Uwielbia podróżować, interesuje się medycyną naturalną, a przede wszystkim kocha książki. Jan Krajewski z Chełmży ocala biblioteki i literaturę we współczesnym świecie.
Janowi Krajewskiemu, prezesowi Polskiego Związku Bibliotek, książki towarzyszą od zawsze. - Można powiedzieć, że są ze mną odkąd tylko nauczyłem się czytać - śmieje się.
Przy naftowej lampie
- Mieszkałem wtedy w małej miejscowości Trzebcz w gminie Kijewo - opowiada Jan Krajewski. - „Wyczytałem” wszystko, co było w szkolnej bibliotece, a potem w gromadzkiej. Książki chowałem w stogu siana i po dwie przynosiłem do domu. Rodzice prowadzili gospodarstwo, pomagałem im w pracy i czasu na czytanie nie miałem zbyt wiele. Rodzice denerwowali się, gdy siedziałem non stop do późnych godzin nad książkami. Czytałem więc przeważnie wieczorami, przy lampie naftowej. Bywało, że czytałem z latarką pod pierzyną (kołder wówczas nie było).
- Moim ulubionym przedmiotem był język polski, dlatego poszedłem na filologię polską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu - wyjaśnia prezes PZB. - Wybrałem specjalność kulturalno-oświatową i okazało się, że była to dobra decyzja. Z książkami nie rozstałem się nawet wtedy, gdy byłem w wojsku w Elblągu. Jako jedyny mogłem kupować je do biblioteki wojskowej mając jednocześnie możliwość korzystania z nowych książek.
Swoją pasją pan Jan dzielił się z uczniami, ponieważ na początku swojej drogi zawodowej pracował w szkole - jako nauczyciel języka polskiego, a później dyrektor. Ale po kilku latach zajął się edukacją z innej strony, zostając inspektorem oświaty i wychowania. Można powiedzieć, że tak jest do dziś, ponieważ obecnie jest naczelnikiem Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych Starostwa Powiatowego w Chełmży.
W trosce o biblioteki
Nie ukrywa, że jego sukcesem, także zawodowym jest powołanie Polskiego Związku Bibliotek, który działa od 1999. Było to możliwe dzięki kontaktom, które nawiązał kierując Książnicą Kopernikańską (ówczesna WBP i Książnica Toruńska) oraz jako dyrektor Biblioteki Powiatowej w Chełmży.
- Na początku zrzeszaliśmy około 30 bibliotek w kraju, teraz mamy ponad 160 członków. Zależało mi na tym, aby powstało zrzeszenie bibliotek, których jest mało i są właściwie pozostawione same sobie. Dzięki naszej działalności udaje się w wielu przypadkach ocalić biblioteki, które miały być łączone z domami kultury. A biblioteki są wobec domów kultury na o wiele słabszej pozycji. Prowadzą inną, mniej krzykliwą działalność. Nie wyprowadzają elektoratu na wieczorne recitale przy piwie i kiełbasie. Poza tym samorząd ma obowiązek prowadzenia chociażby jednej biblioteki, ale domu kultury już nie. Po naszym ogólnopolskim proteście ustalono, że na połączenie biblioteki z inną instytucją kultury wymagana będzie zgoda Ministra Kultury i Dziedzictwa Kulturowego. To był wielki sukces.
Ale Jan Krajewski nie osiadł na laurach. Cały czas odwiedza biblioteki, nie tylko w regionie, ale także w kraju. Nawiązuje kontakty z zagranicznymi instytucjami, stowarzyszeniami bibliotekarskimi.
- Wbrew pozorom zawód bibliotekarza nie jest wcale łatwy zwłaszcza, jeśli komuś zależy na rzeczywistym poprowadzeniu biblioteki, a nie tylko wypożyczaniu książek - mówi. - To od bibliotekarza w dużej mierze zależy, czy czytelnicy będą przychodzić do biblioteki. Na pewno potrzebna jest profesjonalna wiedza i dobry warsztat, ale liczy się też umiejętność komunikowania się z ludźmi, nawiązywania kontaktów, stworzenia dobrej atmosfery. Czytelnik powinien czuć, że jest tu mile widziany. To biblioteka edukuje, promuje czytelnictwo, rozwija. Często jest jedynym miejscem działalności kulturalnej, dlatego powinna być związana ze środowiskiem, w którym funkcjonuje.
Z książką w świat
Jan Krajewski przyznaje, że w nawale pracy trudno jest mu znaleźć czas na lekturę, ale zawsze stara się wygospodarować choć chwilę na czytanie. Ostatnio najchętniej sięga po książki o medycynie naturalnej. W swoich prywatnych zbiorach ma ich około 80.
- W tych książkach można znaleźć ogromne ilości przydatnych informacji - mówi. - Warto się edukować w tej dziedzinie, bo medycyna naturalna może w wielu przypadkach pomóc. Obecnie też pracuję nad książką dotyczącą wizytacji w samorządach w związku z wnioskami połączenia bibliotek z innymi instytucjami.
Obok czytania jego wielką pasją są podróże.
- Tak spędzam każdy urlop, a właściwie prawie każdy wolny dzień - mówi z uśmiechem. - Jako młody człowiek chętnie czytałem książki podróżnicze i one w pewien sposób mnie ukształtowały. Uwielbiam podróże małe i duże. Podróże zawsze czegoś nas uczą. Gdy podróżuję, poznaję wielu ciekawych ludzi, którzy tworzą klimat różnych miejsc. Zwiedziłem już prawie całą Europę. Moje ulubione kraje to Hiszpania, Portugalia, Grecja, Holandia, Norwegia,. Interesująca jest też Szkocja, którą odwiedzam, ponieważ mieszkają tam moje córki. Lubię też Irlandię. Moim wielkim marzeniem jest podróż do Ameryki Południowej, która bardzo mnie ciekawi kulturowo. Można nawet powiedzieć, że czuję się jakoś z nią związany mentalnie.
Współpraca najważniejsza
Teraz myśli Jana Krajewskiego zaprząta ogólnopolska konferencja bibliotek, która ma odbyć się na przełomie września i października.
- Zostanie poświęcona sposobom uaktywnieni, które w znaczący sposób wpływają na ukierunkowanie czytelnictwa - wyjaśnia prezes. - Pod tym względem biblioteki mają trochę do nadrobienia i wymaga to wypracowania nowych pomysłów i rozwiązań.
- Mogę dodać, że kultura daje ogromne możliwość zrozumienia problemów współczesnej cywilizacji. W skonfliktowanym współczesnym świecie alternatywą do łagodzenia napięć są stosunki interpersonalne między ludźmi. Temu między innymi służy nawiązywanie kontaktów i podpisywanie oficjalnych porozumień ze stowarzyszeniami bibliotekarskimi innych krajów.
- Łagodzenie nieporozumień z sąsiadami poprzez bezpośrednie kontakty bibliotekarzy daje szansę przeniesienia tych relacji później na czytelników, inaczej mówiąc na mieszkańców sąsiadujących z nami krajów - dodaje. - Od wielu lat współpracujemy z Litwą, Ukrainą, Węgrami ostatnio z Białorusią, Czechami i Słowacją. Łagodzenie napięć i rozumienie innych narodów to moja wewnętrzną powinność. Temu celowi służyło nawiązanie oficjalnej współpracy z Miastem Polva w Estonii i z Nieuwerkerk ad Ijsel w Holandii, gdy kierowałem urzędem miasta w Chełmży.