Co z polityką spójności. Rusza spór o pieniądze w Unii Europejskiej
Korespondencja z Mons Europejska polityka spójności jest zagrożona - przekonywali uczestnicy Europejskiego Szczytu Regionów i Miast. Czy uda się ją obronić w szybko zmieniającej się UE?
Założone w VII w. Mons to jedno z najstarszych miast w Belgii. Nie jest tak zachwycające jak młodsza o dwa stulecia Brugia, brakuje mu do bogactwa „światowej stolicy diamentów” Antwerpii, ale na pewno nie można mu odmówić uroku i klasy. Imponujący średniowieczny rynek z dostojnym ratuszem w jego sercu, ogromna, gotycka kolegiata św. Waltruda, piękna, barokowa dzwonnica Belfry, czy gęsta siatka wąskich uliczek jakby stworzonych do klimatycznych spacerów w otoczeniu historycznej architektury. Miasto ma wszystko, czego szukają Europejczycy rozsmakowujący się w city breakach.
Ale Mons nie chce być tylko otwartym muzeum dla weekendowych turystów. Chce też mieć swoje miejsce w rzeczywistości współczesnej Europy. Symbolem tego stał się dworzec kolejowy. Usytuowany w centrum miasta jest ultranowoczesną konstrukcją, którą zaprojektował jeden z najsłynniejszych projektantów XXI wieku Santiago Calatrava. Imponująca bryła, kształtem przypominająca ogromny statek kosmiczny. Jej rozmiary sprawiają, że staje się nową dominantą miasta, na bok odsuwając kolegiatę, dzwonnicę i ratusz. Specyfika architektury Calatravy: gdy on wchodzi do miasta, wszystko inne musi zrobić krok w tył.
Dworca by nie było, gdyby nie fundusze europejskie. Jest on przykładem tego, że polityka spójności UE nie dotyczy tylko najbiedniejszych członków Unii, ale również państw z najbogatszej części kontynentu. Mons pokazuje, jak dzięki tym środkom miasto może wyjść z cienia własnej przepięknej (wpisanej na listę UNESCO) dzwonnicy i szukać na siebie nowego pomysłu. I ten sposób myślenia udziela się innym - dlatego też w tym belgijskim mieście ulokowano 10. Europejski Szczyt Regionów i Miast organizowany przez Europejski Komitet Regionów (organ doradczy UE, złożony z wybranych na szczeblu lokalnym i regionalnym przedstawicieli ze wszystkich 27 państw członkowskich).
Tematem przewodnim tegorocznego szczytu była polityka spójności. UE swoje ramy finansowe planuje na siedem lat, obecnie znajdujemy się w ramach programu obejmującego okres od 2021 do 2027 r., więc do dyskusji o kolejnej perspektywie budżetowej jeszcze sporo czasu. Ale też obok kwestii finansowych są też te związane z polityką. Pandemia, kryzys migracyjny, wojna na Ukrainie, wewnętrzne napięcia w Europie sprawiają, że UE zmienia się w szybkim tempie. Gdy zaczną się negocjacje kolejnej perspektywy finansowe (a ruszą one na poważnie już w przyszłym roku), wtedy jasno okaże się, jak bardzo UE zmienia swoje priorytety. Ale już wiadomo jedno: w nowym unijnym budżecie będzie dużo trudniej znaleźć fundusze na takie wydatki jak dworzec kolejowy w Mons.
- Polityka spójności jest zagrożona. Nie udawajmy, że wszystko będzie w porządku, bo tak się nie będzie, jeśli się nie zmobilizujemy w jej obronie. Zagrożenie jest realne. Narasta tendencja, by odwrócić się od dotychczasowych polityk - mówił podczas szczytu w Mons Vasco Alves Cordeiro, przewodniczący Europejskiego Komitetu Regionów. - Spójność oznacza Europę, a Europa oznacza spójność. Polityka spójności nie jest tylko dla biedniejszych regionów. Jest dla wszystkich regionów - dodawał.
