Blamaż norweskich sędziów [komentarz]
Gdyby wyrok norweskiego sądu w sprawie skargi wielokrotnego mordercy Andersa Breivika usłyszał niezapomniany dozorca kamienicy na Złotej 25 (serial „Dom”), nie raz, a kilkakrotnie powtórzyłby: „Koniec świata”.
Powtórzyliby za nim wszyscy, którzy o sobie mogą powiedzieć, że są szarymi obywatelami tego coraz bardziej dziwnego świata (już Czesław Niemen o tym śpiewał).
Zwykłemu zjadaczowi chleba w głowie się nie mieści, że bestia w ludzkiej skórze może - ot tak sobie - poskarżyć się sądowi na zimną zupę z mikrofalówki, na brak dostępu do internetu, niemożność korzystania z gier komputerowych dla dorosłych, na izolowanie od innych więźniów i pozbawienie kontaktów z osobami z zewnątrz, a dostojni sędziowie uznają, że jest w więzieniu „NIELUDZKO TRAKTOWANY”!
D la przypomnienia: 22 lipca 2011 r. norweski terrorysta dokonał zamachu bombowego w rządowej dzielnicy Oslo, w którym zginęło 8 osób. Krwi niewinnych było mu mało - w przebraniu policjanta wybrał się na wyspę Utoya, gdzie zastrzelił 69 osób. Za to co zrobił (Breivik przyznał się do zorganizowania i przeprowadzenia obu zamachów, jednak w czasie procesu utrzymywał, że nie popełnił przestępstwa) dostał najwyższy wymiar kary, jaki obowiązuje w ojczyźnie Ibsena - 21 lat więzienia (przy czym kara może być wielokrotnie przedłużana).
Morderca (77- krotny) siedzi w luksusowych warunkach i cierpi. Ciekawe, kogo w tym dziwnym kraju nadzwyczajnej poprawności polityczno-prawno-obyczajowej obchodzi los ofiar i ich bliskich? Co oni mają do powiedzenia? Sąd, uznając skargę brutalnego ekstremisty powołał się na art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który stanowi, że „nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”. Przywołany artykuł poprzedzają art. 2., w którym zapisano m.in, że „nikt nie może być umyślnie pozbawiony życia.” Breivik dowiódł, że może.