Czy wójt gminy zawiesi dyrektorkę szkoły w Piotrowie?
Mojego syna przez pół lekcji nie chciała wypuścić do toalety, na inne krzyczy - skarżyli się na zebraniu z wójtem rodzice uczniów podstawówki w Piotrowie.
Zaczęło się od wiejskiego zebrania. To na nim kilka dni temu jedna z matek z Piotrowa poruszyła pewien drażliwy incydent. Chodziło o to, że na jednej z lekcji dyrektorka nie chciała wypuścić jej syna do toalety.
- Przez pół lekcji siedział i czekał, jak tak można - grzmiała zdenerwowana?
Na poniedziałek, Ryszard Klisowski wójt gminy zwołał zebranie rodzicielskie, by sprawę wyjaśnić. Przyszedł niemal komplet rodziców, a że to mała szkoła na sali było ok. 25 osób. Początkowo rodzice nie chcieli „wychodzić przed szereg”, ale po chwili pod adresem dyrektorki padło sporo gorzkich słów.
- Dzieci mówią, że pani dyrektor na nich krzyczy podczas zajęć- wypominała jedna z matek.
- Moja córka mówi, że jej krzywda się nie dzieje, ale że pani krzyczy na inne dzieci- dodaje ktoś z końca sali.
- Mojego syna może uczyć nawet Lucyfer, byleby był traktowane w sposób godny i nie bał się zapytać, co trzeba zrobić w domu - grzmiała jedna z matek. - No niech każdy sobie rozważy czy chce, aby nauczycielka krzyczała na jego dziecko.
- To może jakoś trzeba by wpłynąć na dyrektorkę, by wyciszyła emocje - radziła kolejna matka.
- Mój syn zaczął oszukiwać, bo żeby wejść na lekcję, pokazał pani zeszyt od matematyki, byleby nie musiał czekać pod klasą - relacjonowała mama drugoklasisty. - Do czego to podobne, żeby nasze dzieci posuwały się do takiej kreatywności?
Wójt najpierw wysłuchał rodziców, a potem poprosił dyrektorkę, by ustosunkowała się do zarzutów.
- No mam donośny głos, jeśli czasem go podniosę, to tylko po to, by wszyscy mnie słyszeli, ale nie po to żeby obrażać dzieci - tłumaczyła się Grażyna F., dyrektorka szkoły w Piotrowie. - A z tą toaletą pewnie była to jednostkowa sytuacja,a zeszyty sprawdzam by mobilizować dzieci.
Mojego syna może uczyć nawet Lucyfer, byleby był traktowane w sposób godny i nie bał się zapytać, co trzeba zrobić w domu
Tyle pani dyrektor.- I co ja mam teraz zrobić, jestem rozdarty- tłumaczył zebranym wójt. - Na pewno będę musiał wyciągnąć jakieś konsekwencje. Zasugerujcie mi jakieś rozwiązanie.
- Co z tego, jak wójt i tak zrobi co zechce - macha ręką któraś z mam.
Podobne rzeczy dzieją się też w innych szkołach. Jednak tu sytuacja jest szczególna, bo wobec pani dyrektor toczy się przed żarskim sądem proces o znęcanie się nad dziećmi. Sprawa ujrzała światło dzienne, gdy w kwietniu ubiegłego roku do naszej żarskiej redakcji dotarł list rodziców z Piotrowa, w którym skarżyli się na brutalność dyrektorki. Twierdzili, że jednemu chłopców zakleiła taśmą usta, inne zamykała w klasie, szarpała uczniów, a jednego z nich uderzyła w policzek. Miała też wyzywać uczniów do nieuków, brudasów i wyśmiewać się z ich rodzin. Po naszej publikacji śledztwo wszczęła żarska prokuratura. Efekt był taki, że Grażyna F. usłyszała cztery zarzuty znęcania się nad wychowankami. Proces toczy się od lutego tego roku. Dyrektorka przez cały czas nie przyznaje się do winy. Kuratorium oświaty czeka na wyrok sądu, podobne jak wójt, który mówi, że nie może zawiesić dyrektorki, bo gminy na to nie stać.... - Musiałbym znaleźć innego nauczyciela, a Grażynie F. nadal płacić. Wziąwszy pod uwagę apelacje, sprawa ciągnęłaby się przez wiele lat. Czekam na wyrok.