Bydgoski patent Energi

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Adam Szczęśniak

Bydgoski patent Energi

Adam Szczęśniak

Derbowy mecz przy tenisowym stole w Bydgoszczy nie przyniósł wielkich emocji. Goście z Torunia wygrali do zera, tracąc zaledwie dwa sety.

To było ważne spotkanie dla obu zespołów, które zajmują miejsce w środku tabeli, ale już ze sporą stratą do czołówki. Przypomnijmy, że w tym sezonie zespoły zagrają każdy z każdym, mecz i rewanż czyli 22 kolejki, a po nich tylko najlepsze 4 ekipy zmierzą się (najpierw w półfinałach) o medale.

Chcąc zachować szanse na włączenie się do tej rywalizacji, zarówno gospodarze jak i goście musieli zgarnąć komplet punktów. Biorąc pod uwagę serię 4 zwycięstw z rzędu za 3 punkty Zooleszcz/Gwiazdy to bydgoszczanie wydawali się faworytem. Z drugiej strony Energa -Manekin też wygrała dwa razy z rzędu, a do tego za torunianami przemawiała historia potyczek w Superlidze. Dwa ostatnie spotkania wygrali po 3:2.

- Nasze miejsce w tabeli jest trochę mylące, bo wpłynął na nie słaby początek sezonu - tłumaczył Grzegorz Adamiak, trener gości. - Teraz forma poszczególnych graczy idzie w górę, więc, szczerze mówiąc, liczymy na wygraną za 3 punkty.

Zbigniew Leszczyński, trener gospodarzy miał inny problem. Pewne miejsce w składzie miał tylko Artur Białek. Do pozostałych dwóch aspirowała trójka obcokrajowców. - Grali wewnętrzne sparingi, ale o tym, kto zagra, zdecyduję przed samym meczem - wyjaśniał.

Postawił na Andrew Baggaley’a i Pana Denga. Szczególnie nominacja dla Chińczyka mogła zaskoczyć nadkomplet publiczności zgromadzonej w hali przy Bronikowskiego. Zaledwie 19-letni gracz to co prawda mistrz Polski z Olimpią-Unią, ale w tym sezonie jeszcze nie grał w Superlidze, miał też debiutować przed bydgoską publicznością. - Defensywny styl Adama Pattantyusa doskonale znają rywale. Jeszcze z nimi nie wygrał - wyjaśniał Leszczyński.

Wybór nie okazał się trafiony, ale to głównie efekt znakomitej dyspozycji gości. Baggaley powalczył w 1. secie z japońskim Brazylijczykiem Cazuo Matsumoto, ale w 2. ugrał zaledwie punkt. W 3. było już 3:7 i Anglik z posępną miną dograł tą partię. Deng z kolei niewiele miał do powiedzenia z weteranem Chen Weixingiem. 43-letni Austriak chińskiego pochodzenia, praktycznie na jednej nodze (grał z zabandażowanym kolanem), ograł młokosa jak chciał. W 1. partii pozwolił mu zdobyć punkt, w kolejnych walka była bardziej wyrównana, ale Chen się nie podpalał, w przeciwieństwie do szybszego, ale popełniającego błędy rywala. Przy 0:2 goście mieli pewny punkt, ale chcieli 3. - Liczę jednak, że losy meczu odwróci Artur. Wciąż walczymy o 2 punkty - mówił przed trzecią potyczką Zbigniew Leszczyński.

Gdy do stołu podeszli kapitanowie Artur Białek i Konrad Kulpa, mecz nabrał rumieńców. Faworytem wydawał się torunianin, brązowy medalista MP, ale Białek ostatnio rozgrywał niezłe i zwycięskie mecze. Wyrównany poziom potwierdzał przebieg kolejnych setów. W 1. Białek prowadził już 9:3, ale zrobiło się 9:7. Potem uspokoił nerwy i zdobył 2 punkty. Dwa kolejne sety padły łupem Kulpy. W 2. zawodnik gości od 3:5 wyszedł na 8:5 i nie wypuścił szansy z rąk. W 3. wciąż prowadził, ale w końcówce pokpił sprawę, Białek wyciągnął z 7:9 na 9:9 i 10:10, ale znakomite obrony Kulpy dały mu 2. punkt. W 3. secie prowadził już 7:4, ale zrobiło się 7:8, 8:10 i to Białek triumfował. W 5. odsłonie gospodarze mogli liczyć na odwrócenie losów meczu do 7:8, jednak rozpędzony gracz z Torunia nie dał szans Białkowi.

- Liczyliśmy na sukces, choć chyba nie na to, że przyjdzie tak łatwo - przekonywał Grzegorz Adamiak. - Chociaż w meczu Kulpy z Białkiem wszystko mogło się odwrócić. Na szczęście Konrad jest odporny psychicznie i choć głównie się bronił, zdobył ten trzeci, zwycięski punkt.

Zooleszcz/Gwiazda - Energa Manekin 0:3
Wyniki: Andrew Baggaley - Cazuo Matsumoto 0:3 (-8, -1, -6), Pan Deng - Chen Weixing 0:3 (-1, -8, -8), Artur Białek - Konrad Kulpa 2:3 (7, -8, -10, 9, -8).
Olimpia-Unia - Kolping 3:0, AZS Rz. - 3S Polonia 1:3, Strzelec - Bogoria 1:3, Odra - Dekor-glass 1:3, Palmiarnia - Morliny 1:3.

Adam Szczęśniak

Od 1994 r., czyli od początku swojej kariery zawodowej, pracuję w "Gazecie Pomorskiej". Przez 22 lata w dziale sportowym, najpierw pod batutą ś.p. Tomasza Malinowskiego, m.in. w toruńskim oddziale "GP" oraz we Włocławku, pilotując koszykarzy Anwilu, później przez kilka lat sam kierowałem działem, by w 2016 r. zostać wydawcą. Od września 2024 r. mam przyjemność dowodzić świetną ekipą dziennikarzy działu miejskiego pracujących na rzecz bydgoskich wydań "Expressu Bydgoskiego" oraz "Gazety Pomorskiej". 

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.