznie trzy punkty.