Musiało minąć 15 lat, by młyny sprawiedliwości Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uznały, że Rosja jest odpowiedzialna za zabójstwo Aleksandra Litwinienki.
Były oficer rosyjskich służb (FSB) w listopadzie 2006 r. umarł w męczarniach w londyńskiej klinice otruty przez rosyjskich agentów radioaktywnym polonem. Wcześniej wskazał na Władimira Putina i FSB jako właściwych organizatorów i sprawców zamachów na bloki mieszkalne w Moskwie i innych miastach w 1999 r. Zginęło wtedy kilkaset osób. Winnymi uznano Czeczenów. Rosja w odwecie zaatakowała zbuntowaną republikę, a zwycięska wojna utorowała Putinowi drogę na Kreml.
Opowieści rosyjskiego azylanta w Wielkiej Brytanii wielu traktowało jak „Baśnie z 1001 nocy”. Kiedy na rok przed jego śmiercią rozmawialiśmy w Londynie, Litwinienko przekonywał np., że Al-Kaidę, ale też wiele innych islamskich organizacji terrorystycznych kontrolują rosyjskie służby. Ajman az-Zawahiri, wtedy zastępca Osamy Bin Ladena (dzisiaj szef Al-Kaidy), był jego zdaniem szkolony w obozach GRU w Dagestanie w 1997 roku. A legendarny komendant mudżahedinów w Afganistanie - Ahmad Szach Masud - został zlikwidowany nie przez dżihadystów z Al-Kaidy, lecz na zlecenie KGB/FSB. Miał bowiem przestać płacić za broń dostarczaną z Rosji. Rozliczano się w barterze. Masud płacił heroiną, którą gang podległy wysokim urzędnikom na Kremlu (w tym samemu Putinowi) wysyłał potem do Europy.
Nawet dzisiaj to wszystko brzmi nazbyt nieprawdopodobnie. Wtedy uznałem to za przejaw paranoi opowiadającego, ale po jego śmierci zmieniłem zdanie. Kilka lat później (2016 r.) brytyjscy śledczy stwierdzili, że sam Putin zatwierdził operację likwidacji niewygodnego, bo „gadatliwego” b. oficera FSB.
Litwinienko zginął nie dlatego, że miał bujną fantazję, ale ponieważ znał prawdę i nie bał się dzielić nią ze światem. Pośrednio przyznał to teraz europejski trybunał i „ponad wszelką wątpliwość” orzekł, jak było.
Koniec historii.
„Świat się dowiedział, nic nie powiedział (…).” Dzisiaj słowa starej pieśni brzmią bardziej banalnie niż dramatycznie.