Jarosław P. spod Chrzanowa ciosem nożem zabił swojego ojca. Mówi, że działał w samoobronie. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał go na 10 lat więzienia. Oskarżony w apelacji chce uniewinnienia.
Szymon kręcił się po okolicy w kwietniowe popołudnie i wtedy zauważył, że coś złego się dzieje u znajomych. Podszedł do domu Jana P. i stanął jak wryty, gdy zobaczył, że gospodarz w kałuży krwi leży na schodach przed budynkiem.
Nagle pojawił się syn rannego, Jarosław. Poprosił przechodnia, by sprawdził, czy jego ojciec żyje. Szymon dotknął szyi 63-latka. - Nie wyczuwam pulsu - stwierdził. Jarosław nerwowo chodził po posesji, krzyczał coś i też podszedł do leżącego. Klepał po policzkach, ale to były tylko pozory akcji ratunkowej.
Po chwili pojawiła się policja i dopiero mundurowi podjęli reanimację. Jarosław przyznał się, że to on ugodził ojca, bo ten znęcał się nad nim i innymi członkami rodziny.
Po tym wyznaniu 30-latek został skuty kajdankami i dalszy przebieg wydarzeń, czyli interwencję lekarzy oglądał z wnętrza radiowozu. Medycy stwierdzili śmierć Jana P.
Rodzinne relacje
Dom w Luszowicach pod Chrzanowem zajmowała wielopokoleniowa rodzina. Cztery pokoje, kuchnia, łazienka. Póki żyła, wszystko w garści trzymała krzepka 96-letnia gospodyni. Po jej śmierci w 2011 r. domem zajął się syn Jan P. z żoną Krystyną. Jeden z ich synów założył rodzinę i wyfrunął z gniazda. Drugi, Jarosław, został z rodzicami i partnerką Anną B. - doczekali się dwójki dzieci. Starszy syn Błażej cierpiał na zanik mięśni, wymagał stałej opieki. Młodsza Marysia była zdrowa.
Czytaj więcej i dowiedz się co było przyczyną agresji oskarżonego i jakie okoliczności doprowadziły do tragedii.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień