Damian Lic z Żołyni awansował na sędziego Orlen Ligi. Ma dopiero 31 lat
- Oficjalną wiadomość o nominacji na sędziego Orlen Ligi otrzymałem 1 czerwca. To był najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem na Dzień Dziecka - uśmiecha się Damian Lic, arbiter siatkarski z Żołyni.
Damian Lic obrońca piłkarskiej drużyny Błękitu Żołynia i sędzia ekstraklasy siatkarek, to ten sam gość?...
Tak, od wielu, wielu lat kopię piłkę w Błękicie, bo tak naprawdę bardziej uważam się za kopacza niż piłkarza. Nadal jednak jestem czynnym zawodnikiem naszej amatorskiej drużyny, która w ostatni weekend po 16 latach awansowała do piątej ligi.
Prezesem Błękitu jest Piotr Dudek, znakomity sędzia siatkarski z Żołyni, jeden z najlepszych arbitrów siatkówki nie tylko w Polsce. To on pana namówił na siatkówkę?
Skutecznie zaraził mnie swoją pasją. Piotrek, wcześniej trener a teraz prezes Błękitu, często opowiadał mi o swoich meczach, wrażeniach, przeżyciach, zawodnikach, trenerach oraz o całej otoczce meczowej. Robił to z tak dużą pasją, iż musiałem tego spróbować. I jestem dziś tu, gdzie jestem. Piotrze serdecznie ci dziękuję za wszystko.
Jest więc ojcem chrzestnym sędziego Lica?
Tak, zawsze mogłem i mogę na niego liczyć. Piotrek jest takim sędziowskim Guru. Bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę, ale w sporcie i w życiu trzeba się trzymać pewnego poziomu. Staram się to robić.
Dlaczego siatkówka?
W szkole dominowały zajęcia z piłki siatkowej, w której regularnie brałem udział, odnosząc małe sukcesy. Po szkole natomiast wszyscy przenosili się na stadion. Sport, pod różnymi postaciami był i jest dla mnie bardzo ważny oraz znajduje się na czołowym miejscu w moim życiu i w życiu mojej rodziny. Od szkoły podstawowej po dziś dzień. Ukończyłem studia na Uniwersytecie Rzeszowskim i jestem nauczycielem wychowania fizycznego w Zespole Szkół w Kosinie. W pewnym momencie zrodził się pomysł, aby rozpocząć kurs sędziowski. Razem z dwoma kolegami odbyliśmy go w przyspieszonej formule, w salonie, w domu Piotrka. Potem ostałem się tylko ja.
Ma pan 31 lat i już jest prawie na szczycie sędziowskiego Olimpu. Teraz Orlen Liga, potem zapewne PlusLiga. Od kiedy pan właściwie sędziuje?
PlusLiga jest na razie marzeniem. Przygodę z sędziowaniem rozpocząłem bardzo szybko, bo już w 2003 roku sędziowałem mecze na Podkarpaciu, a w 2007 roku, mając 21 lat awansowałem na sędziego szczebla centralnego. Sędzią pierwszoligowym byłem przez ostatnie 3 lata. Miałem dużo szczęścia w tym, co robiłem. Szczególnie ostatni sezon był morderczy, gdyż sędziowałem wszystkie najważniejsze mecze zarówno w I lidze jak i w rozgrywkach młodzieżowych. Mecze ocenione bardzo wysoko przez osoby, które decydowały o awansach i spadkach. I stąd ten awans, z którego się wciąż bardzo cieszę. Czy odczuwam jakiś stres i tremę? Na chwilę obecną nie, jednak akurat na mnie stres działa zawsze bardzo mobilizująco.
Żona, Małgorzata Młocek, była siatkarką?
Tak, grała m.in. w Tomaszowie i Tarnowie, obecnie jest nauczycielką wychowania fizycznego w szkole sportowej w Rzeszowie, gdzie szkoli adeptów piłki siatkowej. Mamy więc jeszcze jeden temat do rozmowy.
Uczy pan w Kosinie, sędziuje mecze , gra w Błękicie. Ma pan jeszcze na coś czas?
Tak, gdyż od wielu lat pracuję jako trener grup młodzieżowych w tutejszym klubie. Zainteresowanie przerosło nasze najśmielsze oczekiwania, stąd w ostatnim czasie utworzyliśmy Szkółkę Piłkarską, w której uczęszcza już ponad 80 dzieci.
Nadal będzie pan kopał piłkę?
Z gry w piłkę nożną postanowiłem zrezygnować, bo chcę się całkowicie poświęcić siatkówce i pracy z młodzieżą.
Ma pan swój ulubiony zespół, któremu pan kibicuje?
Nie mam, zresztą to już taka rola sędziego, że nie ma się ulubionej drużyny.
A myślałem, że powie pan Asseco Resovia...
Przez parę lat byłem na Resovii sędzią liniowym, nie mogę jednak powiedzieć, że jestem jej fanem, bo mogłoby to zostać źle odebrane.
Niedługo wakacje. Ma pan jakiś plan na nie?
Krótki odpoczynek, a potem do roboty. Od nowa nauka przepisów, analiza gry, dużo przedsezonowego gwizdania, pozytywne nastawienie i ruszamy na podbój Orlen Ligi. W weekend, podczas mistrzostw Polski sędziów będę kibicował drużynom z Podkarpacia, zwłaszcza tej, w którym występuje moja żona, by obroniła mistrzowski tytuł.
Piotr Dudek dał może panu na szczęście jakiś gwizdek?
Sprezentował mi już sporo gwizdków, może teraz trzyma dla mnie odznakę sędziego międzynarodowego. To by była wisienka na torcie. Chętnie ją zerwę za parę lat. Jak dobrze pójdzie...j