Co będzie, gdy zabraknie prądu? Mała apokalipsa. Służby dadzą radę. Ale chleba nie będzie
Policja, szpitale czy wodociągi są przygotowane na wypadek braku prądu. O ile wystarczy paliwa. Natomiast gorzej jest z producentami żywności.
Wichura nad regionem sprawiła, że wiele gospodarstw domowych nie miało prądu. Niektóre - nawet przez ponad dwa dni, To oznaczało nie tylko brak telewizji, ale też dylematy: co zrobić z żywnością w nieczynnej lodówce albo skąd wziąć wodę, jeśli elektryczna pompa nie działa. Sprawdziliśmy, jak podlaskie instytucje poradziłyby sobie z przerwami w dostawach prądu. Okazuje się, że apokalipsa nam nie grozi, ale nasi rozmówcy zaznaczali: - Wszystko zależy do tego, jak długo energii miałoby nie być.
Urzędy mają agregaty i UPS-y
Bez wątpienia brak prądu najlepiej zniosą administracja i służby.
- Ustawa o zarządzaniu kryzysowym mówi o tzw. infrastrukturze krytycznej. Chodzi o dostawy paliw, żywności, łączność w administracji itp. Staraliśmy się zagwarantować miastu przynajmniej po jednym z tych elementów - wylicza Krzysztof Wróblewski, kierownik Biura Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności w Łomży. Jego zdaniem, miasto należy do najlepiej przygotowanych w regionie na wypadek katastrofy. - Tak ocenił kiedyś urząd wojewódzki. Jeśli zabraknie prądu, magistrat ma własny agregat, a wkrótce wymienimy go na nowy o większej mocy. Mamy zapasy paliwa dla siebie i służb komunalnych. MPK może dowozić je do agregatów używanych przez straż pożarną, policję i pogotowie - zapewnia Wróblewski.
- Mieliśmy taką sytuację bodaj dwa lata temu, gdy w zakładzie energetycznym spalił się transformator. Poradziliśmy sobie - mówi z kolei rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Mirończuk.
Białostocki magistrat ma bowiem dwa agregaty, które dostarczą prąd do budynków przy ul. Słonimskiej i Branickiego (m.in. windy, oświetlenie). Są też UPS-y, które zasilą system komputerowy przez 12 godz.- Mamy też centralny UPS, który podtrzymuje komputery kluczowe, czyli te najważniejsze. Paliwa w agregatach wystarczy na dobę - dodaje Mirończuk
Policja i szpitale też będą działać
Brak prądu niestraszny jest też policji. Niezależnie od tego, czy chodzi o duże jednostki (np. Białystok, Suwałki) czy mniejszą (np. Grajewo).
- Komenda posiada agregat prądotwórczy. Włącza się on automatycznie, gdy sieć nie działa - informuje Sylwia Gosiewska z KPP w Grajewie.
- Dzięki naszemu agregatowi gwarantowane jest oświetlenie nie tylko budynku, ale także placu - zapewnia Anna Wałecka-Chamiuk z KMP w Suwałkach.
Przerwy w dostawach energii elektrycznej nie zdezorganizują też pracy więzień.
- Mamy własne agregaty, a w tym roku nowe otrzymają Grądy Woniecko i Białystok, który dodatkowo korzysta z dwóch niezależnych przyłączy do sieci - wyjaśnia mjr Michał Zagłoba, rzecznik Służby Więziennej w Białymstoku.
Własne agregaty mają szpitale.
- Włączają się automatycznie, gdy znika prąd. Zasilają newralgiczne oddziały, m.in. intensywną terapię i sale operacyjne. Paliwa wystarczy na dobę - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk z USK w Białymstoku.
W jeszcze lepszej sytuacji jest Szpital Wojewódzki w Łomży, który ma nawet własne ujęcie wody.
Wody nie zabraknie, ale żywności - może
Dobrze jest w przypadku wodociągów. W każdym ze sprawdzanych miast (Białystok, Łomża, Suwałki, Grajewo) stacje uzdatniania wody będą pracowały. Spółki mają własne agregaty prądotwórcze i nieograniczony dostęp do zasilającego je paliwa.
- W razie potrzeby „uruchomimy” w mieście studnie awaryjne i możemy dowozić wodę - zapewnia Krzysztof Kita, rzecznik Wodociągów Białostockich.
Zaskakujące jest natomiast stanowisko producentów żywności.
- Gdy nie ma prądu, produkcja stoi. Własny agregat prądotwórczy ma tylko serwerownia - informuje Aleksander Radkiewicz, kierownik wydziału elektrycznego w grajewskiej spółdzielni Mlekpol.
To samo usłyszeliśmy w „Cymesie”, dużej piekarni w Suwałkach.
- W czasie awarii nie pracujemy. Są one rzadko i nie opłaca się kupować agregatów - wyjaśnia właściciel Adam Ołów.
O nieopłacalności inwestycji w maszyny generujące prąd mówi też Jan Perkowski, producent wędlin z Choroszczy.
- Mamy umowę z PGE, że w razie awarii w ciągu 2 godz. dostarczą nam agregat lub przełączą na inną linię. Chłodnia wytrzyma bez prądu 4 godz., więc po co wydawać pieniądze - tłumaczy.