Chcę wiedzieć: Nie wierzę politykom
Śpiewał w 1981 r. Tomasz Lipiński i Brygada Kryzys, bo “oni mają swoje sprawy, O których my nic nie wiemy”. To prawda. Wciąż wiemy mało, ale to nie znaczy, że nie chcemy wiedzieć więcej.
Niedawno jeden z moich znajomych: ideowiec bardzo zasłużony w walce o wolną Polskę wymyślił, że świadome posługiwanie się kłamstwem w życiu publicznym powinno być karane. Chciał budować wokół tej idei społeczne poparcie, pisać list otwarty... Kłamiesz to tracisz na kilka lat możliwość uczestniczenia w życiu publicznym. Prawie mnie przekonał. Ale zapytałem mędrca, któremu ufam - osobę duchowną z tytułem profesora patrologii, czy to dobry pomysł. Odpowiedział krótko, że Prawda nie potrzebuje obrońców, bo Prawda obroni się sama. Wspomniałem kiedyś o tym Janowi M. Rokicie, który teraz, po latach wrócił na łamy Dziennika Polskiego. Kiedyś był politykiem Świadomie porzucił życie publiczne i ukrył się na wsi. Dobrze zna pomysłodawcę idei penalizacji kłamstwa a u ks. Prof. Edwarda Stańka zdawał kiedyś egzamin z teologii. Żachnął się słysząc dictum księdza profesora. “Jest jedna dziedzina, gdzie mamy do czynienia wyłącznie z kłamstwem „ - powiedział - “To polityka”.
Jeśli prawda przegrywa z polityką, to obowiązkiem dziennikarza jest stać po stronie przegranych a kłamstwo demaskować. Ks. Prof. Staniek dodałby, że człowiek (wierzący) grzeszy nie tylko gdy kłamie, ale również, jeśli daje się okłamywać.
Dlatego będziemy pisać o politykach, którzy mają wpływ na naszą rzeczywistość, tych ze stolicy i tych z naszego podwórka. Stąd na naszych łamach pojawia się Wojciech Czabanowski - doradca polityczny i strategiczny. Dziś chce wiedzieć, o co walczy Donald Tusk. Po co wrócił do Polski? W jaki sposób ma mu to pomóc w karierze? Co jest dla niego celem numer jeden? Zapewne to, o czym publicznie nie chce mówić, a co Czabanowski chce odkryć. My z kolei chcemy, by wiedzieli inni. Bo tak definiujemy zawód dziennikarza.