Chwieje się system zbudowany na zaufaniu strażaków do siebie
Pierwsza jednostka OSP wystąpiła z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Jej prezes mówi, że chodzi o relacje z zawodowcami z PSP i windowane w nieskończoność wymagania.
- Problem leży w traktowaniu nas przez struktury Państwowej Straży Pożarnej w ramach Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego - mówi Wojciech Szulc, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Suchym Lesie w Wielkopolsce. - Mamy nieustannie narzucane pewne wymogi, których nie jesteśmy w stanie realizować. To choćby obowiązek dotarcia na miejsce zdarzenia o każdej porze dnia i nocy w czasie pięciu minut. Ale my przecież jesteśmy ochotnikami, nasi strażacy pracują. Nikt nie zwolni druha strażaka z pracy na czas interwencji. Jego firma nic z tego nie będzie miała. Musimy mieć 20 strażaków w wieku między 18 a 45 lat w ciągłej gotowości. To jest nie do zrealizowania, bo prawie wszyscy pracują. OSP jest traktowane przez PSP jako pododdział utrzymywany przez gminę i mający spełnić takie warunki jak zawodowcy.
Szulc nie ukrywa, że chodzi też o pieniądze: - Jednostki spoza KSRG mają lepsze finansowanie.
Więcej o współpracy OSP i PSP w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień