Dobiegł końca proces nauczycielki z Piotrowa, oskarżonej o znęcanie się nad dziećmi. Na poniedziałkowej rozprawie wysłuchaliśmy mów końcowych
- Nie mieliśmy tu do czynienia z jednostkową sytuacją, a z trzema pokrzywdzonymi, którzy mówili przed sądem o różnych zachowaniach oskarżonej - przypomniał w mowie końcowej prokurator Arkadiusz Łakomy. - Według mnie sprawstwo oskarżonej nie budzi wątpliwości, zwłaszcza że biegli uznali zeznania przesłuchiwanych dzieci za wiarygodne. Pokrzywdzeni chłopcy może nie są najłatwiejszymi uczniami, ale wymagają trafniejszych metod wychowawczych, zwłaszcza stosowanych przez tak długoletniego pedagoga - wyliczał prokurator Łakomy.
Dyrektorka miała straszyć uczniów, jednemu zakleić buzię taśmą klejącą, innego szarpać uderzyć w twarz otwartą ręką, wszystko by wymusić na niegrzecznych chłopcach posłuszeństwo.
Sprawa brutalnych zachowań pani dyrektor, nie wyszłaby na jaw, gdyby nie list zdesperowanych rodziców uczniów szkoły z Piotrowa, który dotarł do redakcji Kuriera w kwietniu zeszłego roku.Wynikało z niego, że poniża uczniów, wyzywa ich od głupków i brudasów, a chłopca dokuczającego jednej z dziewczynek miała straszyć, że jak jej ojciec wyjdzie z więzienia, „zrobi z nim porządek”. Dziennikarskie śledztwo pozwoliło nam dotrzeć do pokrzywdzonych dzieci i ich rodziców. Potwierdzili agresywne zachowania nauczycielki. O wydarzeniach w szkole zawiadomiliśmy wójta gminy, a rodzice złożyli doniesienie do prokuratury, która już wcześniej na podstawie artykułu w „GL” wszczęła postępowanie wyjaśniające. W listopadzie ubiegłego roku kobieta usłyszała zarzuty, a sprawa trafiła na wokandę.
- Pani dyrektor sama twierdziła, że element przemocy to jej metoda wychowawcza i reakcja na negatywne zachowania dzieci na lekcjach- podkreślał prokurator Łakomy. - Stąd w akcie oskarżenia znalazło się stwierdzenie, że przemoc była potrzebna do uspokojenia uczniów - ciągnął prokurator.- Dziś nawet przysłowiowy klaps jest zabroniony i karalny. Nie może być tak, by dyrektorka nadal mogła uczyć dzieci, a karą szczególnie wychowawczą powinien być zakaz wykonywania zawodu. Nie rozumiem wójta gminy i kuratorium, jak w sytuacji , gdy ciążą nad nauczycielką tak poważne zarzuty, nadal jest dyrektorką szkoły.
Sama Grażyna F. od początku zaprzeczała, aby stosowała przemoc wobec uczniów swojej szkoły. I w rozmowie z dziennikarzem i przed sądem.
Stanisław Krasko-obrońca oskarżonej, domagał się całkowitego uniewinnienia kobiety.
- Nie sądzę, by ten sąd skazał jakiegoś rodzica za karcenie swego dziecka. Przez ostatnie osiem lat, nie było na panią dyrektor żadnych skarg, ma dobrą opinię wójta gminy, proszę by sąd wziął pod uwagę list 37 rodziców do kuratorium, którzy podpisali się za pozostawieniem dyrektorki. Jest wiele rozbieżności w zeznaniach uczniów. Jakie to groźby? Kazała jednemu uczniów wyjść z klasy, a gdy się uparł, chwyciła go za rękę, wyprowadziła i lekko uderzyła w twarz...
Cóż z tymi skargami mecenas nie jest na bieżąco. Miesiąc temu rodzice z Piotrowa zorganizowali zebranie z wójtem, na którym pod adresem pani dyrektor padło sporo uwag, dotyczących karcenia dzieci. Sama dyrektorka tłumaczyła się z nich przed rodzicami. Od początku listopada jest na rocznym urlopie na poratowanie zdrowia, jednak na poniedziałkowej rozprawie się pojawiła.
Grażyna F. wraz z mężem jest rodziną zastępczą dla piątki dzieci.
Prokurator żąda dla nauczycielki 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, kary grzywny 200 stawek po 70 zł o raz trzyletniego wykonywania zawodu nauczyciela dla oskarżonej o przemoc wobec uczniów drugiej klasy. Na kobiecie ciążą cztery zarzuty znęcania się nad trójką dzieci. Jednemu miała zaklejać usta taśmą, by wymusić na nim dyscyplinę, innego miał uderzyć w twarz i a innemu grozić. Ogłoszenie wyroku za dwa tygodnie.