Brok. Komornik bardzo się spieszy
Wystarczyło jedno pismo, a wszczęta została procedura ściągania nienależnych pieniędzy
Mieszkaniec Broku nie może uwierzyć w to, co się stało.
- Po raz pierwszy w życiu komornik chce mi zabrać część emerytury i to zupełnie niesłusznie - mówi oburzony Andrzej Sikorski. - Nie ma do tego żadnych podstaw!
Szanuje wyrok, choć nie zgadza się z nim
Od trzech lat w ostrowskim sądzie toczy się rozprawa dotycząca prawa własności do nieruchomości po zmarłej mamie Andrzeja Sikorskiego z Broku. To przykra sprawa, rodzinna, która wywołuje różne uboczne emocje.
14 listopada 2016 roku Sąd Rejonowy w Ostrowi Mazowieckiej skazał Andrzeja Sikorskiego na 500 zł grzywny za znieważenie bratanicy. To była sprawa z oskarżenia prywatnego. Sikorski odwołał się od wyroku, ale Sąd Okręgowy w Ostrołęce 27 kwietnia tego roku utrzymał go w mocy.
- Mąż nie zgadza się z tym wyrokiem, bo oparty jest o zeznania jednego niewiarygodnego świadka, ale szanuje go i dlatego postanowił niezwłocznie uregulować wszystkie należności - mówi Grażyna Sikorska.
Andrzej Sikorski wielokrotnie dopytywał się w sądzie w Ostrowi, czy wpłynął już wyrok z Ostrołęki. Kiedy tylko ostrołęcki wyrok uprawomocnił się, Andrzej Sikorski pojechał raz jeszcze do sądu w Ostrowi i dokładnie dopytał, jakie kwoty i komu ma zapłacić. Na wskazane przez sąd konto wpłacił niezwłocznie zasądzoną grzywnę, dowiedział się też, ile musi przekazać bratanicy. W sumie jest to 1668 zł - 1164 zł zwrotu kosztów procesu, jakie zasądził sąd w Ostrowi oraz 504 zł zwrotu kosztów zastępstwa adwokackiego zasądzone przez sąd w Ostrołęce.
Tymczasem w maju bratanica przysłała stryjowi pismo wzywające do zapłaty kwoty 2168 zł, czyli o 500 zł wyższej i dała mu na to trzy dni od daty otrzymania pisma.
- Nie wiem, skąd wzięła tę kwotę - mówi Andrzej Sikorski. - Jeszcze raz upewniłem się w sądzie, ile mam zapłacić. Chodzi na pewno o 1668 zł, które 22 maja wpłaciłem przekazem pocztowym na wskazany w piśmie adres bratanicy.
Czytał z niedowierzaniem
Sikorski uznał całą tę przykrą sprawą za zakończoną, ale kilka tygodni później wybiło go z tego przeświadczenia pismo, jakie w połowie lipca otrzymał z Zakładu Emerytalno-Rentowego MSW - odpis pisma wysłanego do Mariusza Chojnickiego, komornika sądowego przy Sądzie Rejonowym w Ostrowi Mazowieckiej.
- Z niedowierzaniem czytałem to pismo, bo nie miałem pojęcia, o co chodzi - mówi Sikorski.
Wynikało z niego, że jego zadłużenie wynosi 961 zł 80 gr i będzie uregulowane w dwóch ratach: 847 zł 14 gr potrącą z jego emerytury w sierpniu, a 114 zł 66 gr we wrześniu.
- Pojechaliśmy z mężem do wskazanego w piśmie komornika - wspomina Grażyna Sikorska. - Nie było go, więc nic się nie dowiedzieliśmy. Dopiero później udało nam się porozmawiać z pracującą w jego biurze panią asesor. Powiedziała, że powinniśmy otrzymać zawiadomienie od komornika, które wszystko wyjaśnia, a które zostało przez komornika sporządzone 30 czerwca. My jednak go nie otrzymaliśmy, choć nie bardzo nam w to wierzono.
Sikorscy skontaktowali się z pocztą w Broku, ale tam zapewniono ich, że takie pismo na pewno nie dotarło, bo gdyby je mieli, to niezwłocznie by je dostarczyli. Znów skontaktowali się z biurem komornika i po kolejnej rozmowie okazało się, że groźnie brzmiące „Zawiadomienie o wszczęciu egzekucji” zostało wysłane do Andrzeja Sikorskiego, ale do… Ostrowi Mazowieckiej, a nie do Broku. Taki zły adres (właściwa ulica, niewłaściwa miejscowość) wpisała pracownica biura w nagłówku zawiadomienia, które podpisał komornik i zgodnie z wypisanym błędnym adresem poczta próbowała doręczyć je w Ostrowi Mazowieckiej. Nie udało się, choć ulica o takiej samej nazwie jest także w Ostrowi.
Został poddany egzekucji
W biurze komornika pokazano Sikorskim to wadliwe „zawiadomienie”, a później także wręczono. Mają je więc, choć wciąż widnieje tam ostrowski adres i nie wiadomo, czy w związku z tym jest ono ważne, czy nie.
Z „zawiadomienia” dowiedzieli się tego, co ich najbardziej od wielu dni intrygowało, że komornik zaczął działać na wniosek wierzyciela, czyli Katarzyny S. - bratanicy pana Andrzeja. Otóż wysłała ona do komornika w Ostrowi Mazowieckiej pismo, w którym zażądała od stryja kwoty 500 zł. Komornik działa szybko, więc napisano w jego biurze „Zawiadomienie o wszczęciu egzekucji” kwoty 500 zł powiększonej o opłatę egzekucyjną - 353 zł 69 gr, podatek VAT - 81 zł 35 gr oraz wydatki gotówkowe - 26 zł 76 gr. Komornik poinformował jednak, że „do powyższych kwot dojdą dalsze koszty egzekucyjne, wysokość których zostanie ustalona w miarę dokonywanych czynności”.
Podał też numer konta, na które należy wpłacić tę kwotę „w celu uniknięcia dalszych kosztów”. Mimo to, tego samego dnia, komornik wysłał do Zakładu Emerytalno-Rentowego MSW „Wezwanie do dokonywania potrąceń z renty lub emerytury” Andrzeja Sikorskiego z Ostrowi Mazowieckiej (!), a zakład zrobił to, co mu kazał komornik - mimo niewłaściwego adresu ich klienta - i dlatego pan Andrzej dowiedział się o całej sprawie.
- Dziwię się, że komornik działa tak szybko i w ogóle nie interesuje go, czy wniosek jest zasadny - mówi Andrzej Sikorski. - A wystarczyło tylko zwrócić się do mnie i wtedy pokazałbym dowód wpłaty wszystkich zasądzonych kwot. Ja nie jestem nic winny swojej bratanicy. Nie wiem, skąd wzięła się na tym jej wniosku kwota 500 zł.
To na pewno różnica między kwotą 2168 zł, którą bratanica podała w piśmie wzywającym stryja w maju do zapłaty, a 1668 zł, które pan Andrzej wpłacił (zgodnie z tym, co zasądził sąd w obu instancjach). Prawdopodobnie bratanica jest przekonana, że należy jej się także grzywna w wysokości 500 zł, którą pan Andrzej wpłacił w sposób wskazany przez sąd.
- Ale grzywna należy się Skarbowi Państwa - mówi Andrzej Sikorski.
Nic złego nie zrobiłem
Panu Andrzejowi wydawało się, że po tych wszystkich nieprawdopodobnych zdarzeniach i po wyjaśnieniu całej sprawy, komornik po prostu wycofa tę sprawę z obiegu, a być może nawet przeprosi Andrzeja Sikorskiego.
- Niestety, egzekucja nie zostanie wstrzymana, wskazana przez komornika kwota będzie potrącona z mojej emerytury, a komornik będzie powoli sprawę wyjaśniał - mówi Andrzej Sikorski. - Tak mi powiedziano w biurze komornika. Nie wiadomo jednak, jak długo to potrwa, przed czym zresztą przestrzegała mnie pani asesor z biura komornika. Oparła tę opinię o doświadczenie, jakie mają w tego typu sprawach. Czyli zabiorą mi pieniądze z emerytury, a zwrócą mi nie wiadomo kiedy. Komornik jest przedstawicielem wymiaru sprawiedliwości, więc mam prawo oczekiwać od niego innego postępowania. Ja naprawdę nic złego nie zrobiłem.
Wszystko zgodne z przepisami
O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do rzecznika Rady Izby Komorniczej w Białymstoku. Dwa dni przed otrzymaniem odpowiedzi, 31 lipca, skontaktowała się z nami Grażyna Sikorska i przekazała, że mąż otrzymał właśnie informację od komornika, że uchylił zajęcie jego emerytury.
Z nadesłanej do redakcji 2 sierpnia odpowiedzi Sebastiana Dunaja, rzecznika Rady Izby Komorniczej wynika jednak, że „postępowanie egzekucyjne (...) było prowadzone w sposób prawidłowy i zgodny z obowiązującymi przepisami”.
Rzecznik wyjaśnia, że „komornik nie może, zwłaszcza przed wszczęciem postępowania egzekucyjnego, weryfikować, czy obowiązek nałożony przez dłużnika w złożonym przez wierzyciela tytule wykonawczym jest nadal wymagalny i czy jest on zasadny”.
Zdaniem rzecznika, nie ma też znaczenia, że zawiadomienie o egzekucji komornik wysłał na zły adres, bo „dane osobowe zostały dodatkowo dookreślone przez wskazanie numeru PESEL”.
Jak pisze rzecznik, 18 lipca dłużnik okazał w biurze komornika dowód zapłaty egzekwowanego roszczenia i komornik wstrzymał się z egzekucją, ale zrobił to dopiero, gdy po wysłaniu pisma wierzycielce, 27 lipca pocztą elektroniczną wniosła ona o umorzenie postępowania egzekucyjnego „przyznając, że wystąpiła na drogę egzekucji na skutek błędu w obliczeniach”. Jak wyjaśnia rzecznik, po otrzymaniu tej informacji komornik uchylił zajęcie emerytury, a „postępowanie egzekucyjne zostanie umorzone po uzyskaniu wniosku o umorzenie złożonego przez wierzycielkę w formie papierowej”.
Krótko można podsumować te wyjaśnienia tak, że komornik postępował bardzo szybko, ale zgodnie z przepisami, bo w procedurze komorniczej liczy się przede wszystkim interes wierzyciela. Może on składać różne wnioski, także wskutek własnych „błędów w obliczeniach”, a komornik - zgodnie z przepisami - będzie zawsze wszczynał postępowanie egzekucyjne, bo tak stanowią przepisy.