rozm. Anna Mizera-Nowicka

Bycie nauczycielem to etos. Trudno mu odejść od tablicy i protestować [ROZMOWA]

Wojciech Książek: Gdybym miał przeprowadzać zmiany, to zadbałbym o podwyżki, zmienił stopniowo programy, podręczniki Fot. Archiwum DB Wojciech Książek: Gdybym miał przeprowadzać zmiany, to zadbałbym o podwyżki, zmienił stopniowo programy, podręczniki
rozm. Anna Mizera-Nowicka

Rozmowa z Wojciechem Książkiem, przewodniczący sekcji oświaty i wychowania gdańskiej "Solidarności".

Reforma jest już prawie przesądzona. Czy „S” planuje protesty?
Podczas ogólnokrajowego zjazdu NSZZ Solidarność przyjęto stanowisko, które otworzyło taką możliwość. Część ludzi oświaty żyje obecnie w takiej niepewności, że protesty nie są wykluczone. Ich lęki sprowadzają się do podstawowego pytania: co będzie z moją pracą, moją inwestycją w siebie? Ja ten lęk rozumiem, bo w całej Polsce w samych gimnazjach pracuje 100 tys. nauczycieli i ok. 20 tys. pracowników administracji i obsługi szkolnej. Jedna czwarta z nich jest realnie zagrożona utratą pracy. Wiele będzie zależało od postaw dyrektorów, samorządów, kuratoriów. Są miejsca, gdzie już trwają rzeczowe ustalenia.

Czyli protestów nie będzie?
Solidarność w naszym regionie przeprowadziła ankiety wśród ponad 2,5 tys. ludzi związanych z oświatą. Wyniki ostudziły zapędy do radykalnych działań protestacyjno-strajkowych. 60 proc. było przeciw zmianom, ale 40 „za”. Mimo że działania MEN pozytywnie ocenia tylko 30 proc., to akcję strajkową chciałoby podjąć niespełna 40 proc. Większe poparcie mają działania typu manifestacje organizowane w dni wolne od nauki, strajk włoski, niewypełnianie dokumentacji itp. Bycie nauczycielem to jednak pewien etos, szczególne zobowiązania. Trudno mu odejść od tablicy, od powierzonych mu uczniów. Rządzący nie zawsze to widzą.

Wyjdziecie na ulice?
Na razie, biorąc pod uwagę wyniki ankiet, nastawiamy się na negocjacje z organami prowadzącymi, dyrektorami już ws. konkretnych symulacji sieci szkolnych, przepływów nauczycieli, pracowników administracji i obsługi. A ustawy dają związkom zawodowym więcej możliwości w tym zakresie. Podobnie jak kuratoriom.

Reformę krytykują akademicy, samorządy, nauczyciele. Pan też ją krytykował. Mimo to „S” nadal chce tylko negocjować...
Sytuacja jest dynamiczna, także dla „S”. Nie ma co ukrywać, że PiS już w kampanii wyborczej zapowiadało tę reformę. Osobiście, jako były minister, gdybym miał przeprowadzać zmiany, to zadbałbym o podwyżki, środki dla samorządów, zmienił stopniowo programy, podręczniki. Pamiętał, że uczniowie nie powinni być królikami doświadczalnymi. Czyli wolniej, spokojniej. A szukając pomysłu, żeby wydłużyć liceum do czterech lat, co było często powtarzanym postulatem, popierałbym przeprowadzenie referendum, czego zabrakło przed 1999 r. Nie rezygnowałbym z trójstopniowego modelu nauczania. Można np. przyjąć wariant 5 (+ zerówka) + 3 + 4. W pośpiechu brakuje dłuższego namysłu, a wiemy, że tylko w dialogu jest szansa, iż następcy nie będą chcieli znowu odwracać. Polska szkoła, często tak bardzo oddani jej pracownicy na to nie zasługują.

anna.mizera@polskapress.pl

rozm. Anna Mizera-Nowicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.