Bielsko-Biała: Dziki skłóciły urzędników z leśnikami
Dziki skłóciły urzędników z leśnikami. Nadleśniczy źle zatwierdza plany łowieckie. Dlatego dzików jest za dużo - stwierdził w ubiegłym tygodniu w rozmowie z DZ Tadeusz Januchta, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska bielskiego Urzędu Miejskiego. Skomentował w ten sposób fakt, że w miniony wtorek (jak już informowaliśmy ) o godz. 4.27, locha, odyniec i cztery młodsze dziki, przeparadowały przez pl. Ratuszowy. Tuż pod oknami Urzędu Miasta. Następnie zwierzęta skierowały się do parku znajdującego się za budynkiem.
Zwierzęta na monitoringu zauważyła portierka, pracująca w UM i od razu powiadomiła straż miejską o dzikach grasujących w parku. Strażnicy zabezpieczyli teren. Pracownicy firmy IMB Podbeskidzie, którzy w pobliżu prowadzą remont drogi, zrobili prowizoryczną zagrodę i oddzielili dziki od pozostałej części parku, a później zostały one uśpione i wywiezione do lasu w Lipniku.
Problem z dzikami podchodzącymi coraz bliżej ludzkich domostw, zwłaszcza w dzielnicach Straconka, Lipnik czy Kamienica, istnieje od kilku lat. Naczelnik Januchta stwierdził, że sytuacja wynika z tego, iż plany łowieckie, zatwierdzane przez nadleśniczego Nadleśnictwa Bielsko, są zbyt niskie.
- Nadleśniczy zatwierdza plany łowieckie poszczególnym kołom i powinien nadzorować ich wykonanie. To jego ustawowy obowiązek - stwierdził naczelnik Januchta. I dodał, że co roku, prezydent Bielska-Białej opiniując te plany zwraca uwagę, żeby zredukować liczbę dzików. - Tymczasem nadleśniczy tak zatwierdza te plany, żeby jeszcze zostało dużo zwierzyny na różne okazje. Są polowania w Wigilię, sylwestra, dzień św. Huberta. W efekcie dzików jest za dużo i wychodzą z siedliska - wyjaśnił Tadeusz Januchta.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień