Brakuje lekarzy, którzy stwierdzają zgony - Bydgoszcz czeka na zmiany w prawie
Wciąż nie ma przepisów, które pozwoliłyby na powołanie lekarza stwierdzającego zgon. Dlatego m.in. straż miejska podrzuca martwych bezdomnych policji, a ta… pogotowiu.
- W praktyce boksujemy się z pogotowiem - opowiada bydgoski policjant. - Czasami patrol wezwany do zdarzenia, czeka i pilnuje zwłok, żeby przyjechał lekarz z przychodni i stwierdził zgon. Czasami w okolicy jest jakiś biegły, którego uda się akurat wezwać. Bywa, że oficer dyżurny wykonuje dziesiątki telefonów, traci czas, a patrol w tym momencie jest wyłączony z działania, bo czeka… Policjant nie jest lekarzem, nie do niego należy stwierdzenie śmierci i wystawienie zaświadczenia o zgonie.
Ustawa z... 1959 roku!
„Mimo że śmierć zdarza się codziennie, wciąż nie mamy precyzyjnych przepisów i procedur dotyczących stwierdzania zgonu oraz pieczy nad zwłokami. W wielu państwach działa taka instytucja - koronera, który łączy potrzebną w takich przypadkach wiedzę prawniczą i medyczną” - napisał Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, w wystąpieniu do ministerstwa zdrowia.
W tej chwili stwierdzenie śmierci i wydanie tzw. „karty zgonu” reguluje ustawa ze… stycznia 1959 roku. Nikt jej nie aktualizował od tego czasu.
Zaprzaszamy do lektury dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień