Czy powinniśmy zrezygnować z sondaży wyborczych?

Czytaj dalej
Robert Burzyński

Czy powinniśmy zrezygnować z sondaży wyborczych?

Robert Burzyński

Słupki poparcia mają niewyczerpaną siłę uwodzenia i choć są często wyśmiewane, to jednak pozostają ważnym źródłem danych i podstawą do scenariuszy politycznych, choć z drugiej strony nikt do tego się nie przyznaje.

Ci będący na górze tłumaczą to tym, że nie można zbytnio się zachłystywać sukcesem ponieważ pycha kroczy przed upadkiem. Choć tak po cichu sukces cieszy i potwierdza dobrze obrany kierunek działania politycznego. Z kolei ci, którzy nie przekraczają granicy progu wyborczego, zazwyczaj tłumaczą to chwilową wpadką, złą wybraną metodą badawczą, jeszcze gorszą grupą sondażową, zarzutem wobec „sondażowi”, która powinna być z założenia obiektywna i apolityczna, a jednak wykonała badanie pod kogoś, a ponadto wszystko przyjmują z pokorą bo najważniejszy jest trend a nie jednorazowy sondaż. Rzadko zdarza się tak jak ostatnio uczynił to Ryszard Petru, który słabe wyniki Nowoczesnej wziął na klatę. Przy okazji każde ugrupowanie zazwyczaj przytacza dane, gdzie osiągnęło najlepszy wynik przemilczając te najgorsze.

Należy zaznaczyć, że przepływy polityczne w Polsce oscylują wokół zależności: 30 proc. prawica, 30 proc. centrum oraz 30 proc.niezdecydowani. Charakterystyczne jest to, że cyrkulacja dotyczy nie tylko skrajnych segmentów, ale i ugrupowań podobnych ideologicznie. W takim przypadku budowane są nie tylko przyszłe koalicje, ale następuje walka na śmierć i życie, gdzie następuje potajemne podtapianie nie zaciekłego wroga politycznego, ale najbliższego przyjaciela, który może zagrozić pozycji politycznej. Widzimy to w skali kraju, ale już i na naszym lokalnym podwórku przed najbliższymi wyborami samorządowymi. Obserwujemy, kto już na kogo postawił, kto wzmacnia swoją pozycję, kto chce wybić się na niezależność, kto szuka sojuszników, a kogo trzeba zniszczyć aby jego własne aspiracje nie zniszczyły partii i lidera.

To trudny czas dla analityków wyborczych, politologów, ale i badaczy społeczeństwa. Tym bardziej, że wiele elementów jest zmiennych np. technika doboru próby, sposób pomiaru opinii respondentów, błędy statystyczne, zjawisko ukrywania przez respondentów zachowań bądź poglądów uznawanych za naganne lub niepopularne, polska alergia na ankieterów, malejący odsetek odpowiadających, strach mediów przed podaniem danych które odbiegałyby znacząco od średniej wszystkich sondaży i rynkowych trendów a które mogłyby podważyć reputacją danej stacji telewizyjnej oraz społeczną sztuka zadawania pytań.

Kolejnym problemem jest to, że wielu respondentów mówi co innego, a inaczej głosuje przy urnie wyborczej. Charakterystyczne jest to, że im większe emocje wywołane przez polityków, tym większe prawdopodobieństwo błędu. Ponadto byliśmy świadkami w ostatnich wyborach wielu pomyłek firm sondażowych, gdzie zazwyczaj większość przedstawiała skrajnie innych wygranych. Odpowiedzi na rozjechanie się wyników wyborczych z sondażami należy szukać w ogromnej dynamice przemian społecznych, tworzeniu nowych więzi niezauważalnych dla metod analitycznych, jak i dynamiką komunikacyjną. Dlatego polityka jest tak pociągająca dla wielu osób ponieważ nie wszystko jest mierzalne w słupkach sondażowych, ale bywa tajemnicza i zaskakująca. Pamiętamy sondaże w wyborach prezydenckich, gdzie Andrzej Duda startował praktycznie od zera, a strona prezydenta Bronisława Komorowskiego twierdziła, że nie ma z kim przegrać chyba, że przejedzie pijany zakonnicę na przejściu dla pieszych.

Należy zauważyć, że sondaże budują narracje polityczne, które podchwytują zaprzyjaźnione media, aby prowadzić następnie wojnę na sondaże. Przez to powstaje temat dnia, pompowane są wyniki aby zainteresowani mogli się tłumaczyć. Takim przykładem jest aktualny sondaż, który pokazuje, że gdyby teraz odbyła się II tura wyborów prezydenckich to Tusk wygrałby z Dudą.

