Borys Piotr Budka: nasze argumenty i zastrzeżenia potwierdził prezydent Andrzej Duda
Borys Piotr Budka. Prawnik, ekonomista, samorządowiec i polityk, poseł na Sejm. W 2015 r. był ministrem sprawiedliwości. Od ubiegłego roku wiceprzewodniczący PO.
Jest pan osobą bardziej widoczną, rozpoznawalną i bardziej wyrazistą, niż przewodniczący Grzegorz Schetyna. Może jednak czas na zmianę lidera?
Cieszą mnie, jako młodego polityka, tego rodzaju komplementy, z którymi się spotykam, ale na wszystko przychodzi czas. Ważniejsze, aby ten potencjał budować, jako drużyna, a nie zajmować się sprawami osobistymi. Gdy przyjdzie taki czas, będę na to gotowy.
Pojawiła się informacja, że grożono panu śmiercią.
Przykre zdarzenie w biurze w Opolu. Przyszła osoba, być może niezrównoważona, która w sposób słowny, absolutnie bez rękoczynów, wykrzykiwała słowa, że jeśli pojawię się w Opolu, to mnie zabije i wytnie całą Platformę Obywatelską. Zostałą ujęta przez policję. Z tego co wiem, nie miała ze sobą żadnych niebezpiecznych narzędzi.
Wnioskował pan o jej ściganie?
Nie, bo jestem przekonany, że ta osoba jest bardziej ofiarą języka nienawiści polityków, który płynie z Warszawy, a niżeli osobą, która chciała cokolwiek złego zrobić. Oczywiście trzeba piętnować język nienawiści, a my, politycy musimy dawać przykład. Debaty merytorycznej nie należy zastępować pogardą. Apogeum tego widzieliśmy w krótkim, siedemnasto-sekundowym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego. Mam nadzieje, że on odetnie się od tego typu zachowań, które niestety, ale mogą pojawiać się gdzieś tam w powiatach, gminach.
Mowa nienawiści w mniejszym lub większym stopniu pojawia się w wypowiedziach praktycznie w ustach przedstawicieli wszystkich partii i formacji politycznych i chyba częściej u opozycji.
Niestety to jest tak, że akcja rodzi reakcję. Nikt nie jest bez winy. Po obu stronach sporu są osoby, które bardzo się radykalizują. A dojrzali politycy, a więc my wszyscy powinniśmy studzić te emocje. Powinniśmy pokazywać, że mimo dzielących nas różnic potrafimy rozmawiać. Tego na dziś w polskiej polityce brakuje. Jeśli nawet w parlamencie ustawy przyjmowane są w trybie ekspresowym w ciągu jednego dnia, to pytam, gdzie ma być ta dyskusja? Gdzie ma być to miejsce do dyskusji i rozmów? Zwłaszcza, że parlament, nazwa pochodzi właśnie od „mówienia”, jest miejscem od rozmawiania i tu powinniśmy przenosić dyskusje, a nie na ulice.
Nigdy z moich ust nie padnie żadne słowo, które deprecjonowałoby urząd prezydenta
W tym momencie przypomina mi się wasze, opozycji, blokowanie mównicy sejmowej. I opinie PO sprzed lat na temat takiego działania, gdy blokowała mównicę formacja śp. Andrzeja Leppera.
Blokowanie mównicy jest ostatecznością. Przypomnę, z jakiego powody zablokowaliśmy mównicę w zimie...
To jest usprawiedliwienie takich działań?
Jest. Jak pan pamięta, wyrzucono z sejmu media. Chciano nie dopuścić, by Polacy mieli bezpośredni dostęp do tego, co tam się dzieje. Wyrzucono dziennikarzy z korytarzy sejmowych. Dziennikarze nie mogli być na galerii. Mieli być w malutkiej kanciapie obok budynku zdani na łaskę polityków, którzy przyjdą tam się wypowiedzieć. Udało nam się w grudniu uzyskać bardzo dużą rzecz i dziennikarze wrócili do Sejmu.
Pan nie dzieli dziennikarzy na tych z lepszych i gorszych mediów, jak to się zdarza pańskim kolegom?
Nie dzielę dziennikarzy, natomiast są osoby, które niestety ale nie będę tym zaszczytnym mianem określał. Nie każdy kto ma mikrofon i kamerę jest dziennikarzem. Nie każdy, kto jest w parlamencie, jest mężem stanu.
Zmieńmy temat. Nowe rozwiązania dotyczące sądownictwa. PiS wprowadzając je powoływał się na sprawdzone, podobne rozwiązania, np. w Niemczech.
