Prezes Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Lubeni chce wydzierżawić piekarnię prywatnemu najemcy. Mieszkańcy zaczęli protestować.
Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska w Lubeni działa od ponad 40 lat. Kiedyś prowadziła sklepy, miała sale weselną. Od pewnego czasu, zdaniem niektórych mieszkańców, nie dzieje się w spółdzielni najlepiej. Zarząd wyprzedaje bowiem lub wydzierżawia jej majątek.
Spotkanie z prezesem było burzliwe
Dlatego ludzie zwołali zebranie, na którym obecne były władze spółdzielni. Spotkanie miało bardzo burzliwy przebieg. A dotyczyło kolejnego pomysłu zarządu GS, który tym razem chce wydzierżawić piekarnię prywatnemu najemcy.
- Ta piekarnia ma bardzo dobrą renomę, piecze naprawdę dobry chleb, bułki. Ludzie z innych miejscowości po to pieczywo przyjeżdżają, a prezes się uparł, żeby ją wydzierżawić
- denerwuje się Tadeusz Mlaś, mieszkaniec Lubeni.
- Wpuścił do budynków GS obcego najemcę, który prowadzi sklep. Dobrze, niech wpuszcza, skoro jest z tego korzyść, ale trzeba było w umowie zapisać, że ten sklep ma brać pieczywo z piekarni GS-owskiej i nie byłoby problemu. A tak, to wychodzi na to, że prezes i zarząd zaczynają zachowywać się jak likwidatorzy. Czy mają jakiś program naprawczy, czy tylko zamierzają sprzedawać wszystko, na co pracowały pokolenia? - zastanawiają się.
Prezes tłumaczył, że piekarnia przynosi straty i konieczna jest jej dzierżawa.
- Ale jak to możliwe, że prywatny przedsiębiorca nadal chce prowadzić w tym samym miejscu identyczną działalność - pytali mieszkańcy. - Taka działalność jemu się będzie opłacać, a GS-owi już nie - pytają.
Wyzbywają się majątku spółdzielni
Dodatkowo mieszkańcy Lubeni zarzucali władzom GS-u, że wyzbywają się majątku, na który składali się ich dziadowie i ojcowie. Za przykład podali likwidację sklepów wielobranżowych, wynajem budynku weselnego na sklep wielkopowierzchniowy, który stał się konkurencją dla GS-owskich sklepów i przyczynił się, ich zdaniem, do ich likwidacji.
- To może lepiej będzie skomunalizować majątek spółdzielni, niech go przejmie gmina i wtedy będzie służył wszystkim mieszkańcom, a nie tylko 42 członkom spółdzielni - mówił na spotkaniu Feliks Solecki, przewodniczący rady gminy Lubenia. - To o się w tej chwili dzieje niepokoi mieszkańców, bo spółdzielnia odchodzi od swoich źródeł. Kiedyś skupowała plony od rolników, prowadziła sklepy, dawała pracę. A dziś prezes mówi, że to własność prywatna i robi co chce. Zwija powoli działalność, bo uważa, że z czynszów będzie miał więcej korzyści. Ja tylko powiem, że jak zaczął rządzić spółdzielnią, to było w niej zatrudnionych 96 osób, a dzisiaj jest 16. Majątek niszczeje, kolejne sklepy są zamykane, a teraz jeszcze piekarnia - denerwuje się Solecki.
Prezes tłumaczył, że musi obniżać koszty osobowe, stąd konieczność likwidacji sklepów i wynajmu budynków, w których się mieściły. Z Nowinami Władysław Daszykowski, prezes zarządu spółdzielni, na ten temat rozmawiać nie chciał.
- To jest sprawa członków spółdzielni, nikomu nic do tego. Owszem było zebranie, ja ludziom wytłumaczyłem, o co chodzi i uważam sprawę za zamkniętą. Mam w sprawie piekarni spotkanie z pracownikami i z nowym najemcą
- powiedział w rozmowie z Nowinami.
- Jak ktoś chce sobie robić kampanię wyborczą naszym kosztem, to ja się w to nie mieszam. Ja się polityką nie zajmuję, ja się zajmuję sprawami spółdzielni - zakończył rozmowę.