Czy prezydent tym razem nie czuje wiatru historii? [felieton]
„Ten pan nawet nie znalazł czasu ani ochoty, żeby wysłuchać argumentów ludzi, którzy protestują przeciw wycince”. Tak Tomasz Organek w ubiegły piątek podczas koncertu w Bydgoszczy skomentował postawę prezydenta Torunia, jaką przyjął on wobec społecznej niezgody na wycinanie zdrowych lip z okolic placu Rapackiego.
Wcześniej na swoim facebookowym profilu o sprawie napisał reportażysta Filip Springer: „Toruń protestuje przeciwko wycince drzew! Toruniu, nie bądź Parczewem.” Tym sposobem sprawa lip z okolic placu Rapackiego przestaje być już tylko lokalną historią, ale wpisuje się w szerszy kontekst drzew znikających z przestrzeni miast. Nie są to pojedyncze przypadki, zaczyna to być niechlubny trend, wycina się zdrowe, dorodne drzewa, by zyskiwać miejsce dla betonowych instalacji, ozdób, czy ścieżek rowerowych. Przykładów działań ogałacających rynki, skwery i ulice polskich miast z drzew można znaleźć w internecie mnóstwo. I zastanawiam się, dlaczego prezydent Torunia tak uporczywie pragnie zapisać moje miasto do tej kategorii. Nie czuje, że wiatr historii wieje już z innej strony? Z każdym dniem zwiększa się świadomość społeczna o tym, ile zawdzięczamy kilkudziesięcioletnim drzewom, i że nie da się ich zastąpić nawet wielokrotnością nowych nasadzeń kompensacyjnych. Dlatego coraz większą wartością są inwestycje, które uwzględniają obecność rosnących już drzew, a nie ich eliminację. Klimat się zmienia i to w tempie, które zaskakuje, a to skłaniania do zmiany priorytetów. I to nie kiedyś tam, jak już skończymy to, co sobie sześć lat temu zaplanowaliśmy, ale w tej właśnie chwili.
Czytaj więcej w dalszej części felietonu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień