Kinga Sylwestrzak ma 19 lat i pochodzi z Rąpic koło Cybinki. Chce obalić mit, że kobiety nie znają się na futbolu. Marzy o karierze dziennikarskiej
Swoją nazwą bloga „Blondynka o sporcie” chcesz złamać stereotypy?
Chciałabym pokazać, że kobieta też potrafi znać się na sporcie. Nazwa jest chwytliwa. Często, osoba do której pisze o wywiad, zastanawia się o czym będziemy rozmawiać. Kiedy się już spotykamy, to staram się pytać o konkretne i fachowe rzeczy. Wtedy są trochę zaskoczeni.
Kto wytłumaczył ci, czym jest spalony?
Piłkę nożną od samego początku poznawałam sama. Moi kuzyni Radek i Kamil są piłkarzami. Zaczęło się od tego, że sprawdzałam czy grają. Później poznawałam nazwiska zawodników, oglądałam mecze. Od nitki do kłębka moja znajomość futbolu robiła się coraz większa. Interesuję się głównie ligą polską. Sama dowiedziałam się, co to spalony.
Kiedy zaczęłaś się interesować futbolem?
Stosunkowo późno, bo dopiero w gimnazjum, kiedy kuzyni zaczęli grać na szczeblu centralnym.
Kamil Sylwestrzak pomagał ci na początku dziennikarskiej przygody?
Tak, szczególnie na początku mogłam liczyć na jego duże wsparcie. Sam zaoferował mi swoją pomoc. Od pewnego czasu staram się wszystko robić sama. Jestem trochę taką Zosią Samosią. Większą satysfakcję sprawia mi to, jak wszystko sobie zorganizuję. Znajdę rozmówcę, ułożę pytania, rozplanuję logistycznie.
Dlaczego akurat piłka nożna? Interesujesz się też innymi dyscyplinami?
W gimnazjum bardzo chciałam grać w piłkę ręczną. Stwierdziłam, że raczej nie uda mi się pogodzić nauki z wyczynowym sportem. Postawiłam na naukę i dziennikarstwo. Interesuję się również żużlem. Tata i brat są zagorzałymi kibicami Falubazu. Pokazali mi także inne dyscypliny. Do futbolu tata zawsze był sceptyczny. Zawsze interesowała go tylko reprezentacja, ale teraz pyta się mnie o rozgrywki ligowe.
Skąd się wziął pomysł na założenie bloga?
Na początku miały to być audycje radiowe. Szukałam miejsca, gdzie mogłabym to zrealizować. Jednak trudno byłoby mi to logistycznie połączyć. Postanowiłam, że gdzieś chcę pisać. Stanęło na blogu, ponieważ nie jestem za pan brat z informatyką, więc strona internetowa na razie odpadła.
W przyszłości chcesz być dziennikarką sportową. Na kim się wzorujesz?
Jeżeli chodzi o panie, to półka jest zawieszona bardzo wysoka. Daria Kabała-Malarz i Paulina Czarnota-Bojarska są to kobiety, którym się przypatruję. Nie ukrywam, że w przyszłości chciałabym mieć taką pewność siebie, poczucie humoru jak one. Nie są sztywne, zawodnicy się ich nie boją, fachowo znają się na piłce. Z dziennikarzy mocno cenię Macieja Kurzajewskiego i Mateusz Borka jako komentatora.
Kobietom jest łatwiej w futbolu? Wdzięk i urok zadziała nawet na mocno zdenerwowanego piłkarza po meczu?
Myślę, że zawodnicy są dżentelmenami i na wiele rzeczy w stosunku do kobiet sobie nie pozwolą. Z mężczyznami rozmawiają zupełnie inaczej.
Kto był twoim pierwszym rozmówcą? Kuzyn Kamil?
Tak. Zasłużył sobie na to. Ciężko pracował, tak samo jak jego brat Radek. Widziałam jakimi są ludźmi. Czego musieli się wyrzec, żeby znaleźć się w miejscu, w którym są teraz. Mogłam dostrzec ich rozwój zarówno jako piłkarzy, jak i ludzi. Dzięki temu zobaczyłam, że sportowiec to nie jest tylko żel na włosach. Są to bardzo ciekawe osoby, które warto pokazać z innej perspektywy. Nie zawsze jako przystojnych facetów, biegających za piłką. Natomiast pierwszy wyjazd i rozmowa miała miejsce w Poznaniu, z Tomaszem Kędziorą. Strasznie się wtedy denerwowałam. Kilka dni przed meczem chodziłam już z bólem brzucha. Zastanawiałam się czy mi się pociąg nie spóźni, jak trafię na stadion. Natomiast drugi raz był zdecydowanie lepszy. Widziałam znaczną różnicę, chociażby w barwie głosu przy zadawaniu pytań.
Rozmówców dobierasz według jakiegoś klucza, czy bardziej przypadkowo?
Teraz jestem zafascynowana młodzieżowymi reprezentacjami. Niedługo nasza kadra zaczyna walkę o mistrzostwa Europy we Włoszech i San Marino. Chciałabym porozmawiać z kimś, kto może być potencjalnym kandydatem do gry w drużynie trenera Czesława Michniewicza. Ogólnie patrzę też na dokonania zawodnika, a czasami wszystko dzieje się spontanicznie.
W jaki sposób docierasz do piłkarzy? Facebook, mail, telefon?
Głównym źródłem są media społecznościowe. Jeżeli w ten sposób się nie uda, to piszę wiadomość do klubów. Przedstawiam swoją sytuację i czekam na odpowiedź. Tak się zdarzyło, że dostałam szybką odpowiedź od rzecznika Ekantor.pl Falubazu i dzięki temu mogłam porozmawiać z Patrykiem Dudkiem czy Piotrem Protasiewiczem.
Łatwo było pogodzić obowiązki szkolne ze swoją pasją?
Na szczęście naukę mam już za sobą. Dopiero od października czekają mnie zajęcia na studiach. Było ciężko. Na początku terminy rozmów musiałam dopasować pod mój czas wolny, co nie należało do najłatwiejszych zadań. Zawodnicy mają treningi, wyjazdy i czasami nie udawało nam się zgrać. Kiedy inni chodzili na wagary, to ja chodziłam na wywiady.
Jakie jest twoje nadchodzące marzenie w dziennikarskiej działalności?
Marzę o wyjeździe na MME, które odbędą się za dwa lata we Włoszech i San Marino. Już zaczęłam odkładać pieniądze do skarbonki. Chciałabym tam pojechać już w roli dziennikarza. Jeżeli się nie uda, to postaram się połączyć wyjazd z wakacjami. Jest to mój cel numer jeden. Niedługo zaczynam studia w Gdańsku. Będę miała duże pole manewru odnośnie szukania pracy. Chciałabym zacząć w telewizji klubowej, abym mogła wszystko zobaczyć jeszcze lepiej, „od środka”. Dzięki temu pojawia się szansa na zdobycie doświadczenia, czy wyrobienia sobie marki na początku dziennikarskiej przygody.