Chodzą z "kozą" po wsi, przeganiają zimę
Grupy zapustne na Kujawach to fenomen kulturowy w skali kraju. Niemal w każdej wsi chodzą z „kozą”, także w gminie Topólka.
Zapustni przebierańcy, odziani w dziwne kostiumy, przysłonięci maskami, niektórzy przebrani za zwierzęta, takie jak: koza, bocian, niedźwiedź i koń zaciekawiają widzów nie tylko swoim wyglądem. Zwracają uwagę także ich niekonwencjonalne zachowania wskazujące na dawny, magiczny sens zapustnych obchodów.
Zdaniem Krystyny Pawłowskiej, kierownika Muzeum Etnograficznego we Włocławku, grupy zapustne na Kujawach to prawdziwy fenomen. Kujaw zawsze były rolnicze, utrwalały się tu silne więzi międzypokoleniowe, tradycje i obyczaje, które było komu przekazać. Inaczej niż na przykład na ziemi dobrzyńskiej, gdzie migracja ludności była znacznie większa. Jeszcze w okresie międzywojennym grupy zapustne chodziły po wsiach. Ten obyczaj, wywodzący się z podkoziołka, dziś tu prawie nie istnieje.
Za to na Kujawach zapusty dziś to fenomen kulturowy w skali kraju.
Silne tradycje pod tym względem mają m.in. Osięciny, obecnie taką tradycję buduje Topólka.
Właście w Topólce mogliśmy podziwiać wczoraj grupy zapustne, które zaprezentowały się na drugim gminnym przeglądzie. Organizatorem był Gminny Ośrodek Kultury. Przyjechali z Bielek, Czamanina, Czmaninka, Borka, Paniewa.
Przebierańcy, odziani w dziwne kostiumy, mieli za zadanie odpędzić zimę i przywołać wiosnę. To ostatni dni karnawału, więc grupom towarzyszyli muzykanci, różni grajkowie, całe kapele.