Bój o prezydenta, MSZ czy Nowy Jork?
Prof. Krzysztof Szczerski, szef prezydenckiej kancelarii, przyjaciel Andrzeja Dudy, stara się, by jego pryncypał miał realny wpływ na politykę krajową i zagraniczną. Na razie bez efektu. Minister Szczerski sam ma wielkie aspiracje i plany. Jest jednym z architektów polityki zagranicznej PiS, z takimi hasłami jak powstawanie Polski z kolan, Trójmorze czy Europa Karpat
Zdolny i ambitny. Inteligencja pokazuje mu granice, których nie powinien przekroczyć w świecie polityki; dla dobra własnej kariery. Ambicje natomiast napędzają go do działania, zwłaszcza gdy widzi, że jego pryncypał, czyli prezydent Andrzej Duda, we własnym obozie politycznym jest traktowany jako człowiek, który ma wykonać powierzoną mu robotę. I tyle. Profesor doskonale zdaje sobie sprawę, że w trzech dziedzinach, w których jego szef powinien mieć przynajmniej co nieco do powiedzenia (polityce zagranicznej i obronnej oraz staniu na straży konstytucji), w zasadzie jest bezsilny. Prezydentowi pozostaje robienie nie tyle dobrej, co kwaśnej miny do złej gry.
Prof. Szczerski nie chce się pogodzić z takim stanem rzeczy. Jest przecież szefem prezydenckiej kancelarii, choć dopiero od niecałego kwartału. To nie byle jaki urząd. - Z uwagi na rangę prezydenta w naszym systemie władzy szef Kancelarii Prezydenta RP powinien być konstytucyjnym ministrem, odpowiedzialnym przed Trybunałem Stanu, równoważnym wicepremierowi - twierdzi prof. Tomasz Gąsowski, historyk z UJ, współtwórca Ośrodka Myśli Politycznej i Klubu Jagiellońskiego, a więc związany z instytucjami, które w sporej mierze ukształtowały Szczerskiego.
Być może w sedno, gdy idzie o oddanie obecnego położenia ministra Szczerskiego, trafiają następujące słowa prof. Gąsowskiego: -Nie wykluczam, że ma dość bycia kimś, kto chodzi za kimś albo przed kimś, lecz nie pracuje na budowę własnej pozycji. Zapewne sam chciałby kreować wydarzenia na scenie politycznej, a na fotelu szefa prezydenckiej kancelarii powinien móc sporo, a dziś może mało. Historyk zwraca uwagę, że Krzysztof Szczerski jest jednym z najlepiej przygotowanych polityków swojego pokolenia zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej.
O przygotowaniu teoretycznym prof. Szczerskiego pytani przez nas ludzie „pieją z zachwytu”, nawet ci, którzy mają diametralnie różne od niego poglądy. - Świetny znawca problematyki międzynarodowej, doskonały wykładowca. Katedry nigdy nie zamieniał w miejsce służące do propagowania własnych poglądów politycznych - mówi jego przełożony, prof. Marek Bankowicz, kierujący Katedrą Współczesnych Systemów Politycznych w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, w której zatrudniony jest szef prezydenckiej kancelarii. - Znakomity wykładowca, lubiany przez studentów, bystry chłopak - chwali Szczerskiego prof. Michał Chorośnicki, szef Katedry Strategii Stosunków Międzynarodowych UJ. Prof. Zbigniew Czachór z UAM w Poznaniu twierdzi, że Szczerski to jeden z najwybitniejszych polskich europeistów. Potwierdza to prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z PAN, która wspólnie ze Szczerskim pracowała w nowosądeckiej Wyższej Szkole Biznesu: - O UE wie bardzo dużo, dlatego przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 r. jeździłam z nim i popierałam go. Ale dodaje: - Gdyby w praktyce, jako polityk, wykazał się choćby małą częścią swojej teoretycznej wiedzy, byłoby świetnie. Szkoda, że tak nie jest.
Również sam Szczerski nie krył uznania dla samego siebie. Na swojej stronie internetowej napisał: „Krzysztof Szczerski to polityk i naukowiec o uznanym autorytecie”. Uznania dla jego wiedzy nie kryją również polityczni oponenci: Marek Krząkała i Tomasz Lenz, posłowie PO, którzy w poprzedniej kadencji Sejmu pracowali z nim w Komisji Spraw Międzynarodowych i Komisji ds. UE. Obaj przyznają, że lubili z nim dyskutować. Obaj też zgodni są w tym, że Szczerski prywatnie, a Szczerski jako polityk, zwłaszcza na forum publicznym, np. w Sejmie, to dwaj różni ludzie. Potwierdza to profesor politologii, emerytowany profesor UJ, wykładający dziś w Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego: - Gdy się z obecnym prezydenckim ministrem prywatnie rozmawiało, miało się wrażenie dyskusji z człowiekiem otwartym, demokratą i Europejczykiem w każdym calu. Kiedy zaś widzę go na trybunie sejmowej czy słucham jego wystąpień jako prezydenckiego ministra, to przypomina mi się nowela Roberta Louisa Stevensona „Doktor Jekyll i pan Hyde”.
Szczerski przyznaje, że w Sejmie czasami nie przebierał w słowach. Salę poselską traktuje bowiem jak scenę, na której liczy się głównie retoryka. - Chcę działać na wyobraźnię publiczności - mówił nam kilka lat temu.
Zapowiadał się na prawnika
Krzysztof Szczerski chodził do VIII Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, które cieszyło się niezłą opinią. - Był spokojny, sympatyczny, koleżeński. Lubił przede wszystkim towarzystwo dziewczyn - wspomina go koleżanka, która była przyjaciółką dziewczyny obecnego ministra w czasach licealnych. -Był najlepszym uczniem w klasie. Mocno przy tym rywalizował o to miano z Marcinem Spyrą, dziś wykładowcą w Katedrze Prawa Gospodarczego UJ. Obaj lubili historię. Myślałam jednak, że to Krzysiek, a nie Marcin pójdzie na prawo.
Szczerski za Waszczykowskiego?
Głośniej o ministrze Szczerskim zrobiło się niedawno, gdy wszedł w spór z szefem resortu spraw zagranicznych Witoldem Waszczykowskim. Ten publicznie mocno narzekał, że prezydent Duda blokuje nominacje ambasadorskie prawie 10 osobom. Szef MSZ powiedział, że oczekuje od głowy państwa wyjaśnień. Szybko jednak minister Szczerski ostro go zganił: „Wypowiedź ministra Waszczy-kowskiego była szkodliwa i gorsząca”. I dodał: „Sugeruję panu ministrowi podjęcie działań na rzecz odbudowy dobrej relacji z głową polskiego państwa. Tak gorliwych jak gorliwie podpisuje się pod sukcesami pana prezydenta, kiedy one następują, jeśli chodzi o Radę Bezpieczeństwa, przyjazd prezydenta Donalda Trumpa do Warszawy czy o szczyt NATO”. Być może głównie pod adresem szefa MSZ minister Szczerski powiedział: „Gdy zawoziłem zaproszenie do Białego Domu, spotkałem się z ironicznymi uwagami. Dziś widać, że ten pomysł przyniósł skutek”.
Waszczykowski niedwuznacznie dał do zrozumienia, że wini Szczerskiego za blokowanie nominacji ambasadorskich. I trzeba przyznać, że obecne starcie wygrał. Prezydent błyskawicznie podpisał ambasadorskie dokumenty.
To, że między Szczerskim a Waszczy-kowskim iskrzy, nie ulega wątpliwości. Prof. Bankowicz przypuszcza, że prezydenckiego ministra drażnią pewne zachowania szefa MSZ, zwłaszcza brak powściągliwości w słowach. Ale Marek Krząkała, poseł PO, przypomina: - Krzysztof Szczerski jako poseł i prezydencki minister w swoich wypowiedział ekspresją nie ustępował i nie ustępuje ministrowi Waszczykowskiemu. Tomasz Lenz podziela ten pogląd: - W zapalczywości na forum publicznym Szczerski i Waszczykowski to godni siebie rywale. I ma rację. Gdy obecny szef prezydenckiej kancelarii był posłem, to np. europosłankę Danutę Huebner nazwał „starą komuszką”. Do Grzegorza Schetyny powiedział : „Jest pan jak ostatnia ze źle wybranych liczb na kuponie lotto”. - Ale i tak wolałbym na fotelu szefa MSZ Szczerskiego - mówi posel Lenz.
Prof. Gąsowski uważa, że szef prezydenckiej kancelarii może chcieć zająć miejsce Waszczykowskiego. Sugeruje, że minister Szczerski ma dość szamotania się przy prezydencie. Dostrzega przecież, jak wąski margines swobody działania dają głowie państwa liderzy PiS. Ponadto, po dwóch latach prezydentury Andrzejowi Dudzie nie udało się zbudować własnego zaplecza politycznego, co obciąża też w pewnej części konto Szczerskiego jako prezydenckiego ministra. - Na korzyść „naszego człowieka” działa zaś to, że nie ma gorszych kwalifikacji na ministra spraw zagranicznych niż obecny szef tego resortu. Zna Europę i USA. Na salonach dyplomatycznych poruszałby się dużo zgrabniej niż minister Waszczykowski, co nie jest trudne - dodaje prof. Gąsowski. Nie wyklucza przy tym apetytu ministra na posadę ambasadora RP przy ONZ w Nowym Jorku, zwłaszcza że od 2018 r. Polska przez dwa lata będzie zasiadała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, do czego w dużej mierze przyczynił się Szczerski.
Jego koledzy z Instytutu Politologii UJ twierdzą, że miał propozycję zostania szefem dyplomacji. - I pewnie by nim został, gdyby chciał, ale w 2015 r. wybrał prezydencką kancelarię - mówi prof. Bankowicz. Prof. Chorośnicki przekonuje, że dwa lata temu prof. Szczerski był mocno zmotywowany do pracy u boku prezydenta Dudy. - Czy dziś chciałby stanąć na czele MSZ? Tego nie wykluczam. Stawiałbym jednak na to, że jako szef kancelarii prezydenckiej postanowił wzmocnić swojego nie tylko przełożonego, lecz też, a może przede wszystkim, przyjaciela. Pamiętam o tym, iż bez zgody Jarosława Kaczyńskiego w PiS nic ważnego się nie dzieje i nic się nie stanie, a dotyczy to i przyszłej kariery politycznej Krzysztofa Szczerskiego. Zaznaczmy, że Andrzej Duda nazwał Krzysztofa Szczerskiego swoim przyjacielem.
Szef prezydenckiej kancelarii nie jest typem przywódcy. Oratorskie talenty ma liche, nie potrafi zabiegać o głosy wyborców. W wyborach do PE w 2009 r. Zebrał 1625 głosów, a Zbigniew Ziobro -336 tys. Jednak bez większej przesady można stwierdzić, że odwrotna proporcja zachodziła między nimi pod względem przygotowania do pracy w Brukseli. Praca habilitacyjna Szczerskiego „Dynamika systemu europejskiego” została w 2011 r. nagrodzona prestiżową nagrodą premiera... Donalda Tuska (w wysokości prawie 40 tys. zł).
Prezydenckie uprawnienia w prowadzeniu polityki zagranicznej są stosunkowo niewielkie. Od osobowości głowy państwa zależy, czy potrafi je poszerzyć, czy nie. Z pewnością minister Szczerski chciałby, by prezydent na arenie dyplomatycznej i nie tylko, bo też krajowej, miał sporo do powiedzenia. Jest przecież autorem słów pod adresem polityków: „Prezydent weźmie wam wszystkie zabawki. Wy pójdziecie do domu, a prezydent będzie rządził Polską!”. Z pewnością te zdania nie umknęły prezesowi Kaczyńskiemu.
Od 2007 r., Szczerski jest jednym z głównych architektów polityki międzynarodowej PiS i jej różnych koncepcji, np. Europy Karpat, Trójmorza, orędownikiem wstawania Polski z kolan. Opozycja kpi sobie z nich, a tym samym z ministra Szczerskiego. - Polityka wstawania z kolan sprawiła, że jesteśmy dziś osamotnieni, nie mamy ani jednego wiarygodnego sojusznika. Skłóceni jesteśmy za to z Niemcami, Francją, Włochami, Rosją -mówi poseł Krząkała. Minister Szczerski twierdzi, że to niesprawiedliwe oceny. Przekonuje, że Polska stara się budować spójność nie tylko na linii wschód-zachód, ale też od Bałtyku po Adriatyk i Morze Czarne. Jest zwolennikiem tego, by UE była gospodarczym gigantem i politycznym karłem. Zdaje sobie sprawę, że przy obecnym układzie sił we własnym obozie, jest, mimo ambicji i kreatywności, skazany na odgrywanie podrzędnej roli. Pole manewru ma niewielkie. Może los się do niego uśmiechnie?
Krzysztof Maria Szczerski ma 44 lata. Jego ojciec zajmował się olejami silnikowymi w AGH. Dziadek wykładał na uniwersytecie we Lwowie i był wicedyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej. Brat - Andrzej - jest cenionym historykiem sztuki, wicedyrektorem ds. naukowych w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Prof. Szczerski skończył politologię na UJ. Dwukrotnie był wicedyrektorem Instytutu Politologii. Autor wielu prac, głównie poświęconych tematyce unijnej. Od 2013 do 2015 r. kierował 2-miesięcznikiem „Arcana”.
Polityczną działalność zaczął od Koalicji Konserwatywnej Kazimierza Ujazdowskiego. W roku 1998 r. współpracował z kancelarią premiera Buzka. W styczniu 2007 r. został wiceministrem spraw zagranicznych w gabinecie. Od września 2007 do stycznia 2008 r. był wiceministrem w Komitecie Integracji Europejskiej.
Bez powodzenia ubiegał się o mandat do PE w 2009 r.
W 2011 r. został posłem na Sejm.
Od sierpnia 2015 r. jest prezydenckim ministrem ds. polityki zagranicznej. Od kwietnia 2017 r. stoi też na czele Kancelarii Prezydenta RP.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 9
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto