Ksiądz, który przed laty pracował w Chodzieży, molestował ministranta Szymona? Na temat wiarygodności pokrzywdzonego wypowiedział się już biegły psycholog. Stwierdził, że opowieść Szymona jest częściowo wiarygodna.
Pochodzący z Chodzieży Szymon zawiadomił, że od 2001 roku był wykorzystywany seksualnie przez miejscowego księdza. Dwa lata temu doniósł o tym poznańskiej kurii. Potem, gdy stwierdził, że Kościół działa opieszale, doniósł prokuraturze. Trwa śledztwo.
Jak się dowiedzieliśmy, do prokuratury wpłynęła już opinia biegłego psychologa. Na podstawie badań i rozmów z Szymonem miał ocenić, czy wypowiedzi byłego ministranta są wiarygodne.
-
Biegły w swojej opinii różnicuje wiarygodność pokrzywdzonego
- mówi Paweł Ciesielczyk, prokurator z Chodzieży.
Śledczy szczegółów nie chce ujawniać. Potwierdza jedynie, że biegły w niektórych wątkach uznał opowieść Szymon za wiarygodną, w innych - już niekoniecznie. Opinia nie jest jedynym dowodem w sprawie. Oprócz Szymona, zeznania złożyła również jego żona oraz rodzice. Bliscy mają mieć wiedzę o jego kontaktach z księdzem. Szymon dodaje, że już w 2002 roku zwierzył się rodzicom, że ksiądz dotykał go w intymne miejsca.
-
Ksiądz wówczas przeprosił, obiecał, że to się nie powtórzy, a rodzice zamietli sprawę pod dywan.
Efekt był taki, że on dalej robił ze mną, co chciał - przekonuje Szymon.
Chodzieska prokuratura chce przesłuchać jeszcze przedstawiciela poznańskiej kurii. Strona kościelna ma własne ustalenia w sprawie, ponieważ prowadziła postępowanie. Odebrała wyjaśnienia od Szymona oraz od księdza. Szymon twierdzi, że w kurii ksiądz do wszystkiego się przyznał.
- Zadaliśmy kurii pytania, otrzymaliśmy odpowiedź, ale uznaliśmy ją za niewystarczającą. Dlaczego zamierzamy przesłuchać przedstawiciela kurii - zaznacza prokurator Paweł Ciesielczyk.
O sprawie Szymona pisaliśmy jako pierwsi na początku czerwca. Przypomnijmy, że kuria, „po zapoznaniu się z wynikami badań komisji wstępnej”, zwolniła księdza z urzędu proboszcza. Został odwołany ze swojej ostatniej parafii w jednej z wielkopolskich miejscowości. Wśród wiernych pojawiły się komentarze, że odszedł z powodu kłopotów zdrowotnych. Ksiądz odnalazł się potem w mieście powiatowym na południe od Poznania, gdzie „gościnnie” odprawiał msze św. i chodził „po kolędzie”.
Losy duchownego nie są przesądzone.
Prokuratura w Chodzieży podkreśla, że sprawa, a przynajmniej część wątków, może się przedawnić.
Szymon miał być wykorzystany po raz pierwszy po ukończeniu 15 roku życia. Obecne przepisy mówią, że tego typu zdarzenia przedawniają się po ukończeniu przez ofiarę 30 roku życia. Tymczasem Szymon ma 31 lat.