Głównym zagrożeniem dla dotychczasowej polityki spójności najprawdopodobniej okażą się nowe programy, które Unia będzie chciała w większym stopniu finansować. Chodzi o takie kwestie jak polityka migracyjna - dużo więcej niż do tej pory trzeba będzie wydawać na kontrolowanie granic i na odsyłanie nielegalnym migrantów. UE poważnie rozważa też stworzenie mechanizmów dziś roboczo nazywanych „unią obronną” - chodzi o podejmowaną przez UE produkcją na potrzeby wojska. Wreszcie proporcje wydatków w unijnym budżecie zmieni jej rozszerzenie. Wygląda na to, że w perspektywie 2030 r. członkami UE staną się kraje Bałkanów Zachodnich, wiele też mówi się o przyjęciu Ukrainy. Tyle że oznacza to realne wydatki. Gdyby Kijów rzeczywiście wstąpił do UE, oznaczałoby to konieczność zwiększenia kolejnego budżetu Unii o prawie 200 mld euro. Mówimy tylko o jednym kraju - a przecież UE do końca tej dekady może liczyć nawet 36 członków. To wszystko sprawi, że Unia będzie zupełnie inną organizacją niż jest obecnie.
- Polityka spójności jest teraz bardziej potrzebna niż kiedykolwiek - mówiła podczas szczytu Elisa Ferreira, komisarz UE ds. polityki regionalnej. Słowa brzmiące uspokajająco, choć też bardzo ogólne.
Bardziej szczegółowo o nowej perspektywie finansowej opowiadał Dario Nardella, burmistrz Florencji. W rozmowie z „Polską” mówił, w jaki sposób można wypracować nowy model jej funkcjonowania. - Mamy długofalową wizję dotyczącą polityki spójności UE po 2027 r. opierającą się na podobnych rozwiązaniach, jakie zastosowano w Planie odbudowy dla Europy (RRF) przyjętym w czasie pandemii koronawirusa. Musimy odnowić tradycyjny model konstruowania budżetu unijnego i wykorzystać politykę spójności do głębszego zintegrowania Unii - wyjaśniał włoski polityk, podkreślając siłę mechanizmów, jakie daje wspólne zadłużanie się przez kraje UE.
Przemawiający podczas szczytu Enrico Letta, były premier Włoch, a obecnie przewodniczący Instytutu Jacquesa Delorsa, zwracał z kolei uwagę na to, że polityka spójności funkcjonuje w parze z najbardziej efektywnym narzędziem UE, jakim jest wspólny rynek. - Pamiętam, jak Jacques Delors opowiadał mi, co uważa za swój sukces. Był dumny z tego, że udało mu się stworzyć europejski wspólny rynek, ale też z tego, że powstała polityka spójności - mówił Letta. - Musimy być adwokatami wspólnego rynku i europejskiej integracji. To są najważniejsze wyzwania obecnie: znaleźć sposób na finansowanie transformacji, rozszerzenia i tych nowych wyzwań związanych z obronnością będących konsekwencją nieusprawiedliwionej agresji Rosji na Ukrainę. Temat przyszłości polityki spójności jest ściśle połączony z dyskusją o przyszłości wspólnego rynku - dodawał.
Europejski Szczyt Regionów i Miast można potraktować jako początek batalii o to, by polityka spójności (obecnie najważniejsza - obok Wspólnej Polityki Rolnej - część budżetu UE) zachowała właściwe jej miejsce w nowej perspektywie finansowej. Pod tym względem sekwencja zdarzeń się powtarza. Przed startem kolejnych negocjacji budżetowych w UE zawsze najwięcej się mówi o tym, jak bardzo zostaną obcięte wydatki na rolnictwo i politykę spójności, by w ten sposób znaleźć środki na inne polityki UE, ale później zaczynają się tworzyć koalicje tradycyjnych metod wydatkowania wspólnych środków i te pomysły upadają. Teraz schemat zaczyna się powtarzać. WPR bronią rolnicy podczas demonstracji w całej Europie. Polityki spójności zaczynają też bronić przedstawiciele regionów.
Ale politykę spójności najłatwiej będzie obronić, jeśli pokaże się realnie jej znaczenie. Mons chwali się dworcem zaprojektowanym przez wybitnego architekta. Problem w tym, że ten budynek miał być już ukończony w 2015 r., gdy miasto było Europejską Stolicą Kultury. Wtedy się nie udało. Dworzec miał być otwarty teraz, przy okazji szczytu regionów. Znowu się nie udało - goście przyjeżdżający na szczyt musieli wysiadać na prowizorycznym dworcu zbudowanym z kontenerów. To też jest część opowieści o polityce spójności UE. Jeśli tego typu wpadki będą zdarzać się częściej, obrońcom kohezji będzie dużo trudniej argumentować na rzecz jej zachowania.