Bydgoszczanka na Antarktydzie. Opowiada o swojej wyprawie
O przeprawie przez najbardziej wzburzone wody świata, o tym, dlaczego Antarktyda jest rekordzistką i jak smakuje antarktyczny bimber opowiada nam Jola Niwińska, która znów dowiodła, że wszystko jest możliwe.
Była już w Meksyku, na Wyspach Zielonego Przylądka, w Papui Nowej Gwinei, Indonezji i w Australii. Zawsze zabiera ze sobą plecak pełen książek i uwalnia je w najbardziej nietypowych lokalizacjach. Tym razem wybrała się na Antarktydę, nazywaną kontynentem rekordów.
Nie należy do nikogo i zarazem do wszystkich
- To jedyne miejsce na świecie, które nie należy do żadnego państwa, nie ma rządu ani obywateli. Ma natomiast swoją internetową domenę, flagę, a nawet numer kierunkowy - mówi bydgoszczanka, miłośniczka książek i podróży, wiceprezes fundacji Bookcrossing Polska. - Na podstawie Traktatu Antarktycznego wszystkie terytorialne pretensje są zamrożone. Antarktydy nie można też wykorzystywać militarnie ani wydobywać tam żadnych surowców.
Więcej o niesamowitej podróży na Antarktydę - w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień