Czy ktoś próbuje Polakom ukraść zwycięstwo pod Monte Cassino?
Kolejna rocznica zdobycia przez Polaków Monte Cassino, a tu dzwoni czytelnik i alarmuje, że jedną z najbardziej oczywistych polskich wiktorii próbują nam odebrać... Kanadyjczycy. Takie zdanie miało paść w serialu dokumentalnym „Znaleziska II wojny światowej” emitowanym przez kanał Planete.
Ale nie tylko Kanadyjczycy przyznają się do triumfu na Monte Cassino. Swego czasu we francuskim filmie fabularnym o wojnie domowej w Algierii, weteran II wojny światowej, wspominał jak Monte Cassino zdobyli Francuzi.
Więc jak to jest? Czy słynne zdjęcie, na którym z ruin klasztoru na Monte Cassino powiewa białoczerwona flaga mówi nam coś nieprawdziwego? Czy kłamią liczby: prawie tysiąc poległych i trzy tysiące rannych?
Sprawa jest bardziej skomplikowana. Kiedy Polacy uderzyli na Monte Cassino w ramach czwartej już alianckiej ofensywy, walki o przełamanie linii Gustawa trwały już piąty miesiąc. Przed Polakami daninę krwi złożyli Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi, Nowozelandczycy, Kanadyjczycy, Gurkhowie. II Korpus Polski gen. Władysława Andersa podjął się roli głównej siły uderzeniowej podczas czwartej, ostatniej już ofensywy. Nie da się jednak ukryć, że bez działań sojuszniczych oddziałów alianckich być może nigdy byśmy nie zdobyli Monte Cassino. Uderzenia XIII korpusu brytyjskiego, francuskich oddziałów kolonialnych i wsparcie kanadyjskiego I korpusu, sprawiły, że niemieccy spadochroniarze zagrożeni okrążeniem, wycofali się w nocy z 17 na 18 maja. Dlatego 18 maja Polacy mogli powiesić swoją flagę.
Być może jest jakiś rodzaj niespełnienia w historiografii zachodnioeuropejskiej. W kilkumiesięcznej zmaganiach o przełamanie linii Gustawa alianci stracili prawie 200 tysięcy żołnierzy różnych narodowości, a Monte Cassino zdobyli Polacy.
Z drugiej strony Polakom trudno się oswoić z myślą, że ktoś jeszcze miał udział w tym zwycięstwie. Czemu sprzyja nasze własne pisanie historii. Z drugiej strony ciekawe są reakcje polskich czytelników na książkę brytyjskiego historyka Matthew Parkera „Monte Cassino. Opowieść o najbardziej zaciętej bitwie II wojny światowej”. Z zaskoczeniem odnotowują, że otrzymują kompleksowy obraz bitwy, którego u nas brakowało, z jednoczesnym docenieniem polskiego wkładu. Podobnie jest z „Cassino 1944. Breaking the Gustav Line” wydanej przez wydawnictwo Osprey, choć nie ma tam słynnego zdjęcia z polską flagą...