Budżet obywatelski tylko dla wybranych?
Powstała komisja, która zmieni zasady funkcjonowania budżetu obywatelskiego. Czy małe miejscowości nie będą już pokrzywdzone?
Nowa komisja rady miasta Szprotawa jest pokłosiem skarg, jakie pojawiały się na zasady obowiązujące w głosowaniu nad zadaniami do budżetu obywatelskiego.
Zarzuty te dobitnie wyartykułował na ostatniej sesji sołtys Bobrowic, Jerzy Stachurski. Według niego, małe wsie nie mają kompletnie żadnych szans na pieniądze. - Sposób liczenia głosów to jakieś wariactwo - mówi - jak Bobrowice mają się mierzyć ze Szprotawą?
Sołtys postuluje o zmiany. Jego zdaniem, sytuację uzdrowić może system proporcjonalny. Tak by powiązać liczbę oddanych głosów z liczbą mieszkańców poszczególnych miejscowości.
Budżet obywatelski ma to do siebie, że zawsze ktoś będzie czuł się pokrzywdzony
Te i inne pomysły mają być rozpatrywane przez komisję, w której pracach biorą udział reprezentanci poszczególnych klubów. W najbliższy piątek odbędzie się pierwsze robocze posiedzenie. Zaproszeni mają na nie zostać sołtysi i przedstawiciele wspólnot mieszkaniowych.
- Budżet obywatelski ma to do siebie, że zawsze ktoś będzie czuł się pokrzywdzony - przyznaje radny, Maciej Pachurka. - Szukałem inspiracji w innych gminach ale tamtejsze rozwiązania także nie są idealne.
Jak mówi radny, przykład Dzikowic dowodzi, że forsowanie swoich inicjatyw jest możliwe w obecnym systemie. Trzeba tylko umieć przekonać sąsiadów z innych wsi do współdziałania. Regulamin dopuszcza przecież oddanie głosów aż na trzy zadania. Więc każdy może poprzeć każdego, bez szkody dla własnych interesów.
Istotnie, Dzikowice doskonale radziły sobie w obydwu edycjach budżetu. W ubiegłym roku w głosowaniu zwyciężyły dwa zadania z tej wsi. Każde poparło po 1.200 osób. Niestety, kolejne projekty dotyczyły Szprotawy i dużych wsi, takich jak na przykład Witków.
Skoro są uwagi, to należy ich wysłuchać
- Każda miejscowość ma prawo zgłosić po pięć wniosków - mówi radny, Jerzy Chmara. - Każdy o wartości do 100 tysięcy złotych. Rezultat jest taki, że mieszkańcy wybierają spośród 30 propozycji. To nie jest najlepszy pomysł. Dlatego też klub radnych z ugrupowania „Szansa dla Szprotawy” chce, by w regulaminie budżetu zapisane zostały pewne ograniczenia.
Liczba zadań, na które można by oddawać głos, spadłaby z trzech do jednego. Każda miejscowość zgłaszałaby tylko po jednym projekcie o odpowiednio pomniejszonej wartości. Dzięki temu zakładane 300 tysięcy złotych na realizację wybranych inwestycji, dzieliłoby się na większą liczbę zadań.
- Skoro są uwagi, to należy ich wysłuchać - mówi burmistrz, Józef Rubacha. - Jednak uważam, że obecna forma budżetu nikogo nie krzywdzi. Podział środków w dużej mierze zależy od aktywności miejscowych liderów.