Czy potrafimy dziś zdać test z Solidarności?
- Solidarność pokazała, jak wielka była potrzeba wolności. Dziś źle zdajemy test z solidarności – mówi Stanisław Żytkowski. Dziś (31 sierpnia) związek obchodzi swoje 36-lecie
Zapisałby się Pan dziś do Solidarności?
Do której?
Do tej dzisiejszej...
Jestem przedsiębiorcą, więc trudno byłoby mi się dziś zapisać do Solidarności. Natomiast do tamtej, sprzed lat, to z zamkniętymi oczami.
Dziś Solidarność jest już inna?
Dziś Solidarność próbuje aktywnie istnieć w życiu publicznym, niemniej jest to przede wszystkim związek zawodowy. Niemożliwe jest, aby dzisiejsza Solidarność była tym samym, co na początku lat 80. W tamtych latach to była jedyna – no, może poza Kościołem katolickim – organizacja niezależna od władzy komunistycznej i funkcjonująca poza systemem. Trudno ją było wtedy nazwać związkiem zawodowym, bo to był przede wszystkim ruch społeczny. Solidarność otworzyła wtedy przestrzeń wolności i wyzwoliła aktywność społeczną, której nawet stan wojenny nie był w stanie stłumić. Dziś już tego nie ma i nie będzie.
Ale nostalgia za tamtą Solidarnością w ludziach pozostała...
Dziś Solidarność nie może być taka sama, choćby z tego powodu, że istnieje tak duża konkurencja organizacji, ruchów i partii. Trudno, żeby się nią fascynować. Dziś stała się związkiem zawodowym, w wielu wypadkach bardzo roszczeniowym, ale taka jest jej rola. Poza tym ginie wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, a więc i znaczenie związków maleje. 10 mln ludzi znalazło się w Solidarności około 1980 r. zupełnie znienacka. To pokazało, jak wielka była potrzeba wolności. Niestety, 13 grudnia 1981 r. i wprowadzenie stanu wojennego złamało kręgosłupy wielu osobom i później Solidarność już nigdy nie była tą samą organizacją. Ona dalej żyła, ale do końca pozostali z nią ci, którzy naprawdę byli ze związkiem związani. To, że dziś Solidarność nie jest już taka jak kiedyś, oznacza, że Polska jest normalnym krajem demokratycznym.
Działań tej dzisiejszej Solidarności to ja już jednak w ostatnich miesiącach nie widzę. Nie pamiętam choćby jakiegoś wystąpienia Piotra Dudy, jej aktualnego przewodniczącego...
Ja też nie, ale rzadko oglądam telewizję. Ale i o innych związkach zawodowych dziś nie słychać.
Słyszę głosy, że z Solidarności zrobiła się przybudówka PiS-u.
Solidarność zawsze była związana z partiami politycznymi. Dziś PiS Solidarności nie potrzebuje, bo posługuje się on inną retoryką. Nie jest przybudówką.
Co w Panu zmieniła Solidarność?
Znacząco wpłynęła na moje życie i radykalnie je zmieniła, z czego się bardzo cieszę. Przed nią moje życie nie miało większego celu, a teraz go mam i realizuję. Zaangażowałem się w działalność społeczną. Zajmuję się osobami bezdomnymi, bo uważam,
że tak trzeba.
Czy teraz jesteśmy tak samo solidarni, jak kiedyś?
Są duże pokłady egoizmu i zdarza się, że ludzie postrzegają bycie solidarnym przez pryzmat własnych interesów. To widać przy problemie imigrantów, których nie chcemy przyjmować, czego ja osobiście nie pochwalam. To jest zaprzeczenie solidarności. W stanie wojennym potrzebowaliśmy pomocy i ją dostawaliśmy. Teraz, gdy powinniśmy za to odpłacić, tego nie robimy. Można więc powiedzieć, że źle zdajemy test z solidarności.