Polska ma swoją konstytucję. Jeśli ktoś udaje, że możemy przyjąć rozwiązania niemieckie, w dodatku fałszując prawdziwy przekaz, to okłamuje Polaków. To jest niewątpliwa manipulacja. Otóż z całą mocą należy podkreślić, że polska konstytucja mówi tak: To Prezydent RP mianuje sędziów, powołuje sędziów na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, która w większości składa się z sędziów nie wybieranych przez polityków. Nasze argumenty i zastrzeżenia potwierdził prezydent Andrzej Duda. Bo to on wetując ustawy wyraźnie wskazał: Minister Zbigniew Ziobro chciał dla siebie przejąć prerogatywy, które są nieznane polskiej konstytucji. I dlatego zawetował ustawę. To jest tak, jak gdyby ktoś w tej chwili powiedział, że w Stanach Zjednoczonych to prezydent powołuje sędziów Sądu Najwyższego w sposób dowolny i mają oni dożywotnią kadencję i zróbmy to w Polsce. Tylko, że w Polsce mamy polską konstytucję. I dlatego nie można w ten sposób manipulować.
A propos prezydenta dziś chwalonego za zawetowanie dwóch ustaw. Wszak to lider pana partii podczas wiecu wskazując pałac prezydencki mówił z pogardą o Prezydencie RP: Ten pan w tym domku. To jak to jest, pierwsza osoba w państwie jest dobra, gdy działa po myśli opozycji i godna pogardy, gdy robi coś niezgodnego z jej oczekiwaniami?
Prezydent nie jest prezydentem moich marzeń. Wielokrotnie złamał konstytucję, ale zawsze będę wyrażał się o nim z szacunkiem należnym urzędowi, który sprawuje. Nigdy nie zdarzyło mi się określić inaczej prezydenta Andrzeja Dudę jak tylko słowami prezydent. Zawetował dwie ustawy, ale podpisał jedną, bardzo złą. Absolutnie nie będę przez jeden fakt zmieniał zdania o jego prezydenturze, którą oceniam negatywnie. Ale szacunek dla głowy państwa powinien być i nigdy z moich ust nie padnie żadne słowo, które deprecjonowałoby ten urząd.
Dlaczego podpisana przez prezydenta ustawa o sądach powszechnych jest pana zdaniem zła?
Najlepiej wskazywał to prof. Adam Strzebosz mówiąc, że w PRL-u największe polityczne naciski na sędziów wydających wyroki były poprzez prezesów sądów uzależnionych od ministra sprawiedliwości. I teraz, co się dzieje. Otóż minister sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym, czyli podlega mu prokuratura, będzie mógł w dowolny sposób powoływać i odwoływać wszystkich prezesów i wiceprezesów sądów w Polsce. Ci prezesi mają bardzo dużą władzę nad sędziami. Mogą ich przenosić z wydziału do wydziału. Jeżeli niepokorny sędzia nie będzie chciał ulec naciskom politycznym, to zamiast orzekać w procesie karnym, może trafić do ksiąg wieczystych, albo do wydziału rodzinnego tylko po to, by odsunąć go od jakiejś sprawy. To jest bardzo duże niebezpieczeństwo i żałuję, że prezydent dostrzegając niebezpieczeństwo i niekonstytucyjność rozwiązań w przypadku KRS-u i SN, nie dostrzegł tego samego w ustawie o ustroju sądów powszechnych i ją podpisał.
Czy po decyzji prezydenta, chwalonego przez opozycję, manifestacje nadal będą organizowane?
Jeżeli poprzez tą złą ustawę minister Zbigniew Ziobro będzie próbował upolitycznić polskie sądy, to będziemy w każdym miejscu w Polsce, gdzie taka próba nastąpi. Będziemy również pilnie patrzeć na to, czy rząd zdecyduje się dokonać zamachu na media, bo takie zapowiedzi np. z ust posłanki Pawłowicz padły. Czy będzie chciał dokonać tzw. dekoncentracji mediów czyli innymi słowy - nacjonalizacji mediów prywatnych, regionalnych i lokalnych. Czy dokona skoku na finansowanie organizacji poza- rządowych. W przypadku każdej złej zmiany będziemy protestować. Będziemy robić to w Sejmie, bo tam powinno być na to miejsce. A jeśli ktoś złamie reguły parlamentarne, to będziemy prosić obywateli, by wyrazili swoje zdanie w pokojowych demonstracjach.