Brudna woda we wsi? Prezes: To niemożliwe
Kilku mieszkańców Czarnowa w powiecie krośnieńskim narzeka na jakość dostarczanej wody. Wodociągi sprawdziły rury i mówią, że... nie ma tego problemu.
Rozmawiamy z jednym z mieszkanek, która przyznaje, że ma problem z wodą. - Nie przez cały czas. Brudna woda pojawia się np. raz w tygodniu. To dla mnie zupełnie niewytłumaczalne - mówi Anna Buat.
Mieszkańcy zgłosili problem radnemu ze swojego terenu. Ten poruszył go podczas spotkania w urzędzie miejskim. - Woda, która dociera ze wspólnej stacji z Wężysk do Czarnowa jest straszna. Ludzie mi przynosili w słoikach. Ona jest brązowa. Proszę, aby zajęły się tym odpowiednie służby - zgłaszał radny Mariusz Grycan. Podkreśla, że chodzi o kilka domów. - Tych bliżej położonych wsi Wężyska - zaznacza.
W urzędzie byli mocno zaskoczeni całą sprawą. - Zareagowaliśmy natychmiast i skonsultowaliśmy się z Krośnieńskim Przedsiębiorstwem Wodno-Kanalizacyjnym, które odpowiada za sieć. Jak się okazuje, w ciągu ostatniego roku wniosek radnego Grycana to było jedyne zgłoszenie, dotyczące jakości wody - podkreśla wiceburmistrz Grzegorz Garczyński. - Woda do całej wsi płynie jedną rurą, więc gdyby było w niej coś nie tak, to wszyscy mieszkańcy mieliby brudną. Jeszcze dziwniejsze jest to, że jej jakość zmienia się co jakiś czas.
Problem z wodą mają mieszkańcy kilku domów w Czarnowie, położonych najbliżej sąsiedniej wsi Wężyska
Dopytujemy o sytuację w Czarnowie prezesa Krośnieńskiego Przedsiębiorstwa Wo-dno-Kanalizacyjnego Aleksandra Kozłowskiego. - Nie ma takiej możliwości, aby woda była brudna. Po zgłoszeniu sprawdziliśmy główny kolektor. Mamy wyniki badań, które nie potwierdzają historii mieszkańców - zaznacza. - Poza tym do tej pory nikt się nie skarżył. Dlatego jeśli gdzieś dzieje się podobna sytuacja, to prosimy o sygnał i natychmiast zareagujemy - podkreśla Kozłowski.
Prezes mówi również, że ma za mało informacji, żeby sprawdzić dokładnie, gdzie jest problem. - Na pewno nie na głównej nitce. Woda jest tam naprawdę dobrej jakości. Być może, któryś z mieszkańców ma uszkodzone bądź nieszczelne przyłącze. Wtedy trzeba to naprawić. Należy jednak podkreślić, że nasze przedsiębiorstwo odpowiada za stan głównego kolektora, natomiast za przyłącze odpowiedzialny jest właściciel i to on poniesie koszty ewentualnego remontu - wyjaśnia Kozłowski. Dodaje jednak, że zgłoszenie było nieprecyzyjne. - Nie sposób określić, czy na pewno chodzi o przyłącze. Prosimy o dokładne zgłoszenie, bo na razie wygląda to na wywoływanie burzy w szklance wody - stwierdza prezes krośnieńskiego przedsiębiorstwa.
Mariusz Grycan powiedział, że przekaże wodociągom dokładne namiary. - Na pewno to sprawdzimy - zapewnia prezes Aleksander Kozłowski.