Tragiczna śmierć Bogusława Dębskiego była ogromnym szokiem dla wielu osób.
W ubiegłym tygodniu rodzina, przyjaciele i znajomi pożegnali na cmentarzu w Kotli Bogusława Dębskiego. To znany z wielu działań głogowski przedsiębiorca, który aktywnie włączał się w wiele miejskich przedsięwzięć. Działał m.in. w związku głogowskich diabetyków, Głogowskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, w Radzie Gospodarczej przy prezydencie miasta, był prezesesem Głogowskiego Zrzeszenia Handlowców i Producentów...
Przypomnijmy: mężczyzna został znaleziony martwy na brzegu kanału Krzyckiego w pobliżu Kotli. Zapalony wędkarz zginął porażony prądem po tym, jak jego wędka z włókna węglowego zawadziła o linię energetyczną.
- Pan Bóg miał chyba taki plan wobec Bogusia, bo dwa lata temu, ale na swoich stawach koło Bądzowa stało się dokładnie tak samo - mówi nam jego znajoma, Anna. - Wtedy cudem uszedł z życiem, teraz już nie miał tyle szczęścia... - dodaje kobieta.
Oprócz pracy zawodowej Bogusław Dębski znany był z wielu różnych pasji. Jedną z nich było malarstwo. Obrazy wystawiał, między innymi, w galerii Gardens. Kilka lat temu wiele emocji wzbudziła jego praca pod tytułem „Ostatnia wieczerza”. W roli Jezusa i Apostołów umieścił ówczesnego prezydenta miasta oraz jego zastępców i szefów miejskich spółek.
Praca budziła wśród oglądających skrajne emocje, od śmiechu po szok i złość. - To forma happeningu, zabawy - opowiadał wówczas sam pan Bogusław. Inną wielką pasją mężczyzny było również żeglarstwo. Mirosław Dąbrowski, prezes SM „Nadodrze”, który znał osobiście pana Bogusława od lat wspomina, że razem opłynęli mazurskie jeziora. - Miał wtedy okazję do łowienia, bo był też zapalonym wędkarzem - mówi. - A znał się na tej sztuce, jak mało kto - podkreśla nam mężczyzna. Mirosław Dąbrowski przyznaje nam także, że odejście tak specyficznego i aktywnego człowieka, jakim był Bogusław Dębski, zawsze zostawia ogromną pustkę.
- Jedni go lubili, inni mogli mieć do niego pretensje, ale Bogusław na pewno nie był ludziom obojętny - dodaje stanowczo.