Budowniczy Lichenia ks. Makulski pedofilem: Dlaczego księża Marianie milczeli? "Mamy na względzie dobro ofiar" [ROZMOWA]
Budowniczy Lichenia, ksiądz kustosz Eugeniusz Makulski, okazał się pedofilem. O tej sprawie, z księdzem Piotrem Kieniewiczem, rzecznikiem Zgromadzenia Księży Marianów, rozmawia Łukasz Cieśla.
Kiedy i dlaczego ksiądz Eugeniusz Makulski, wobec którego padają oskarżenia o pedofilię, został odsunięty od posługi kapłańskiej w Licheniu?
Ksiądz Piotr Kieniewicz: Datą zdjęcia księdza Makulskiego z funkcji kustosza sanktuarium jest rok 2004, choć od duszpasterstwa odsunięty został później. Nie zostałem upoważniony do przekazywania powodów ani szczegółów decyzji moich przełożonych.
Czytaj więcej: Licheń: wstrząsającą relacja ofiary księdza-pedofila Eugeniusza Makulskiego
Rozumiem, że ksiądz Makulski, wskutek decyzji Watykanu, został ukarany. Jednak nie usłyszę od księdza, jakie były powody?
Dokładnie tak.
W filmie braci Sekielskich odczytano wstrząsający list dorosłego mężczyzny, obecnie księdza, który napisał, że przed laty był molestowany w Licheniu przez księdza Makulskiego. Zwróciłem uwagę, że Zgromadzenie Marianów nie kwestionuje treści tego listu, nie podważa zarzutów, które publicznie padły pod adresem księdza Makulskiego. Reasumując: nie jesteście zaskoczeni zarzutami o pedofilię wobec honorowego kustosza.
(chwila ciszy) Ograniczę się do sformułowania z naszego oświadczenia: wszystkie zgłoszenia wymagane przez prawo zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej, która podjęła decyzję wobec księdza Makulskiego. Władze zakonne zdecydowały wówczas odsunąć tego księdza od jakiejkolwiek działalności duszpasterskiej.
Sprawdź:Ksiądz-pedofil Eugeniusz Makulski właśnie wydał książkę. Z seksualnymi podtekstami
Temat pedofilii w polskim Kościele od wielu miesięcy jest poruszany w mediach. Dlaczego w tak ważnej sprawie opinia publiczna nie może poznać szczegółów decyzji ws. księdza Makulskiego?
Mnie jako rzecznikowi nie wolno wypowiadać prywatnych opinii. Mogę wypowiadać tylko co, do czego mam upoważnienie przełożonych. Nie mam ich zgody na mówienie o szczegółach.
Po 2004 roku, w tajemnicy przed opinią publiczną, ukaraliście księdza Makulskiego za pedofilię. Tymczasem przez kolejne lata obchodził huczne jubileusze kolejnych urodzin, podczas których odprawiał msze święte w Licheniu. Byli goście, kwiaty, gromkie „sto lat”. Nie było to, delikatnie mówiąc, niestosowne?
Niewątpliwie ksiądz Makulski był i nadal dla wielu jest osobą popularną. Jego wycofanie w 2004 roku i tak spowodowało wiele pytań, podobnie jak późniejsze odsunięcie go od działalności duszpasterskiej. My mamy przede wszystkim na względzie dobro ofiar. Uznaliśmy, że należało tak postępować, by ich dobro było chronione. Być może jednak w niektórych sytuacjach zawiedliśmy. Pan przytacza pewne niestosowności. Być może więc, gdy pojawiał się na jakiejś uroczystości, była to jakaś niestosowność, niekonsekwencja z naszej strony.
Ta sytuacja przywołuje mi na myśl historię z abp. Juliuszem Paetzem. Wiadomo, jakie zarzuty padły pod jego adresem, a mimo to później pojawiał się podczas publicznych uroczystości.
Te sytuacje z wielu powodów są nieporównywalne. Ksiądz Makulski został odsunięty od działalności duszpasterskiej, co w realiach Kościoła jest dotkliwą karą.
Ofiara księdza Makulskiego, której relację przedstawiono w filmie braci Sekielskich, stwierdza, że ksiądz nadal ma swój pomnik w Licheniu. Tymczasem wśród mieszkańców Lichenia padają głosy, że osoba klęcząca przed Janem Pawłem II to „przypadkowy ksiądz”. Co więc przedstawia pomnik?
Pomnik przedstawia klęczącego kapłana ofiarowującego makietę bazylikę Ojcu Świętemu. Pomnik powstał w 1999 roku i wedle planów oraz projektu przedstawiał jakiegoś kapłana, nie księdza Makulskiego. Natomiast później, z tego co wiem, pojawił się napis przy pomniku, że tym klęczącym kapłanem jest Eugeniusz Makulski. Może to dziwnie zabrzmi, ale pracując w Licheniu przez kilka lat, nigdy nie zwracałem uwagi na ten napis.
Jeśli przyjąć teorię, że przed Janem Pawłem II klęczy jakiś anonimowy ksiądz, a nie ksiądz Makulski, to dlaczego w nocy z poniedziałku na wtorek księża z Lichenia zasłonili cały pomnik?
