Czy według radnych i prezydenta Wrocławiem do tej pory rządziłem ja ze szwagrem?
Tak, znam to powiedzenie Churchilla: „Stwierdzono, że demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu”. Może by jednak czegoś jeszcze spróbować? Myśl ta prześladuje mnie od środy. Od chwili, gdy zobaczyłem farsę pod tytułem nadzwyczajne posiedzenie Rady Miejskiej Wrocławia. W sprawie finansowania Śląska Wrocław. I żeby było jasne, uważam, że klub ten już dawno powinien grać w europejskich pucharach, ale nie za gminne pieniądze. I tylko nieudolność władz Wrocławia spowodowała, że jeszcze tak się nie stało. A teraz o sesji i demokracji.
To, w jaki sposób zachowali się radni, spowodowało mój ogromny kryzys wiary w wartości demokratyczne. Ostatnio głośno było o projektowanych zmianach w wyborach samorządowych, ale nic z tego nie wyszło. Jedna z propozycji dotyczyła dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Dość kontrowersyjna propozycja, bo znam kilku wójtów i burmistrzów, którzy powinni swoje stanowiska piastować dożywotnio. Ale czy nie czas najwyższy zastanowić się nad jednokadencyjnością radnych? Nasi wybrańcy z każdą kolejną kadencją popadają w marazm i wikłają się w różne powiązania urzędniczo-finansowe. A tak jedna kadencja i do domu. Spójrzmy, co się wydarzyło w środę w ratuszu. Władze miasta poprosiły o poparcie dla finansowania Śląska. Bez konkretów, bez liczb, ot, tak sobie. I jak głosowano? To, że klub Rafała Dutkiewicza był za, wiadomo, kwestia wiary w wodza. Najśmieszniejsza partia w powojennej Rzeczypospolitej - Nowoczesna była też za, wszak tworzy z prezydentem koalicję. Ale tylko do progu ratusza, bo jak wyjdą na zewnątrz, to na przeróżnych konferencjach prezentują, co to w mieście należałoby zrobić. Wydawało mi się, że jak się jest w koalicji rządzącej, to się to robi, a nie udaje opozycję. To rozszczepienie osobowości od 1883 roku jest klasyfikowane jako osobna jednostka chorobowa... PiS? Krytykuje Dutkiewicza, ale boi się kibiców Śląska, bo to ich wierny elektorat, więc się wstrzymali. PO, która produkuje się na różnych forach, jaka to jest groźna i stanowcza... w ogóle nie głosowała. Nie byli ani za, ani przeciw, ani się nie wstrzymali. Tchórzostwo? Domniemywam, że a to jednej radnej mąż ma też klub i miasto coś tam dołoży, a to jakiś etat był, a może i będzie itp.
Ale to nie koniec atrakcji. Podczas sesji wiceprezydent Maciej Bluj odkrył Amerykę: - Żeby budować dobre widowisko i wysoką frekwencję, potrzebne są pieniądze - oświadczył. Cie choroba... Z różnym zaangażowaniem procentowym Wrocław jest właścicielem Śląska od 2007 roku. Nie mógł ktoś wcześniej im o tym powiedzieć? Ale to nadal nie koniec. Co rzekł prezydent Rafał Dutkiewicz? Na przykład, że do tej pory na tej sali (rady) nie było dobrego klimatu, aby wspierać Śląsk. Tak? A przecież przez większość rządów pana Dutkiewicza nie mieliśmy żadnej rady, tylko maszynkę do głosowania, która zawsze była na tak i pewnie by przegłosowała nawet środki na nowy drapak dla kota prezydenta, gdyby tylko taką kot wyraził wolę. Potem prezydent dodał: „Stadion przy Oporowskiej powinien być związany z Akademią Śląska, a Śląsk powinien być związany bardziej ze Stadionem Wrocław”. A nie jest ? To dla kogo go wybudowano? Gmina ma Śląsk od 2007, stadion od 5 lat i jeszcze tego nie powiązali? Bo lepiej było mieć więcej stołków do obsadzenia w dwóch spółkach niż w jednej? Czasem jak słucham naszych urzędników, to mam wrażenie, że Wrocławiem od 2002 r. nie rządzi ta sama ekipa, tylko ja ze szwagrem. Bo oni ciągle tak się dziwią i dziwią, i... marzą, by już bez Dutkiewicza, jako ekipa, zostać w ratuszu. Mają swego kandydata. Pewnego pana dyrektora z tego ratusza. Może tym razem zdziwią się tylko raz, jak przegrają?