Marszałek twierdzi, że Gorzów jest w tyle za Zieloną Górą w walce o unijne miliony. Sprawdzamy, jaka jest prawda .
- Nie mamy opóźnień. Nad projektami pracujemy od rana do nocy - mówi prezydent Jacek Wójcicki o Zintegrowanych Inwestycjach Terytorialnych. To projekty, które duże miasta przeprowadzają wspólnie z przyległymi do siebie gminami. W sprawie tych inwestycji zrobiło się ostatnio u nas głośno. Dlaczego?
Minister rozwoju Mateusz Morawiecki nakazał województwom przyspieszenie w staraniu się o unijne pieniądze. Gdy w październiku sprawdził, jak to idzie, okazało się, że wśród wszystkich regionów Lubuskie jest niemal na szarym końcu. Minister chciał, aby do końca tego roku każde z miast starających się o pieniądze na ZIT-y miało już umowy na 19 proc. wszystkich tych inwestycji. W przypadku Gorzowa oraz Bogdańca, Deszczna, Kłodawy i Santoka chodzi o to, by mieć umowy na 9,3 mln euro.
Na razie do wyznaczonego przez ministra Morawieckiego poziomu sporo brakuje. Do końca października Gorzów miał podpisane umowy na prawie 5 mln zł. I jest daleko za Zieloną Górą, która ma podpisane umowy na 13,5 mln zł.
Jak gorzowscy urzędnicy pracują nad ZIT-ami? Jeśli chodzi o najważniejsze osoby w mieście, to odpowiada za nie wiceprezydent Artur Radziński. Umowy na przyznanie pieniędzy podpisuje z miastami Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze. A wiceprezydent Radziński z marszałek Elżbietą Anną Polak - delikatnie mówiąc - za sobą nie przepadają. Czy to więc rozsądny ruch Wójcickiego? - Jak najbardziej rozsądny. Wiceprezydent Radziński ma doświadczenie. Tu nie chodzi o to, by obie strony się lubiły, tylko, żeby merytorycznie podejść do sprawy - mówi prezydent Wójcicki. I dodaje: - ZIT-y to tylko fragment Wieloletniego Planu Inwestycyjnego, na który wydamy 1,2 mld zł.
Prezydent zapewnia, że sam czuwa nad sprawą. Stan postępów w pracach nad ZIT-ami (dokumentacja, projekty, umowy) urzędnicy raportują mu raz w tygodniu.
- Urzędnicy pracują nad projektami w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych od rana do nocy. Raz w tygodniu odbywamy spotkanie, na którym analizujemy, na jaki etapie jest każdy projekt - mówi nam prezydent Jacek Wójcicki.
Unijne przedszkolaki
Do końca października gorzowscy urzędnicy mieli podpisane tylko dwie umowy. Pierwsza z nich dotyczy projektu „Unijne przedszkolaki w Gorzowie”. Pod tą nazwą kryje się m.in. tworzenie nowych miejsc w przedszkolach. Z Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze dostaliśmy na to prawie 1,7 mln zł. To była pierwsza podpisana przez marszałek umowa dla Gorzowa. Elżbieta Anna Polak podpisała dokument 6 października.
Dwa tygodnie później doszło do podpisania umowy na projekt „Zawodowcy w Gorzowie”. Tu z kolei chodzi o praktyki i staże dla szkół uczących zawodu. Z unijnych pieniędzy dostaliśmy na to ponad 3,2 mln zł.
Przed 1 listopada miasto powinno mieć też podpisaną - tak wynika z harmonogramu - umowę na kolejny projekt. To „Kształtowanie kompetencji kluczowych na potrzeby rynku pracy w Miejskim Obszarze Funkcjonalnym Gorzowa (miasto tworzy ten obszar z Bogdańcem, Deszcznem, Kłodawą i Santokiem - red.)”. Nazwa skomplikowana, ale chodzi w niej m.in. o 7,1 mln zł na dodatkowe zajęcia dla dzieci i młodzieży - nie tylko niepełnosprawnych, ale także tych zdolnych. Wniosek o podpisanie umowy już został złożony. Miasto musiało jednak uzupełnić dokumenty i poprosiło o przedłużenie terminu do piątku 4 listopada (dostało na to zgodę). Gdyby podpis na umowie był już parę dni temu, różnica między lubuskimi stolicami w zakontraktowanych funduszach byłaby niewielka.
- Mnie ta różnica nie smuci, bo będzie dobrze. Weźmiemy te pieniądze - mówi Wójcicki.
Promocja gospodarcza
W urzędzie marszałkowskim czekają już na podpis kolejne dwie umowy. Jedna z nich dotyczy pierwszego etapu termo¬modernizacji szkół i przedszkoli, na którą mamy dostać 1,7 mln zł. Kolejne dokumenty dotyczą wspólnej promocji gospodarczej Gorzowa, Bogdańca, Deszczna, Kłodawy i Santoka.
- Chodzi w niej o stworzenie strony internetowej oraz opracowywanie wspólnych ofert inwestycyjnych - tłumaczy Iwona Olek, dyrektor wydziału ZIT w gorzowskim magistracie. Ten ostatni wniosek został złożony na koniec sierpnia.
W tym roku miasto zamierza złożyć wnioski o pieniądze na kolejne cztery projekty. Jeszcze w listopadzie będzie to wniosek w sprawie przebudowy ul. Kostrzyńskiej. Gdyby nie zmiany w koncepcji remontu, projekt można byłoby złożyć już wcześniej. Miasto postanowiło jednak nie robić - jak chciała poprzednia ekipa - dwujezdniowej ulicy. Przygotowana dokumentacja poszła więc do kosza. Co z nowym projektem? - Jest na ukończeniu - mówi prezydent Wójcicki. Na Kostrzyńską chcemy dostać 28,6 mln zł dofinansowania.
Wysyp kolejnych wniosków ma nastąpić w grudniu. Prawie 14,7 mln zł chcemy zdobyć na drugi etap „termomodernizacji obiektów użyteczności publicznej”. Te pieniądze mają pójść na dwie szkoły - IV Liceum Ogólnokształcące przy rondzie Kosynierów Gdyńskich oraz Zespół Szkół nr 13 przy ul. Szwoleżerów.
5,9 mln zł urzędnicy spodziewają się dostać na rewitalizację Kwadratu. Miasto jest już po warsztatach z mieszkańcami. Projekt tej części miasta powinien zostać przedstawiony lada moment. Tak samo tworzy się jeszcze projekt na pierwszy etap ścieżek.
31 marca mija termin kontraktowania projektów (wniosek musi zostać złożony dwa miesiące wcześniej) na inwestycje strategiczne. W Gorzowie oprócz remontu Kostrzyńskiej jest nią także Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu. Ma powstać w byłym szpitalu miejskim. Miasto dysponuje na razie koncepcją architektoniczną i wizją, czym centrum powinno się zajmować.
Pozostałe projekty w ramach ZIT-ów (są wśród nich: kolejny etap ścieżek rowerowych, zbrojenie terenów pod inwestycje, rewitalizacja) trzeba będzie zakontraktować do końca przyszłego roku. - Harmonogram składania wniosków zostanie opracowany do końca listopada - mówi Michał Iwanowski z urzędu marszałkowskiego.