Nie da się zaprzeczyć, że film pokazał pomnik w jednoznaczny sposób. Pojawiło się sporo pytań i emocji. Dlatego postanowiliśmy wyłączyć pomnik z przestrzeni wizualnej sanktuarium do czasu podjęcia decyzji o jego przyszłości. Czekamy na powrót z zagranicy naszego prowincjała. Potrzebny jest czas do namysłu. Możliwości są trzy: pomnik pozostanie, zostanie zdemontowany lub przekształcony poprzez na przykład usunięcie jakiegoś fragmentu.
Kościół nigdy nie poinformował wiernych o nagannych zachowaniach księdza Makulskiego, który w świadomości wielu osób pozostawał bohaterem, budowniczym Lichenia. Teraz opinia publiczna poznała prawdę dzięki filmowi braci Sekielskich. Nie byłoby lepiej, gdy wierni dowiedzieli się znacznie wcześniej, choćby z ambony?
Trudno mi wyrokować, co byłoby lepsze. Dla mnie, jako kapłana, ambona jest miejscem, gdzie głoszę Chrystusa i Ewangelię. Dzisiaj, (rozmawialiśmy w środę, 15 maja – dop. red.) podczas odprawianej mszy świętej naszła mnie taka myśl. Diabeł szuka grzechu, żeby potępić człowieka. Natomiast Chrystus szuka człowieka, aby grzech przebaczyć. W oczach Boga przebaczenie nigdy nie jest ani lekceważeniem grzechu ani pobłażliwością. Ale sprawiedliwość w oczach bożych nie polega na niszczeniu grzesznika. Pan Bóg przychodzi na świat, żeby grzesznika zbawić. Mam poczucie, że sprawiedliwość dzisiaj, dla wielu, nie ma takiej granicy, która uczyniłaby daną rzecz właśnie sprawiedliwą.
Ludzie różnie postrzegają Kościół i mają różne oczekiwania, choćby w kwestii rozliczania pedofilii.
Kościół jest wspólnotą wierzących, której głową jest Jezus Chrystus. I jest wspólnotą ludzi grzesznych odkupionych przez Chrystusa. Oczywiście można dążyć do tego, by każdego grzesznika potępić, spalić, zniszczyć, zawiesić kamień młyński i utopić. Ale czy ktokolwiek pozostałby wtedy na ziemi? Chyba że będziemy się licytować, od którego momentu topimy ludzi. Od karania przestępców jest prawo karne, które jednak różnie wyglądało w poszczególnych latach.
O sprawie pedofilskiej w odniesieniu do księdza Makulskiego nie informowaliście prokuratury.
Przepisy nakazujące nam informowanie prokuratury obowiązują od 2017 roku. Chcę też zauważyć, że przepisy kościelne są znacznie bardziej restrykcyjne, o czym wielu nie pamięta. W Kościele tak naprawdę nie ma przedawnienia tego typu czynów, a granicą ścigania jest wiek 18 lat, a nie 15 lat, jak stanowi prawo świeckie.
No dobrze, ale nic nie stało na przeszkodzie, by o działalności księdza Makulskiego zawiadomić prokuraturę.
Nie wiem, jak wtedy wyglądały przepisy. Nie zajmowałem się wówczas takimi sprawami.
Czy naszła was teraz refleksja, że jako zgromadzenie mogliście się lepiej zachować ws. księdza Makulskiego?
Taka spekulacja, jakkolwiek psychologicznie jakoś zrozumiała, nie ma sensu w ujęciu logicznym. Wyrokujemy, co można byłoby zrobić z punktu widzenia dzisiejszej świadomości, stanu prawnego, z punktu widzenia dzisiejszego poziomu komunikacji. W ostatnich 15 latach świat się zmienił diametralnie. Nie było czegoś takiego, jak media społecznościowe. To był totalnie inny świat. W moim przekonaniu przełożeni zakonni starali się zachować, tak jak należało. Starali się działać tak, by chronić skrzywdzonych i Kościół jako całość. Innymi słowy, by dochodzić sprawiedliwości, ale nie poranić dodatkowo ludzi.
Odbiór sporej części społeczeństwa jest jednak taki, że Kościół przez lata chronił pedofilów, przenosił ich na inne parafie, „chował” w domach zakonnych, nie eliminował ze stanu kapłańskiego. To słuszna ocena?
Myślę, że każde uogólnienie jest krzywdzące. Kościół, jako termin, ma wiele znaczeń, ma wewnętrzne podziały. Decyzje jednego biskupa czy przełożonego dotyczą jego wspólnoty, a są postrzegane jako stanowisko całego Kościoła. To niesprawiedliwe. Nie usprawiedliwiam poszczególnych przestępstw, ale o ilu przypadkach mówi pan Sekielski w stosunku do ogólnej liczby księży? Kiedy spada jeden samolot, wszyscy mówią o tej katastrofie. Nikt nie mówi o tysiącach samolotów, które latają. Oczywiście każdy grzech pedofilii, to sto grzechów za dużo. Nie ma też sposobu na naprawienie takiej krzywdy.