Burzliwa handlowa historia Łodzi, stolicy województwa łódzkiego
Do Łodzi zjeżdżają ludzie z województwa. Robią zakupy w centrach handlowych. Kiedyś zakupy robiono na ul. Piotrkowskiej, w Centralu i Uniwersalu
By zacząć opowieść o łódzkim handlu, należy cofnąć się do XV wieku. W 1423 roku król Władysław Jagiełło wydał przywilej, na mocy którego w Łodzi co środę mogły odbywać się targi, a dwa razy do roku jarmarki. Pierwszy można było urządzić po Bożym Ciele, drugi po Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny. Z czasem terminy targów i jarmarków zmieniono. Na początku XIX wieku te ostatnie można było organizować aż 12 razy w roku. Ale znów ściśle wyznaczano ich terminy: 6 stycznia, 2 lutego, 3 marca, 7 kwietnia, 8 maja, 13 czerwca, 13 lipca, 13 sierpnia, 21 września, 18 października, 14 listopada, 21 grudnia. Targi można było już organizować aż 50 razy w roku. Odbywały się one na Rynku Starego Miasta i Rynku Nowego Miasta. Z czasem, gdy w Łodzi zaczął rozwijać się przemysł, powstawały nowe sklepy, składy, targowiska. A zarządzenia ograniczające handel mogły tylko śmieszyć...
Jarosław Janowski, łódzki przewodnik, który oprowadził po mieście niejedną wycieczkę, zapewnia, że przed wojną nie było w Łodzi takich centrów handlowych jak dziś Manufaktura, Galeria Łódzka czy wcześniej Central lub Uniwersal. Ale były miejsca, które spełniały taką rolę.
- W Łodzi były składy handlowe - wyjaśniał Jarosław Janowski. - Tak nazywano kiedyś sklepy. Większość fabryk znajdowało się w południowej części miasta, w południowym ciągu rzeki Jesień. Ale tam, oprócz robotników, nie mieszkało wielu ludzi. Brakowało klientów. Dlatego większość fabryk, mniejszych i większych, otwierało swoje składy handlowe w centrum Łodzi. Głównie na Piotrkowskiej, na odcinku od dawnej ul. Dzielnej (dziś Narutowicza) do Rynku Nowego Miasta (Plac Wolności).
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień