Cameron powiązany ze skandalem finansowym
Brytyjski premier przyznał, że był zamieszany w skandal z wyciekiem tajnych dokumentów „Panama Papers”. Opozycja domaga się jego dymisji
Brytyjski premier David Cameron nie wytrzymał presji. Polityk przyznał, że miał udziały w funduszu zagranicznym ustanowionym przez jego zmarłego ojca i zarejestrowanym na Bahamach, a następnie sprzedał je za 30 tys. funtów.
Mówi się, że to najtrudniejszy tydzień dla Davida Camerona, odkąd objął on urząd premiera na Wyspach Brytyjskich. Po wycieku tajnych dokumentów Downing Street wydało cztery oświadczenia, w których podkreślało, że ani premier, ani jego rodzina nie uzyskiwali żadnych korzyści z Blairmore Investment Trust.
Teraz w wywiadzie dla telewizji ITV sam Cameron przyznał, że sprzedał udziały za 30 tys. funtów (37 tys. euro). Spuścizny po zmarłym ojcu pozbył się w 2010 r., na cztery miesiące przed objęciem urzędu premiera. Jak podkreślał, nie ma nic do ukrycia. Przekonywał, że fundusz inwestycyjny ojca nie został powołany, by uniknąć płacenia podatków brytyjskich. - Nigdy nie ukrywałem tego, że jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Miałem bogatych rodziców - tłumaczył się Cameron. Opozycja już zażądała dymisji premiera. Posłowie z Partii Pracy zarzucają mu hipokryzję, a zastępca lidera ugrupowania Tom Watson wzywa go do spłaty podatków.
Bronić próbuje się rosyjski prezydent Władimir Putin. - To nie jest przykład korupcji - podczas forum medialnego Rosyjskiego Frontu Narodowego komentował doniesienia o skandalu panamskim. Jak podaje BBC, przywódca Rosji podkreślał, że publikacja dokumentów to niczym nieuzasadniony atak na jego kraj. - Nasi wrogowie chcą sprawić, byśmy byli im posłuszni, więc stworzyli produkt medialny. Wygląda na to, że naszych przeciwników niepokoi jedność i spójność narodu rosyjskiego - komentował po raz pierwszy od wybuchu skandalu.
W czasie forum Putin przekonywał, że ponieważ nikt nie mógł osobiście powiązać go z aferą, oskarżono kilku jego przyjaciół i znajomych. Nie odniósł się do konkretnych zarzutów dla Siergieja Roldugina, którego oskarża się o to, że zarobił na podejrzanych transakcjach setki milionów dolarów.
Sylwia Arlak