Wicepremier Mateusz Morawiecki wyreżyserował prezentację przyszłego budżetu państwa jak Hitchcock - zatrząsł, a później już tylko podnosił napięcie.
Obracał pieniędzmi tak sprawnie, że trudno było mu nie uwierzyć. Pozostaje wiara, bo kto potrafi tak szybko liczyć... Tym bardziej że jedna kwota była wyższa od kolejnej, gdy wydawało się, że więcej już się nie da, dorzucał jeszcze parę groszy.
Film mógłby trwać i trwać, ale skróćmy ten obraz do ogólnego stwierdzenia - negatywne wskaźniki budżetowe, ekonomiczne mają spaść, a pozytywne urosnąć. Tylko się cieszyć. I jeszcze finałowa scena...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień