Coraz więcej wsi w Rzeszowie. Stajemy się metropolią?

Czytaj dalej
Fot. K.Kapica
Bartosz Gubernat

Coraz więcej wsi w Rzeszowie. Stajemy się metropolią?

Bartosz Gubernat

W miejscach, gdzie jeszcze niedawno były pola i pastwiska, dziś mnożą się bloki. Władze Rzeszowa chcą, by ten proces postępował nadal, bo rozwój miasta jest nieunikniony. Tylko w którą stronę i jak?

Pan Tomasz od urodzenia mieszka na osiedlu Staroniwa, w południowo-zachodniej części miasta. Tereny, które dzisiaj są osiedlem domków jednorodzinnych, przez lata przypominały typową wieś. Dzisiaj w miejscu stodół stoją już garaże, a na polach uprawnych zamiast ziemniaków rosną kolejne bloki mieszkalne. Rejon ulic Widokowej i Panoramicznej to nowoczesne osiedle niewielkich bloków z podziemnymi garażami i pięknymi placami zabaw.

- Jako małe dziecko bawiłem się tu z kolegami wśród pól uprawnych, a poza kilkoma drewnianymi chałupami nic tu nie było. Przez pewien czas prowadzono tu jakieś odwierty, była wieża wiertnicza i zbiornik wodny, pewnie w celach ochrony przeciwpożarowej. Dzisiaj weszło tu miasto, po dawnej wsi nie ma śladu - mówi mieszkaniec Staroniwy, która częścią Rzeszowa stała się w 1951 roku.

Bloki spółdzielni mieszkaniowej Projektant od Staroniwy rozciągają się przez osiedle Kotuli, aż po Przybyszówkę. Ta ostatnia jest częścią miasta od 2007 roku. Stanisław Płonka, który przy dzisiejszej ulicy Wadowickiej prowadzi warsztat samochodowy, proces zabudowy tych terenów obserwuje od początku.

- Jeszcze w 2000 roku za ogrodzeniem mojego domu po horyzont było widać tylko łąki - wspomina Stanisław Płonka. - Potem sukcesywnie zbliżało się do nas osiedle mieszkaniowe. Teraz bloki stoją tuż za moim płotem. Co o tym myślę? Nie rozpatruję tego w kategoriach dobrych, czy złych zmian. Po prostu czas idzie naprzód, miasto się rozwija i trzeba być świadomym, że prędzej czy później będzie wchłaniać kolejne tereny przylegające bezpośrednio do jego granic.

Z Rzeszowa w ciemność

Zwolennicy powiększania Rzeszowa przekonują, że tylko w ten sposób można mu zapewnić dostatek na przyszłe lata. - Z małymi miastami nikt się nie liczy. Dlatego póki jestem prezydentem, będę za wszelką cenę dążył do włączania kolejnych terenów i miejscowości. Po to, aby Rzeszów był silnym ośrodkiem na mapie kraju. Aby był metropolią - zapowiada Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Chociaż przekornie mówi o wizji Rzeszowa zamieszkałego przez 300 tysięcy ludzi, w rzeczywistości chodzi o 200 tysięcy mieszkańców i 200 kilometrów kwadratowych powierzchni. To dlatego prezydent i jego radni tak mocno zabiegają o połączenie miasta z całymi gminami Krasne i Trzebownisko. - Krasne to wspaniałe tereny pod budowę domów, bloków i zakładów pracy. Wierzę, że w końcu będą częścią miasta - mówi prezydent.

W Trzebownisku zwraca uwagę przede wszystkim na międzynarodowy port lotniczy Rzeszów - Jasionka. Przekonuje, że jego miejsce jest w granicach Rzeszowa, który jest w stanie sfinansować budowę nowoczesnej dwupasmowej drogi do niego.

- Dzisiaj świat kończy się na ulicy Lubelskiej, z której wjeżdża się w ciemność. Jest mi wstyd, kiedy nasi goście jeżdżą z lotniska do miasta taką drogą - mówi Tadeusz Ferenc.

Poszerzać miasto, czy zadbać o to, co jest

Według aktualnych statystyk, w Rzeszowie zameldowanych jest 187 327 ludzi. Na co dzień mieszka tu także około 20 tysięcy studentów naszych uczelni. Tymczasem gmina Trzebownisko to około 20 tysięcy ludzi, a Krasne jest zamieszkane przez 10 tysięcy ludzi. Teoretycznie do osiągnięcia 200-tysięcznego wskaźnika ludności miastu wystarczyłoby więc przyłączenie jednej z tych gmin.

Urzędnicy przekonują, że wyszłoby to na dobre obu stronom. Za zgodne połączenie dwóch samorządów przysługuje ministerialny bonus w wysokości ponad 100 mln zł, który władze Rzeszowa i radni obiecali w całości przeznaczyć na inwestycje w przyłączone osiedle.

