Chętnie upadamy, by żyć od nowa [infografika]
Przybywa osób, które ogłaszają upadłość konsumencką, m.in. w naszym regionie. Jesteśmy pod tym względem w krajowej czołówce.
Jak wynika z najnowszego badania Krajowego Rejestru Długów, w naszym regionie mieszka 174 formalnych bankrutów (3 miejsce w kraju). Natomiast biorąc pod uwagę kwotę ich zaległości, wyższa jest jedynie na Mazowszu, gdzie wynosi 10,31 mln zł, a na Kujawach i Pomorzu to jest 5,13 mln zł (2 miejsce w kraju). Dotyczy to jednak tylko bankrutów, którzy wcześniej trafili do rejestru KRD, a w rzeczywistości jest ich dużo więcej.
I tak np. w Bydgoszczy wśród bankrutów dominują osoby fizyczne i nieprowadzące działalności gospodarczej.
- Ich liczba cały czas rośnie, w 2014 roku były 102 takie osoby, w 2015 już 300, a do 18 listopada bieżącego aż 400 - informuje Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Dłużników - konsumentów, którzy ogłosili upadłość, najczęściej wpisywała do KRD branża finansowa, m.in. banki, firmy pożyczkowe i windykacyjne. Odpowiadają za blisko połowę takich wpisów. Następne w kolejności są spółdzielnie mieszkaniowe oraz gminy.
- Przed kilkoma tygodniami robiliśmy podobne badanie dotyczące upadłości firm. Wnioski w obu przypadkach są bardzo zbliżone - komentuje Adam Łącki, prezes KRD. - Bankructwo nigdy nie przychodzi nagle. Jest to długotrwały, często wieloletni proces. Symptomy pojawiają się wcześniej. Jednym z nich jest rosnąca liczba niezapłaconych w terminie zobowiązań.
Instytucja upadłości konsumenckiej powstała w 2009 r., jednak skomplikowane prawo skutkowało tym, że prywatnych bankructw ogłaszanych było bardzo mało.
Sytuacja zmieniła się z początkiem 2015 roku, czyli po znowelizowaniu przepisów.
- Niemal 4,5 tysiąca bankructw w ciągu zaledwie 19 miesięcy obowiązywania nowego prawa oznacza, że średnio w miesiącu ogłaszana była upadłość ponad 230 osób. W ostatnich miesiącach zdarzało się, że liczba ta przekraczała nawet 400 osób. Te dane nie pozostawiają złudzeń. Takich wyroków będzie szybko przybywać - uważa Adam Łącki.
Upadłość konsumencka to forma rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu. Oczywiście, nie każdy taki wniosek kończy się jej ogłoszeniem. Sądy odmawiają, gdy m.in. dłużnik umyślnie doprowadził do niewypłacalności lub świadomie zwiększył zagrożenie nią przez lekkomyślne i niemające pokrycia w dochodach zaciąganie kolejnych zobowiązań finansowych.
Mogą skorzystać z niego ci, którzy stali się niewypłacalni, czyli nie mają pieniędzy na bieżące rachunki, zakup artykułów codziennego użytku oraz spłatę kredytów czy pożyczek.
Oznacza utratę wszystkiego, co się posiada. Prawo przewiduje jedynie wydzielenie kwoty na wynajem mieszkania na okres od 12 do 24 miesięcy. W wyjątkowych okolicznościach w grę wchodzi zachowanie nieruchomości, ale pod warunkiem że zgodzą się na to wierzyciele.