Ostatnie wahnięcia na słupkach różnych firm sondażowych mogą prowadzić do wyciągnięcia politycznych wniosków. Jarosław Kaczyński o notowaniach mówi: „Pewnie spadną, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Taka jest cena, którą świadomie wliczyliśmy w koszty. Straty zdołamy nadrobić, mamy jeszcze spory repertuar dla społeczeństwa np. program mieszkanie plus”.

Dla Prawa i Sprawiedliwości niewątpliwie ostatnie tygodnie nie przysparzały uśmiechu. Po wydarzeniach europejskich z wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego, sprawa Bartłomieja Misiewicza, otwieranie kolejnych frontów walki np.: z samorządowcami czy nauczycielami, kończący się entuzjazm wywołany programem 500 plus oraz marsz feministek spowodowały pewne zachwianie. Polacy jako euroentuzjaści nie akceptują spadku autorytetu Polski oraz podkopywania naszego prestiżu, który jak wiadomo należy się nam z przyczyn historycznych.

Należy zauważyć, że przy niskich sondażach politycy z tylnych ław poselskich opuszczają partię, która nie daje szansy ponownego wygrania i przenoszą się do zwycięzców. Po prostu zapominają o geniuszu lidera. Choć z drugiej strony działanie polityczne nie powinno być uzależnione od słupków poparcia. Jednak dzisiejsza polityka na tym się opiera. Znanych jest wiele partii politycznych, które miały słuszne założenia, działały zgodnie ze swoim programem i sumieniem danego polityka, a kończyły na marginesie politycznym. Smutne, ale to populizm święci dzisiaj tryumfy. PiS powinien pozbyć się balastów politycznych, które ciągną w dół sondaże np.: pozbyć się z własnego otoczenia niektórych osób, zrekonstruować rząd czy zaproponować nowy chwytliwy temat.

Platforma w najnowszym sondażu wyprzedziła PiS. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale PO zyskuje nie dlatego, że ma wspaniały program polityczny, że Polacy zapomnieli o 8 latach rządzenia, ale dlatego, że potrafi celnie i sprawnie punktować przeciwnika. PO zyskuje po wpadkach Petru przez co Nowoczesna dołuje. Widać przepływ elektoratu oraz porzucenie sympatii niektórych mediów i powrót zamiłowania do Platformy. Platforma dodaje, że nie musi nic robić, PiS tradycyjnie po 1,5 roku rządzenia sam się wykłada. Ponadto Grzegorz Schetyna mówi, że PO jest w trakcie budowy nowego projektu. Dodaje, że spotyka się to z wiarą i zaufaniem czego dowodem jest wzrost słupków poparcia. Schetyna ma świadomość, że nie jest charyzmatycznym przywódcą na miarę Tuska czy Kaczyńskiego ale musi próbować i potwierdzać, że to dzięki jego pracy procenty rosną. Musi udowadniać, że to nie Tusk przez tryumfalny przyjazd pociągiem podał tlen partii i wyborcom Platformy, tylko on.

Należy jeszcze wspomnieć o mniejszych partiach, które na początku jako nowe twory polityczne dostają zazwyczaj premię sondażową. To pobudza do działania, ugruntowuje podjętą decyzję ale i może być pułapką przed ewentualnymi spadkami zaufania. Symptomatyczne jest to w tym przypadku, że mierny wynik jeszcze bardziej osłabia natomiast wysoki rezultat wzmacnia przez przyłączenie niezdecydowanych.

Prawdziwy sondaż jest w dniu wyborów. Najważniejsza jest chęć wyciągania wniosków z porażki czy sukcesów, które dają nadzieję na przyszłość polityczną. Ponadto najlepszym sondażem jest życie, które weryfikuje poglądy polityczne. W tym momencie jeden się cieszy, drugi spuszcza wzrok a jeszcze inny szuka koalicjanta. Taka jest kolej rzeczy. Powstaje pytanie: czy powinniśmy zrezygnować z sondaży wyborczych? Może wtedy byśmy byli bardziej pewni własnych decyzji wyborczych. Temat powraca niemal po każdych wyborach politycznych. Jeżeli chcemy prawdziwych sondaży bądźmy obywatelscy i uczciwi w sondażach a wtedy badania będą na pewno wiarygodne.

Robert Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.