A jednak Krasne nie chce

Mimo to, w oparciu o wyniki konsultacji społecznych, liczbę przeciwników fuzji szacuje się na ponad 90 procent. W Krasnem tegoroczne konsultacje również wypadły nie po myśli miasta. Zdaniem zwolenników przyłączenia gminy do Rzeszowa, ich wyniki nie oddawały jednak prawdziwych nastrojów wśród mieszkańców. Dlatego mimo sprzeciwu władz gminy, grupa na czele z Benedyktem Czajkowskim doprowadziła poprzez sąd do referendum gminnego. W minioną niedzielę za pozostawieniem gminy w dotychczasowym kształcie opowiedziało się ponad 60 procent głosujących, przy bardzo wysokiej, ponad 50-procentowej frekwencji.

- Oddając głos, skorzystaliśmy z przywileju, jaki gwarantuje demokracja - komentuje wyniki referendum Wilhelm Woźniak, wójt gminy Krasne. - Większość zdecydowała, iż nadal chce pozostać w gminie Krasne - naszej małej ojczyźnie. Szanuję także tych, którzy mieli w tej sprawie odmienne zdanie. Zapraszam wszystkich do współpracy na rzecz budowania dobrobytu dla nas samych i przyszłych pokoleń. Niewątpliwie potrzebny do tego jest jednak wzajemny szacunek i zgoda. Gmina Krasne jest dobrym miejscem do życia, jeżeli będziemy umieli rozwiązywać problemy, które po prostu niesie z sobą życie. Państwa wybór to niewątpliwie dla nas motywacja do dalszej, intensywnej pracy.


- Porażka sromotna, ale w starciu z gminą nie mieliśmy zbyt dużych szans. Ludzie zdecydowali, że chcą nadal tkwić w marazmie. Szkoda, ale trzeba uszanować ich wolę, takie mieli prawo - kwituje Benedykt Czajkowski.

Za rok znów powalczymy

Tadeusz Ferenc wyniki odczytuje inaczej.

- To sukces, że ponad 30 procent głosujących poparło pomysł przyłączenia gminy do miasta. Z roku na rok liczba ludzi mających takie zdanie rośnie - mówi prezydent Rzeszowa, zapowiadając, że w przyszłym roku znowu powalczy o połączenie gminy z miastem.

Zdaniem wielu osób, to w tej chwili nie ma jednak sensu.

- Jako mieszkaniec tego miasta jestem już zmęczony proszeniem okolicznych sąsiadów o przyłączenie się do Rzeszowa - mówi pan Marek, Czytelnik Nowin. - Miasto oferuje im miliony złotych na inwestycje. Z budżetem przekraczającym miliard złotych jest w stanie zrobić w ciągu roku więcej, niż gminy same przez 10 lat. Jeśli mimo to ludzie nie chcą do miasta, to czas przestać ich o to prosić.

Podobnych telefonów do redakcji w poniedziałek, po ogłoszeniu wyników referendum, odebraliśmy znacznie więcej.

- Wiele ulic na osiedlach z dala od centrum wymaga remontu. Część z nich nie ma latarni i chodników. Zamiast prosić się o możliwość ich budowy w Krasnem, niech urzędnicy lepiej zainwestują tu, gdzie my płacimy podatki. Dlaczego pieniądze mają być wydawane na te miejsca, a nie na tereny, które w mieście są od lat? - pyta pan Mariusz.

Asfalt metropolii nie uczyni

Marcin Fijołek, przewodniczący klubu radnych PiS, zgadza się z tymi głosami. Zapowiada, że jeśli w dalszym ciągu nie będzie obustronnej zgody ludzi na zmiany, on i jego koledzy nie poprą dalszego powiększania Rzeszowa.

- Trzeba też włączyć do tej dyskusji ekspertów, którzy wypowiedzą się fachowo na temat zasadności włączania kolejnych terenów - proponuje Marcin Fijołek. - Być może nie ma to sensu i lepiej skupić się na inwestowaniu w te, które do tej pory zostały do Rzeszowa włączone.

Fijołek przyznaje, że na wioskach, które stały się miejskimi osiedlami, w wielu miejscach nie widzi miasta.

- Chodnik, latarnie i asfalt na ulicy nie uczynią z terenów o charakterze wiejskim miasta. A poprzez ich przyłączanie, powiększając powierzchnię i liczbę ludności, nie zapewnimy Rzeszowowi statusu metropolii - uważa Fijołek.

- Dalsze rozszerzenie to proces nieunikniony, widać, że mentalność ludzi się zmienia. W samym Krasnem, jako miejscowości, wyniki referendum wypadły niemal pół na pół. A więc mieszkańcy są coraz bardziej świadomi, że prędzej czy później wejdą do Rzeszowa - odpowiada Maciej Chłodnicki.

Metropolia?

- To prawda, że samo powiększanie terytorium nie uczyni miasta metropolią - przyznaje Maciej Chłodnicki. - Ale trzeba być świadomym, że aby się nią stać, Rzeszów musi mieć tereny pod inwestycje. Dlatego nowe osiedla są nam potrzebne już teraz, aby w kolejnych latach wbudować w nie miliony złotych, czyniąc miasto potężnym i silnym ośrodkiem na mapie Polski.Bartosz Gubernat

Bartosz Gubernat

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.